Dewastują i niszczą. I nikt nic nie może z tym zrobić

Budna wiata i potłuczone szyby - tak wygląda wiele przystanków autobusowych w naszym mieście. Czekanie na autobus w takich warunkach nie należy do przyjemności.

Przykładem takiego zaniedbanego przystanku może być końcowy linii 16 na osiedlu Gołębiów II. Tam już od kilku tygodni pasażerów straszą pomazane szyby. - Są tak zamazane, że w zasadzie nic nie widać. Ten przystanek odrzuca już z daleka swoim wyglądem - mówi Emil Krajewski, który często z niego korzysta.

W tym samym miejscu przez dłuższy czas zniszczona była także ławka. Padła ona ofiarą wandali, którzy powyłamywali z niej szczeble na tyle skutecznie, że trudno było na niej usiąść.

Najczęstsze przypadki niszczenia przystanków dotyczą wybijania szyb. To właśnie ich wymiana kosztuje najwięcej podatników. - Do tego typu aktów wandalizmu dochodzi około sto razy rocznie. Tylko od początku tego roku wydaliśmy na ten cel około 24 tysięcy złotych. Inne uszkodzenia, jak na przykład powyrywane ławki to niewielki procent zdarzeń - mówi Marek Ziółkowski z Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji.

Pasażerowie komunikacji miejskiej muszą też oglądać tłuste, brudne i podrapane szyby. Prawdziwą plagą jest też rozlepianie w tym miejscu plakatów i informacji oraz zamazywanie markerem rozkładu jazdy.

- Pozostałości po plakatach są usuwane cztery razy do roku podczas gruntownego mycia wiat przystanków. Warto dodać, że umieszczanie jakichkolwiek afiszy na wiatach wymaga naszej zgody, a nielegalne plakatowanie jest zgłaszane straży miejskiej - mówi Marek Ziółkowski.

Chociaż często na to nie wygląda, sprzątanie przystanków w mieście jest prowadzone codziennie. Chodzi tu jednak głównie o zamiatanie wokół nich i opróżnianie koszy. Na trasach, z których korzysta mniej osób, odbywa się to trzy razy w tygodniu. W Radomiu jest 515 przystanków.