AZS Politechnika Radom przegrała z KSSPR Końskie 25:40

[galeria_glowna]
AZS Politechnika - Końskie 25:40 (9:25).

AZS Politechnika: Jarosz, Polit, Bury - Mroczek 5, Guzik 5, Kalita 4, Świeca 3, Jeżyna 3, Trojanowski 2, Gryla 2, Lipczyński 1, Misiewicz 0, Sikorski 0, Przykuta 0, Dąbrowski 0.

Końskie: Ratuszniak, Witkowski, M. Kornecki - H. Kornecki 10, Kubała 7, Smołuch 6, Napierała 5, Biegaj 4, Bąk 4, Dobrowolski 2, Przybylski 1, Sroczyński 1, Baturin 0, Słonicki 0.

Drużyna z Końskich wybiła piłkę ręczną radomskiej drużynie z głowy. Po 30 minutach gry zapowiadało się na istny pogrom, bo goście prowadzili różnicą aż 16 bramek.

NIE BYŁO TRENERA

Nim się AZS "obudził" na tablicy wyników było 5:0. Pierwsze minuty to był koszmar w wykonaniu gospodarzy. Goście głównie z kontr zdobywali gole. Pod nieobecność trenera Edwarda Strząbały, który jest chory, radomską drużynę prowadził kierownik Krzysztof Jaworski. Na nic zdał się wzięty czas, a 60 sekund rozmowy nic nie dało, bo później było jeszcze gorzej. Szczypiorniści z Końskich systematycznie powiększali przewagę. Po zmianie stron zadowoleni w wysokiego prowadzenia goście, trochę pofolgowali, a nasi zawodnicy nie potrafili zmniejszyć rozmiarów porażki, bo seryjnie marnowali sytuacje sam na sam z bramkarzami Końskich.

KŁOPOTY KADROWE

Być może na tak wysoką porażkę miało wypływ to, że AZS zagrał bardzo poważnie osłabiony. Damian Cupryś w sobotę zmieniał stan cywilny. Gdy dodamy do tego, że nadal nie mogą grać trzej nowi szczypiorniści, Jurij Hiliuk, Litwin Mindaugas Tarcjionas i Maciej Sieczkowski, to może w jakimiś małym stopniu miało wypływ na taką postawę i tym samym wynik meczu z jednym z faworytów do wygrania całej ligi.

Więcej czytaj w poniedziałkowym "Echu Sportowym".