Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Centrum Psa w Orońsku zamknięte przez gminę. Zwierzęta wywieziono do schroniska. Dlaczego?

Mateusz Kaluga
Mateusz Kaluga
Centrum Psa w Orońsku znajdowało się na terenie oczyszczalni ścieków.
Centrum Psa w Orońsku znajdowało się na terenie oczyszczalni ścieków. Facebook / Centrum Psa w Orońsku
Dość niespodziewanie gmina postanowiła o zamknięciu Centrum Psa w Orońsku. To tymczasowy punkt przetrzymań, w którym działali wolontariusze, którzy nie zostali powiadomieni o zakończeniu działalności, za które nie otrzymywali pieniędzy.

Centrum Psa w Orońsku działało od sierpnia 2020 roku. Było ulokowane na terenie oczyszczalni ścieków przy ulicy Łąkowej. Na podstawie umowy wolontariackiej zawartej z gminą Orońsko działało czworo wolontariuszy. Jak mówi Agata Gilewska, był okres, że w kojcach przebywało dwanaście piesków odławianych z terenu gminy Orońsko. Łącznie udało się znaleźć nowy dom ponad 60 psom. - Pod koniec stycznia zastaliśmy zamkniętą bramę i wymienione kłódki. Odmówiono nam dostępu, nikt nie wytłumaczył i nie przedstawił powodu zamknięcia. Mało tego, nie było nawet wcześniej żadnych rozmów, nikt nie uprzedzał, że coś jest nie tak, że punkt może być zamknięty. Psy wywieziono do schroniska w Nowinach. Na początku wójt wspierał naszą działalność, był za. A teraz nawet nie możemy odzyskać własnych rzeczy, które tam ulokowaliśmy, mimo, że wysyłaliśmy prośby do urzędu - mówi nam Agata Gilewska.

Skontaktowaliśmy się z Henrykiem Nosowskim, wójtem gminy Orońsko w sprawie zamknięcia punktu. Włodarz rzeczywiście potwierdza, że taka decyzja zapadła. - Mieliśmy dobrze funkcjonujące Centrum Psa, ale wolontariusze zaniedbali ten punkt. W pewnym momencie tam było po prostu za dużo psów, nie byliśmy w stanie tego opanować. Dodatkowo wdała się bakteria. To miejsce nie było przygotowane na taką ilość zwierząt, trzeba było zareagować - mówi nam wójt Henryk Nosowski. Włodarz dodatkowo stwierdził, że wolontariusze nie przestrzegali umowy, na terenie, gdzie znajdowały się psy, panował nieporządek. - Nie mogłem pozwolić, aby narodziło się tam jakieś źródło chorób. Wolontariusze sami spowodowali zagrożenie. Oczywiście nie wykluczam dalszej współpracy, ale umowa bezwzględnie musi być przestrzegana. Co do rzeczy wolontariuszy, gmina nic nie przywłaszczyła, ale żadne pismo jak na razie do mnie nie dotarło - kończy Nosowski.

Agata Gilewska zaznacza, że nieporządek był efektem niezapewnienia przez gminę pojemników na odpady (w tym odchody). Wolontariusze musieli wstawić dodatkowe budy, ponieważ - według nich - urzędnicy nie zapewnili odpowiedniej ilości. - Pan wójt widocznie nawet nie wie, na co psy chorowały, co wskazuje na brak zainteresowania z jego strony. Psy były chore na parwowirozę. To choroba zakaźna wśród zwierząt. Dochodzi do niej poprzez brak izolacji nowych osobników. Nowe psy łączone były przez pracowników gminy z psami, które przeszły odrobaczenie i zostały zaszczepione. Prowadziliśmy książeczki zdrowia, gmina wywożąc zwierzęta do schroniska nawet nie odebrała dokumentacji medycznej od nas - tłumaczy Gilewska. W momencie wywiezienia psów do schroniska były trzy wolne kojce, a według wolontariuszy, średnia długość pobytu psa od odłowienia do adopcji wynosiła dwa miesiące.

Wolontariuszka zaznacza również, że to właśnie oni na własny koszt jeździli do weterynarza. - Zdarzało się, że z chorym psem siedzieliśmy na mrozie podając kroplówkę - kończy Gilewska.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie