Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantury w radomskich autobusach to już codzienność

Tomasz DYBALSKI [email protected]
- Kiedyś widziałem, jak kontroler z pasażerem wysiedli z autobusu pod kościołem na Borkach i doszło do bijatyki. Z drugiej strony kontrolerzy czasem sami się proszą o kłopoty – są nieuprzejmi – mówi Tadeusz Ofiara, którego spotkaliśmy na przystanku w centrum Radomia.
- Kiedyś widziałem, jak kontroler z pasażerem wysiedli z autobusu pod kościołem na Borkach i doszło do bijatyki. Z drugiej strony kontrolerzy czasem sami się proszą o kłopoty – są nieuprzejmi – mówi Tadeusz Ofiara, którego spotkaliśmy na przystanku w centrum Radomia. Tadeusz Klocek
Nie ma dnia, żeby nie dochodziło do kłótni z kontrolerami. Czasem dochodzi też do rękoczynów.

Jakie kary za jazdę bez biletu?

Kara za przejazd bez ważnego biletu wynosi 120 złotych. Po podwyżce cen biletów, od 16 sierpnia wzrośnie do 150 złotych. Jeśli ktoś bezpodstawnie skasuje bilet ulgowy, zapłaci 90 złotych. Jeśli mandat opłacimy w ciągu 7 dni od jego wypisania, kara będzie o 30 procent niższa. Jeśli ktoś na przykład wywoła awanturę i autobus będzie musiał się zatrzymać albo zmienić trasę (na przykład podjechać pod komisariat policji), zapłaci za to 300 złotych. Jeśli pasażer ma imienny bilet okresowy, ale nie będzie go miał przy sobie, albo zapomni legitymacji a skasuje bilet ulgowy musi w ciągu 7 dni zgłosić z biletem lub dokumentem się do biura Refleksu przy ulicy Wałowej 45. Wtedy zapłaci tylko 9 złotych opłaty manipulacyjnej.

Tylko w ubiegłym tygodniu dwa razu agresywni pasażerowie rzucili się z rękami na kontrolerów. Interweniowała Straż Miejska. - Najwięksi awanturnicy to ci, którzy nagminnie jeżdżą bez biletów - mówią kontrolerzy.

W poprzednią środę w autobusie linii 26 agresywny pasażer zaczął zaczepiać pasażerów. Kiedy do autobusu wsiedli kontrolerzy, dosłownie rzucił się na nich.

- Nasz przyjazd nie tylko go nie uspokoił, ale jeszcze bardziej rozjuszył, musieliśmy użyć siły i skuć go w kajdanki - opowiada Piotr Stępień, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Radomiu.

Mężczyzna odpowie teraz nie tylko za jazdę bez biletu, ale także za znieważenie funkcjonariuszy. Dzień później w środku dnia w centrum Radomia w autobusie linii 7 młody chłopak pobił kontrolerkę. Jego też zatrzymali strażnicy miejscy.

CHCĄ UCIEKAĆ

Do awantur z kontrolerami dochodzi niemal codziennie. To kłótnie, wyzwiska, a nawet wypchnięcia kontrolerów z autobusu. Niedawno młody człowiek odepchnął kontrolera i próbował uciec, ale drzwi się już zamykały, przycięły mu nogę i uciekinier upadł na chodnik jak długi. Inny pasażer wybił szybę w drzwiach pojazdu, żeby uciec kontrolerom. Kolejny z kolei w czasie ucieczki zgubił gotową pracę dyplomową. Dzięki temu kontrolerzy mają jego dane i kara i tak go nie uniknie.

- Najgorsze jest to, że pasażerowie autobusów zawsze stają w obronie takich ludzi - mówi Marek Miałkowski, dyrektor w Agencji Ochrony i Mienia Reflex, której pracownicy kontrolują bilety w radomskich autobusach. - Nie rozumiem tego, że uczciwi ludzie z biletami bronią tych, którzy jeżdżą bez biletów.

ZŁAPALI GO PONAD STO RAZY

Tym bardziej, że część gapowiczów to osoby, które z premedytacją nie kasują biletów. - Rekordziście wypisaliśmy już ponad sto wezwań do zapłaty. Są pasażerowie, którzy mają wyroki sądowe, długi ściągnął komornik, a oni dalej nie kasuję biletów - wylicza Miałkowski.

Zgodnie z wytycznymi Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji pracownicy Refleksu muszą przeprowadzić co najmniej 6,5 tysiąca kontroli miesięcznie w różnych godzinach. - W ciągu miesiąca przyznajemy około 3,5 tysiąca kar za jazdę bez biletu - mówi dyrektor.

STARZY I MŁODZI

Trudno sporządzić portret przeciętnego gapowicza. - Są i młodzi i starsi, i kobiety i mężczyźni - przyznają kontrolerzy.

Różnicę widać tylko w tym, czy ktoś naprawdę raz zapomniał skasować biletu, czy nie zrobił tego z premedytacją. - Ci, którzy zapomnieli, albo się pomylili bez problemów podają swoje dane i opłacają kary. - Często w naszym biurze proszą o ich zmniejszenie, ale my nie możemy nic zrobić. Wysokość kar uchwalają radni, my tylko je egzekwujemy - mówi Marek Miałkowski.

Natomiast Ci, którzy biletów nie kasują z premedytacją, zwykle najpierw wyzywają kontrolerów a potem pracowników w biurze Refleksu. Zwykle nie chcą podać tez swoich danych. Wtedy trzeba wezwać policje lub Straż Miejską. Jeśli ktoś kary nie zapłaci od razu, i tak go ona nie uniknie. Wszystkie sprawy trafiają do sądu, a później do komornika. Wtedy wysokość kary, odsetki i koszty sądowe mogą wynieść nawet kilkaset złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie