Busem przez świat
Przyjaciele zwiedzili w Wiedniu między innymi królewski pałac Schonbrunn.
Busem przez świat
Projekt "Busem przez Świat" powstał w grudniu 2009 roku w głowach piątki studentów ze Świdnicy. Głównym celem było zwiedzenie świata podróżując z niewielkim budżetem. Zwiedzić jak najwięcej, zobaczyć liczne państwa, ale bez tysięcy złotych na 5-cio gwiazdkowe hotele, przeloty 1-sza klasą i luksusowe baseny. Pomysłem było kupienie starego busa "ogórka" za grosze, odrestaurowanie go i przerobienie na campera, zebranie ekipy i ruszenie w podróż. Pomysł spodobał się wielu osobom, które poszły w ślad chłopaków ze Świdnicy. W połowie lipca w podróż po Europie wystartowała też sześcioosobowa grupa z Radomia, Kozienic i Warszawy.
W podróż wyjechali w miniony piątek wieczorem. Wszystkim towarzyszył dreszczyk emocji. Bo ruszali w nieznane. Po zapakowaniu bagaży Tomek, Sylwia, Rafał i Kuba ruszyli do Krakowa po 5-tą kompankę wyjazdu Kasię.
PIERWSZE PRZYGODY
- Zaraz po wciśnięciu ostatniego bagażu do auta udało nam się nam wyjechać o godzinie 1 w kierunku Czech - piszą uczestnicy wyprawy.
Za pierwszy cel wyprawy Wiedeń w Austrii gdzie zaczęli od zwiedzania centrum miasta. Tam zobaczyli między innymi Katedra świętego Szczepana, królewski pałac Schonbrunn oraz Ring, który otacza serce stolicy.
Zmęczeni i wycieńczeni podróżą marzyli o kąpieli. Jedynym dostępnym miejsce okazał się brodzik na placu zabaw. Zimna woda nie przeszkadzała nawet dziewczynom. Problem pojawił się kiedy okazało się, że dziewczynom nie działa suszarka.
- Dzięki znajomości języka obcego przez Kasię, udało się nam dostać do łazienki rodem z XXI wieku, gdzie był prąd i ciepła woda - opowiadają chłopcy.
Szczęście nie trwało jednak długo, bo po 10 minutach pojawiła się Niemka, która wygoniła grupę z pomieszczenia.
PRZEBILI OPONY?
Następnego dnia grupa ruszyła do Wenecji. Po drodze zatrzymali się w miejscowości Caorle położonej nad morzem Adriatyckim oddalonej o 50 kilometrów od celu podróży. Jak się okazało spędzili tam więcej czasu niż zamierzali.
Kiedy po całym dniu wylegiwania się na plaży wrócili na obiad i zauważyli, że w jednej oponie jest bardzo niskie cieśninie.
- Opona nie nadawała się do naprawy, przy okazji okazało się, że druga też jest dziurawa - mówią przyjaciele. - Udało nam się na własną rękę znaleźć serwis ogumienia. Całe szczęście nasz pokład liczy sobie dwóch wziętych inżynierów więc jakakolwiek naprawa to przyjemność w czystej postaci. Niestety tylko jedna firma w całym mieście potrafiła naprawić opony, a naprawa jednej kosztowała nas 40 euro.
Dziś podróżnicy są w dalszej trasie w poszukiwaniu przygód. Do Radomia mają zamiar wrócić pod koniec wakacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?