Anwil Włocławek - Rosa Radom 80:74 (20:22, 18:11, 22:24, 20:17)
Anwil: McCray 4, Haws 9, Jaramaz 14, Chyliński 5, Łączyński 6, Dmitriew 2, Sobin 16, Washington 5, Leończyk 12, Młynarski 7.
Rosa Radom: Witka 0, Bojanowski 0, Harrow 17, Zajcew 6, Zyskowski 7, Szymkiewicz 5, Sokołowski 18, Zegzuła 3, Adams 2, Jeszke 0, Jackson 16.
Obie drużyny w ostatnim czasie notowały znakomitą passę zwycięstw. Anwil na swoim koncie miał dziewięć wygranych z rzędu, natomiast Rosa dziewięć wygranych w dziesięciu ostatnich meczach. Już to sprawiło, że zainteresowanie mecze we Włocławku było ogromne. Pojedynek oglądało niemal komplet publiczności.
Spotkanie toczyło się w szybkim tempie. Pierwsze minuty były dość wyrównane. Żadna z drużyn nie potrafiła sobie wypracować przewagi większej niż trzy punkty. Rosa nieznacznie prowadziła po pierwszej kwarcie.
Na początku drugiej kwarty Kacper Młynarski dał prowadzenie gospodarzom 25:22. Coś się na chwilę zacięło i radomski zespół nie potrafił skutecznie zakończyć akcji. Anwil uciekł na siedem „oczek”, ale Ryan Harrow celnym rzutem z dystansu dał ponowny remis (27:27). Jednak tuż przed przerwą zbyt wiele swobody dostał Nemanja Jeremaz i trafiał praktycznie z każdej pozycji. Po rzucie z dystansu Pawła Leończyka wynik był 38:31 i trener Wojciech Kamiński wziął czas, bo gospodarze zaczęli budować przewagę.
Z dobrej strony przypomniał się Kamil Łączyński, były rozgrywający Rosy. To on na początku trzeciej kwarty trafił z dystansu, a tuż po nim Leończyk i Anwil prowadził już 45:37. Darnell Jackson zdobył cztery punkty z rzędu, ale chwilę później było już 50:41. Rosa miała spore wahania swojej gry. Po dobrych momentach przychodziły te słabsze, mnożyły się błędy i straty. Nie można za to odmówić drużynie ambicji, bo wszyscy cały czas starali się utrzymywać szybkie tempo gry. W 26 minucie Igor Zajcew rzutem z dystansu doprowadził do wyniku 52:50. Nadzieje kibiców Rosy znowu odżyły. Do Włocławka przyjechało ich około 30.
Anwil cały czas nie miał możliwości, aby uciec, bo Rosa goniła. W 29 minucie było już tylko 56:55 dla gospodarzy. To zapowiadało duże emocje w samej końcówce spotkania.
Trzecią kwartę Anwil zaczynał z przewagą trzech punktów. „Trójkę” rzucił Michał Chyliński, ale szybko odpowiedział Filip Zegzuła, natomiast Michał Sokołowski popisał się kapitalnym „wsadem”.
W 33 minucie prowadzenie Rosie dał Zajcew. Anwil grał przy ogłuszającym dopingu, ale też popełniał sporo błędów. Przewagę powiększył Sokołowski (70:65). Bardzo dobrze w tym fragmencie gry funkcjonowała defensywa Rosy. Do momentu aż Jaramaz dwukrotnie trafił z dystansu. Niepotrzebna nerwowość i niepotrzebne faule, sprawiły, że to znowu gospodarze wypracowali sobie sześć punktów przewagi na niespełna dwie minuty przed końcem. Dwukrotnie z dystansu próbował Sokołowski, ale tym razem mu się nie udało. 24 sekundy przed końcem Łaczyński trafił z osobistych i Anwil prowadził 79:74
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?