- Nawet teraz boję się, że dziewczynie może stać się coś złego - nie ukrywa dyrektor Wolski, który o dramacie piętnastolatki dowiedział się we wtorek rano. Wówczas do jego Ośrodka przyszła roztrzęsiona i wystraszona dziewczyna, przyprowadzona tam przez koleżankę.
- Ta koleżanka wykazała się większą odpowiedzialnością niż rodzice. Gdyby nie ona, mogłaby wydarzyć się jeszcze większa tragedia - komentuje Włodzimierz Wolski.
Gimnazjalistka z płaczem wyznała pracownikom Ośrodka, że była notorycznie bita przez ojca.
Opisała też to, co działo się w czterech ścianach jej domu.
"Tata wykręcił mi nogę. Bije, krzyczy i wyzywa. W wakacje tak mnie pobił, że byłam cała sina. Na buzi miałam siniaki i na plecach. Na nodze też. Podbił mi oko. Mama nic nie robi, ją też bił. Ja nie chcę wracać do domu" - pisała dziewczyna.
W czasie rozmowy z psychologiem okazało się, że była poniżana przynajmniej przez trzy lub cztery ostatnie lata. Wcześniej ojciec katował matkę, ale gdy dorastająca córka zaczęła zwracać mu uwagę, całą agresję skierował na nią.
- Ojciec zmuszał dziewczynę, by kładła się na podłodze, a potem brał do ręki pas i zaczynał ją bić. Miał ponoć wiele różnych przyrządów do bicia i według dziewczyny, czynienie jej krzywdy sprawiało mu wielką przyjemność - opowiada dyrektor Wolski.
Czy nastolatka jest już bezpieczna? Co zrobią teraz organy ścigania. Czy sprawca przemocy domowej zostanie odizolowany od swoich ofiar? - czytaj w czwartek w "Echu Dnia".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?