Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bomba ekologiczna w miejscowości Milanów w gminie Chynów. Na prywatnej działce stoją setki beczek z toksycznymi substancjami

Janusz Petz
Janusz Petz
Bomba ekologiczna tyka od sierpnia 2020 roku.
Bomba ekologiczna tyka od sierpnia 2020 roku. archiwum
W miejscowości Milanów w gminie Chynów na prywatnej działce stoją od sierpnia 2020 roku setki beczek z toksycznymi substancjami. Istnieje groźba katastrofy ekologicznej. Mieszkańcy są zbulwersowani, że nikt z tym nic nie robi.

W miejscowości Milanów w gminie Chynów tyka ekologiczna bomba

96 beczek tysiąclitrowych tak zwanych mauzerów oraz około 430 beczek 200 – litrowych pojawiło się na prywatnej działce w sierpniu 2020 roku. - Zjechali się wówczas wszyscy, którzy odpowiadają za wszelkie zagrożenia dla ludzi. Przez tydzień policja i straż pożarna pilnowała beczek. Potem wszyscy pojechali i nic się w tej sprawie od tamtej pory nie dzieje. Nie wiem nawet czy komukolwiek wydano jakieś decyzje administracyjne w sprawie usunięcia trucizny – mówi mieszkaniec Milanowa. Dodaje, że składowisko jest około 40-50 metrów od najbliższych zabudowań. Taka sama odległość dzieli beczki od stawu, a ten połączony jest z rzeką. Tymczasem – jak przekonuje nasz rozmówca – beczki już rdzewieją i przeciekają.

- W tej sprawie wydaliśmy decyzje administracyjne dotyczące nakazu usunięcia odpadów. Trwa postępowanie egzekucyjne. Osobną kwestią jest pozbycie się i utylizacja. Cały czas szukamy źródeł sfinansowania tego zadania, bo z rozeznania, które przeprowadziliśmy usunięcie takiego składowiska to niebotyczny koszt dla naszej gminy, wynoszący ponad 2 miliony złotych – mówi Tadeusz Zakrzewski, wójt gminy Chynów.

Wiadomo, że Główny Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził wyrywkowe badania zawartości beczek i stwierdzono, że zawierają one niebezpieczne substancje. Są tam między innymi żywice, ale generalnie chemikalia drażniące i toksyczne. Mieszkańcy zauważyli, że na beczkach są też napisy w języku chińskim. Przez pewien czas trwało postępowanie prokuratorskie i policyjne w sprawie ustalenia winnego. Wymiarowi sprawiedliwości udało się ustalić, że beczki przywiózł (zapewne bez żadnej wiedzy i zgody właściciela działki) właściciel firmy transportowej. Gmina wystawiła dwie decyzje administracyjne skierowane do winowajcy z żądaniem usunięcia na własny koszt składowiska. Trwa postępowanie egzekucyjne prowadzone przez służby skarbowe, adresat rzekomo nie odbiera korespondencji, a wielkość kwoty, która podlega postępowaniu administracyjnemu sięga 20 tysięcy złotych.

Jeśli nie można zmusić właściciela odpadów do ich usunięcia, to powinna zająć się tym gmina. I tutaj pojawia się główny problem. Pracownicy gminy ustalili, że w funduszach związanych z ochroną środowiska są na taki cel pieniądze, ale jeśli beczki złożono na prywatnej działce może być w tym przypadku mowa jedynie o pożyczce. Gdyby właścicielem działki była gmina, wtedy możliwa byłaby dotacja z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska w wysokości do 40 procent kosztów wywiezienia i utylizacji składowiska. Tak czy inaczej to koszt bardzo trudny do udźwignięcia dla wiejskiej gminy. Warto dodać, że takie „przygody” z podrzuconymi beczkami z substancjami niebezpiecznymi spotkało wiele gmin w regionie radomskim. Zazwyczaj bardzo trudno pociągnąć do odpowiedzialności winowajcę i koszt utylizacji spada na podatników.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie