Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej uchodźców z Ukrainy zgłasza się do centrum pomocy w Kamienicy Deskurów w Radomiu. Opowiadają smutne historie - zobacz zdjęcia

Janusz Petz
Janusz Petz
Mali uciekinierzy z miejscowości Makariw w obwodzie kijowskim. W okolicach Kijowa toczą się najcięższe walki pomiędzy armią ukraińską i hordami moskiewskim barbarzyńców.
Mali uciekinierzy z miejscowości Makariw w obwodzie kijowskim. W okolicach Kijowa toczą się najcięższe walki pomiędzy armią ukraińską i hordami moskiewskim barbarzyńców. Janusz Petz
Tysiące osób uciekających z Ukrainy przed putinowską zarazą skorzystało już z pomocy w Kamienicy Deskurów w Radomiu. Brakuje już pokoi gościnnych w zgłoszonych radomskich domach, mnożą się problemy, ale nie słabnie zapał szlachetnych serc, które chcą pomagać w nieszczęściu.

W centrum pomocy w Kamienicy Deskurów w Radomiu coraz więcej uchodźców z Ukrainy

Radom stoi przed perspektywą umieszczania uchodźców w mniej komfortowych warunkach w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji przy ulicy Narutowicza oraz w opuszczonym budynku przy ulicy Wierzbickiej – dawnej siedzibie Publicznej Szkoły Podstawowej numer 17. Lista zgłoszonych do centrum pomocy pokoi gościnnych już się wyczerpała, nie ma już praktycznie miejsc w dwóch akademikach Uniwersytetu Technologiczno – Humanistycznego w Radomiu, są jeszcze jakieś miejsca na liście, którą ma Starostwo Powiatowe w Radomiu, ale domy, mieszkania, szybko przygotowywane schroniska nie są z gumy. A przecież już za chwilę do Radomia mają wjechać pociągi ewakuacyjne, które przywiozą setki osób.

Dzieci nie chcą mówić

Dzieci to największe ofiary moskiewskiego zbrodniarza wojennego. Osoby pracujące w Kamienicy Deskurów mówią, że wiele dzieci nic nie chce mówić. Trzymają się kurczowo sukienki mamy, nie dają się oderwać, gdy mama chce pójść wybrać coś z rzeczy dla nich przeznaczonych.

Okazało się, że jedno dziecko nie wypowiedziało ani jednego słowa od trzech tygodni, od czasu gdy niedaleko jego domu spadła pierwsza bomba.

Była jedna sytuacja awaryjna. Do Kamienicy Deskurów dotarło jedno dziecko, które u siebie w Ukrainie przeszło operację. Potrzebny był kolejny zabieg. Szybko zorganizowano miejsce na oddziale neonatologii szpitala w Radomiu, przetransportowano dziecko, wykonano zabieg. I co jest w tej historii wyjątkowego, wstrząsającego? Ano to, że dziecko nie miało butów. Zapewne zgubiło je gdzieś w Ukrainie. Może gdzieś w tłumie ludzi pchających się do przejścia granicznego?

Najmłodsze dziecko jakie przyjęto w Radomiu miało trzy tygodnie.

Wyłączyć dzwonki w szkole?

Dzieci ukraińskie chodzą już do radomskich szkół. Nie ma problemów z przyjęciem ich do konkretnej placówki. Już tworzone są klasy integracyjne, zatrudniani są nauczyciele znający język ukraiński. Ktoś podpowiada, że na razie przyjmuje się do pracy w pierwszej kolejności Polaków.

Są jednak niespotykane problemy. W jednej ze szkół na poważnie nauczyciele i dyrekcja zastanawiają się nad wyłączeniem dzwonka. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że dzwonek szkolny w Polsce całkiem przypomina alarm bombowy, który zna już zapewne większość dzieciaków z Ukrainy. Z tego samego powodu osoby zajmujące się uchodźcami starają się zachowywać cicho, spokojnie, nie trzaskać drzwiami, nie robić niepotrzebnego zamieszania.

