Radomianie w środę wygrali pierwszą partię, ale w trzech kolejnych lepsi okazali się zawodnicy beniaminka. Po meczu kapitan Wojciech Żaliński podkreślał, że zespół nie jest na tym poziomie mentalnym, co jeszcze parę dni temu.
- Myślę, że ten wynik jest pokłosiem rezultatu ostatniego meczu fazy zasadniczej. Nie da się ukryć, że tamta porażka siedzi gdzieś w zespole. Wtedy, podczas meczu z Warszawą, mieliśmy w górze piłkę na 3:0 i jesteśmy rozczarowani własną postawą, tym że musimy grać o dziewiąte miejsce. Robimy jednak wszystko, co w naszej mocy, ale mentalnie nie jesteśmy chyba na takim poziomie, na jakim byliśmy jeszcze parę dni temu - podkreślił kapitan Cerradu Czarnych Radom.
Zespół z Radomia rozegrał świetny mecz w elemencie zagrywki. Zapisał na swoim koncie 14 asów serwisowych przy 16 błędach. To bardzo dobry współczynnik. Szczególnie w końcówce czwartej odsłony, goście psuli jednak sporo serwisów, przez co nie byli w stanie dogonić rywala.
- Zagraliśmy kosmiczny mecz jeśli chodzi o zagrywkę - 16 błędów i 14 asów. Wątpię czy jakikolwiek zespół PlusLigi w tym sezonie tak zagrał i to na obcej hali. Myślę, że jest to super wynik i nie do wiary, że nie przełożyło się to na zwycięstwo. My cały czas, od drugiego seta, byliśmy gdzieś z tyłu, za przeciwnikiem. To jest sytuacja, w której ryzyko jest wskazane. Nie udało się - powiedział Wojciech Żaliński.
Kapitan radomskiej ekipy rozpoczął mecz w kwadracie dla rezerwowych i wszedł na plac gry dopiero w trzecim secie. Zawsze, kiedy pojawiał się w polu serwisowym, dostawał od kibiców gospodarzy... solidną porcję gwizdów.
- Mnie bardzo motywują takie sytuacje. Są hale w Polsce, w których słyszy się echo wykrzyczanych słów na boisku. Tutaj gra się bardzo przyjemnie. Kibice Zawiercia są, powiedziałbym specyficzni. Te przyśpiewki "jeszcze leci" po zepsutej zagrywce są wyjątkowo motywujące. Wszedłem na boisko w takim momencie, że potrzebowałem jakiegoś pobudzenia i chciałem wykorzystać do tego kibiców gospodarzy. Trochę mi się to udało, trochę nie - podkreślił Wojciech Żaliński.
Z postawy swojego zespołu zadowolony był Grzegorz Bociek, atakujący Aluronu Virtu Warty Zawiercie.
- Cieszymy się, że wygraliśmy. Teraz przed nami najważniejszy i najcięższy mecz. Radom gra u siebie znakomicie. Będziemy chcieli zagrać tak, żeby uniknąć złotego seta. Ważne, aby wygrać, bo to dla tego klubu jest mega wielka historia, więc będziemy się starali zrobić wszystko, aby zakończyć ten sezon na dziewiątym miejscu - skomentował Grzegorz Bociek.
Piątkowy mecz będzie ostatnim dla radomian w hali MOSiR w tym sezonie, ale niewykluczone, że nie tylko w tym sezonie. Już jesienią Cerrad Czarni Radom mają przenieść się do nowej hali przy ulicy Struga. Będą więc chcieli pożegnać się z halą wygraną.
- Zmotywować się nie jest problemem. My w środę też mieliśmy motywację, nikt nie chce być na dziesiątym miejscu. Lepiej skończyć sezon zwycięstwem. Na pewno będziemy zmobilizowani i będziemy chcieli skończyć ten sezon w Radomiu zwycięstwem. Może to być ostatni mecz w hali MOSiR-u, więc wypadałoby go wygrać - zaznaczył Wojciech Żaliński.
W dwumeczu Aluron Virtu Warta Zawiercie prowadzi 1:0. Każde zwycięstwo Cerradu Czarnych Radom w rewanżu oznacza, że o tym, kto zajmie dziewiąte miejsce, zdecyduje złoty set... w hali ze złotym sufitem.
Początek spotkania w piątek, 20 kwietnia, o godzinie 18.30 w hali MOSiR przy ulicy Narutowicza 9.
CERRAD CZARNI RADOM. AKTUALNE INFORMACJE DOTYCZĄCE ZESPOŁU - TUTAJ |
Autor jest również na Twitterze Follow @MichalNowak_ |
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?