Policjanci pracowali w wydziale interwencyjnym Komendy Miejskiej Policji w Radomiu. Oskarżenie obejmuje okres od grudnia 2010 roku do stycznia 2011 roku. Według grójeckiej prokuratury, zatrzymywali kierowców za popełnione przez nich wykroczenia, ale nie karali ich mandatami i punktami karnymi w zamian za łapówki.
- Wykroczenia polegały na naruszaniu zakazów postoju, wjazdu, zawracania na skrzyżowaniu i nakazów na przykład skrętu w prawo czy lewo. W chwili obecnej żaden z tych oskarżonych nie pracuje już w policji - zostali zwolnieni ze służby lub odeszli z pracy na własną prośbę. W większości oskarżeni przyznali się do stawianych im zarzutów - informowała Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Dotarliśmy do kilku z oskarżonych. Twierdzą, że są niewinni. Zarzucają swojemu szefowi, że zmusił ich do odejścia z pracy na własną prośbę. Według nich następnego dnia po postawieniu im zarzutów byli wzywani "na dywanik", gdzie ich zwierzchnik groził im, że jeśli sami nie zrezygnują z pracy, zostaną zwolnieni dyscyplinarnie, co wiązało się z różnymi sankcjami i konsekwencjami.
Na podjęcie decyzji mieli mieć bardzo mało czasu. Tymczasem zgodnie z procedurą policjant z zarzutami nie jest natychmiast zwalniany, a tylko zawieszany w wykonywaniu obowiązków służbowych aż do czasu prawomocnego zakończenia sprawy.
W Prokuraturze Rejonowej w Kozienicach, do której trafiło zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa wszczęte zostało śledztwo, w którym w roli pokrzywdzonych występuje czterech byłych policjantów. Na razie postępowanie prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień służbowych przez ich szefa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?