Dla niewielkiego zarobku ryzykują życie swoje i innych

Wyremontowana kilka lat temu droga zachęca do szybszej jazdy. Tym bardziej zachęca odcinek pomiędzy Podgórą a Podzgajnikiem koło Zwolenia, na którym nie ma zabudowań. Z jednej strony jest las, z drugiej pola. Po obu stronach drogi można jednak spotkać ludzi oferujących leśne owoce. Teraz są to jagody i grzyby, w sierpniu będzie także żurawina.

W sznurze samochodów jadących z Radomia w kierunku Zwolenia pojawia się wyłom - niespodziewanie jeden z kierowców widząc sprzedawców jagód gwałtownie hamuje i zjeżdża na pobocze. Następuje reakcja łańcuchowa, słychać pisk opon. Na szczęście nie dochodzi do wypadku.

GWAŁTOWNE HAMOWANIE

Takie sytuacje zdarzają się każdego dnia od końca maja aż do późnej jesieni. Tak długo, jak długo zbierane są leśne skarby, które można sprzedać. A zbieraniem i handlowaniem w tej okolicy zajmują się całe rodziny.

- W domu bieda, a tak zawsze trochę groszy wpadnie do kieszeni - mówi starsza kobieta.
Handluje na poboczu, bo bezpieczniejsze miejsca jak zatoczki czy okolice jedynego czynnego parkingu są zajęte przez "konkurencję". By tam sprzedawać, trzeba pojawić się już o świcie.

DZIAŁANIA PREWENCYJNE

Ale jest jeszcze jeden problem - według przepisów handel w pasie ruchu drogowego jest zabroniony i może stać się to podstawą do karania sprzedających.

Kazimierz Wojdyło, szef zwoleńskiej policji przyznaje, że policjanci będą reagowali na przydrożny handel, działając prewencyjnie, a jednoczenie interweniując, jeśli dostrzegą zagrożenia.

- Wszystko zależy oczywiście od konkretnej sytuacji, ale ja osobiście jestem za pouczaniem, a nie karaniem, bo musimy zdawać sobie też sprawę z tego, że często dla handlujących uzyskane ze sprzedaży jagód pieniądze stanowią poważny zastrzyk dla domowych budżetów. Ale oczywiście bezpieczeństwo jest najważniejsze - podkreśla komendant.