Biskup senior Diecezji Radomskiej Henryk Tomasik obłożony sankcjami przez Stolicę Apostolską

Z informacji jakie posiada dziennik wynika, że radomski hierarcha zastosowali się między innymi do nakazu wpłaty na Fundację Świętego Józefa. To skutek postanowień dokumentu ogłoszonego w 2019 roku przez papieża Franciszka  „Vos estis lux mundi”, ustanawiający między innymi procedury postępowania w przypadkach oskarżeń biskupów oraz wyższych przełożonych zakonnych o wykorzystywanie seksualne małoletnich, a także zarzutów o zaniedbania przy wyjaśnianiu tych przestępstw. Od tamtego czasu co najmniej 18 polskich biskupów objęto postępowaniem wyjaśniającym. Jak donosi Rzeczpospolita w 12 sprawach watykańskie dochodzenia potwierdziły przestępstwo wykorzystania lub zaniedbanie.

O sprawie pisaliśmy już już kilka miesięcy temu, szczegóły znajdziecie tutaj: Watykan sprawdzał w kurii radomskiej sprawy wykorzystywania seksualnego nieletnich. Biskup Tomasik miał dopuścić się nieprawidłowości

Publicznego ogłoszenia końca procesu nie doczekała się sprawa biskupa Henryka Tomasika. Przelewy na konto fundacji wskazują jednak na to – zdaniem Rzeczpospolitej - że bp Tomasik został do tego zobowiązany odgórnie, czyli był to element kary.  Jeszcze w maju „Rz” ustaliła, że biskupowi nakazano przeprosiny poszkodowanego. Z kolei „Gazeta Wyborcza” pod koniec września doniosła, że biskup Henryk Tomasik otrzymał trzyletni zakaz udziału w celebracjach oraz spotkaniach publicznych na terenie diecezji radomskiej. Rzeczywiście biskup ostatnio nie pojawiał się na ważnych wydarzeniach w Radomiu. Ostatnio uczestniczył natomiast w inauguracji roku akademickiego w Siedlcach.

Cała sprawa dotyczy oskarżenia księdza Stanisława S., działacza podziemnej Solidarności, karateki, byłego już proboszcza parafii Chrystusa Nauczyciela w Radomiu. O wykorzystywanie seksualne oskarżyło go w 2019 roku kilka osób. Ksiądz został zawieszony w czynnościach i odsunięty od pracy. W wyniku śledztwa Rzeczpospolitej ustalono, że ksiądz biskup Henryk Tomasik otrzymał zawiadomienie w sprawie rzekomego wykorzystania seksualnego już w 2013 roku, ale sprawę – jak przekonuje Rzeczpospolita - „zamieciono pod dywan”.