Problemy z jedzeniem

Do punktu informacyjnego w Kamienicy Deskurów zgłosiło się małżeństwo emerytów. Cicho prosili o coś do jedzenia. Są już w Radomiu od trzech dni. Dostali schronienie u jednego z radomian, ale ten nie dał im nic do jedzenia. Bóg litościwy zapewne wybaczy wielu Polakom, którzy ruszyli do pomocy, ale czasami nie potrafią utrzymać klasy, poziomu, cierpliwości.

Niektórzy słyszeli w telewizji od przedstawicieli rządu, że Ukraińcy mają wszystko za darmo: spanie, wyżywienie, darmowe pociągi, świadczenia. Po co więc mieliby uszczuplać swój skromny budżet domowy? Niestety, piękne słowa płynące ust ważnych polityków do kamer często brutalnie zderzają się ze ścianą rzeczywistości.

W Radomiu jest darmowa stołówka dla Ukraińców przy ulicy Sienkiewicza, która wydaje obiady. Ale to jest zaledwie kilkadziesiąt dań dziennie.

Bóg zapewne nie wybaczy natomiast tym, którzy próbują wykorzystać sytuację. Ktoś opowiada historię, że osoba, która zadeklarowała podwózkę do szpitala wzięła za jazdę 50 złotych. To na skróty z Kamienicy Deskurów zaledwie kilkaset metrów. Tego Bóg na pewno nie wybaczy.

Cierpliwi uchodźcy

Biedni Ukraińcy są cierpliwi. Potrafią czekać na coś godzinami. Jedna z mam powiedziała: "Dajcie coś jeść dziecku, ja nie muszę."

Są też przypadki, że ktoś odmówił przyjęcia pokoju gościnnego, bo były tam fatalne warunki. Spada czasami roszczeniowość, gdy widzą na facebooku Ukraińców, którzy koczują gdzieś na dworcu kolejowym.

Ukraińcy są honorowi. Wielu z nich chce brać jakąkolwiek pracę. Nie chcą być na czyjejś łasce. Chcą być aktywni, pomagać, być w ruchu. Chcą żyć. Czasami są gigantyczne problemy, które wymagają dużej cierpliwości w swoim kraju a co dopiero w obcym.

Kolejny przypadek, jaki pojawił się w Kamienicy Deskurów. Dziecko przyszło z dziadkami. Mama nie żyje, ojciec na froncie. Jak rozwiązać problemy związane z prawnymi aspektami praw opiekuńczych? I tu fantastycznie zachowali się radomscy prawnicy. Są dostępni w takich sytuacjach, w każdej chwili.

Pytają o zapłatę

Z czym pracownicy w Kamienicy Deskurów mają coraz większy problem? Z Polakami, którzy przychodzą pytać ile dostaną pieniędzy rządowych za przechowanie Ukraińca. Ustawa ledwo weszła w życie, a dusigrosze już zawracają głowę pracownikom, którzy naprawdę mają co robić.

Nie ma jeszcze porozumienia wojewody z prezydentem miasta w sprawie zwrotu pieniędzy za udostępnienie uchodźcom miejsc hotelowych. Niektórzy hotelarze biorą ludzi, ale tylko na trzy dni. Potem mówią do widzenia. Nie stać ich na dalsze utrzymywanie darmowych gości. Ci wracają z prośbą o jakieś lokum do Kamienicy Deskurów.

Przed hotelem spotykamy mężczyznę w średnim wieku, który w Polsce mieszka od 16 lat, ma podwójne obywatelstwo polskie i ukraińskie. Jeździ na Ukrainę, zabiera ludzi i przywozi do Polski. Chociaż mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat Ukraina nie wypuszcza, on może przejechać. Ma czworo dzieci, a przepis obowiązuje tylko mężczyzn do trójki dzieci. W taką ewakuację wkłada mnóstwo wysiłku, serca. Nie liczy na specjalną zapłatę. Ale dziwi się, że na przykład osoby, które zawiózł do Warszawy nie dają potem znaku życia. - Ktoś mógłby chociaż zadzwonić, że wszystko jest dobrze, a tu nic – mówi. Wojna czasami wytrąca ze słownika takie słowa jak dziękuję, przepraszam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie