Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugi proces wyborczy PO kontra PiS w Radomiu. Radny musi sprostować nieprawdę i przeprosić Konrada Frysztaka, a kandydat tylko sprostować

MAG
Proces w trybie wyborczym zakończył się niepomyślnie dla działaczy PiS z Radomia.
Proces w trybie wyborczym zakończył się niepomyślnie dla działaczy PiS z Radomia. Marcin Genca
Marek Szary, radomski radny i szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości oraz kandydat tej partii na radnego Karol Gutkowicz mają sprostować w ocenie sądu nieprawdziwe informacje, dotyczące wiceprezydenta Radomia Konrada Frysztaka, a radny Szary dodatkowo ma go przeprosić. Taki wyrok w trybie wyborczym zapadł w czwartek przed Sądem Okręgowym w Radomiu.

W ostatni poniedziałek radny wraz z kandydatem zwołali konferencję prasową pod tytułem „Miasto prywatne”. Poinformowali wówczas, że w zarządzie firmy TS Polska, zwanej też TS Aluminium zasiada osoba z rodziny wiceprezydenta Konrada Frysztaka i mówili o tym, że spółka dostała w dzierżawę działki miejskie na dwa lata za 145,22 złotego miesięcznie. Karol Gutkowicz nazwał to „skandalem”.

Radny Marek Szary pytał czy w przypadku firmy TS Polska nie zachodzi „konflikt interesów pana prezydenta Konrada Frysztaka, bo on za to odpowiada”. Właśnie za te informacje oraz wypowiedzi zostali pozwani w środę przez Konrada Frysztaka. Proces w trybie wyborczym toczył się w czwartek przed Sądem Okręgowym w Radomiu.

Wiceprezydent wyłączył się ze sprawy

Konrad Frysztak twierdził, że nie podejmował decyzji i nie udzielał bonifikaty firmie TS Polska, której członkiem zarządu jest jego szwagier. Zeznawał przed sądem, że gdy pismo z wnioskiem o bonifikatę z tej firmy wpłynęło do magistratu, poinformował ustnie prezydenta Witkowskiego, że w zarządzie firmy zasiada członek jego rodziny i nie chciał opiniować wniosku.

Zeznania przed sądem składał również prezydent Radosław Witkowski. Potwierdził, że jego zastępca w ogóle nie zajmował się sprawą, a umowę z firmą podpisywał on sam. Potwierdził to kolejny świadek, Michał Michalski, będący wówczas zastępcą kierownika Wydziału Zarządzania Nieruchomościami w magistracie, który przygotowywał umowę.

Obaj prezydenci oraz pracownik magistratu zeznali ponadto, że informacji o wyłączeniu się Konrada Frysztaka z opiniowania w tej sprawie była znana tylko w wydziale, który zajmował się sprawą, nie była zaś przekazywana publicznie, nie byli o tym informowani również radni.

Radny "tylko pytał"

Radny Marek Szary stwierdził, że o szwagrze wiceprezydenta w zarządzie spółki dowiedział się w piątek, dwa dni przed konferencją. Była o tym mowa podczas spotkania w biurze PiS w Radomiu. Przed sądem nie mógł przypomnieć sobie hasła konferencji, w której uczestniczył, ale twierdził, że jego celem nie było obrażanie Konrada Frysztaka.

- Ja tylko wyrażałem swoją opinię i w trosce o finanse miasta pytałem, czy nie ma tam konfliktu interesów. Może to było nieprecyzyjne - przyznał Marek Szary, twierdząc ponadto, że jako radny zagłosował za przyznaniem bonifikaty spółce TS Polska, bo nie miał wiedzy o rodzinnych koneksjach członka jej zarządu z wiceprezydentem.

- Gdybym wtedy taką wiedzę miał, zagłosowałbym przeciwko. Uważam, że wprowadzono nas w błąd, że nikt nam o tym nie powiedział – przekonywał Marek Szary.

Karol Gutkowicz wyjaśniał, że kwotę bonifikaty, jaką "straciło" miasto, a którą podał podczas konferencji prasowej wyliczył na podstawie umowy miasta ze spółką, którą posiadał. Nie potrafił sobie przypomnieć skąd miał taką umowę, twierdząc, że ludzie przynoszą mu wiele różnych dokumentów. Wyjaśniał również, że nieprecyzyjnie nazwał firmę TS Polska "spółką miejską", mając na myśli fakt, że działała na terenie Radomia.

Koronnym argumentem obu uczestników procesu był sam wniosek spółki, na którym prezydent Witkowski napisał odręcznie dekretację na Konrada Frysztaka. Autentyczność swojego podpisu potwierdził sam prezydent, wyjaśniając jednak, że ma to związek z obiegiem dokumentów w urzędzie oraz kompetencjami wiceprezydentów.

Sąd: nie ma miejsca na skróty myślowe

Pełnomocnik prawny Konrada Frysztaka wnosił o sprostowanie i przeproszenie jego klienta przez radnego Szarego oraz sprostowanie informacji ze strony kandydata Karola Gutkowicza. Mecenas radnych wnosił zaś o uchylenie obu wniosków, argumentując to tym, że w demokracji przedstawiciele wyborców mają prawo pytać o wszystkie fakty, również te niezbyt wygodne dla rządzących.

Po ponad trzygodzinnym wysłuchaniu stron oraz świadków sąd wydał wyrok.

- W kampanii wyborczej nie ma miejsca na skróty myślowe. Trzeba być precyzyjnym w swoich wypowiedziach, aby nie doprowadzić do naruszenia czyichś dóbr osobistych - zauważył sędzia Marek Gralec, odnosząc się do postawy radnego Marka Szarego oraz Karola Gutkowicza.

Mają przeprosić i sprostować

Sąd nakazał Markowi Szaremu sprostowanie informacji i przeproszenie Konrada Frysztaka przez złożenie oświadczenia o ustalonej treści i opublikowanie go na swój koszt na stronach serwisów internetowych, w których została zamieszczona relacja z konferencji. Nakazał również Karolowi Gutkowiczowi sprostowanie informacji, podanych podczas konferencji przez złożenie oświadczenia oraz opublikowanie go na swój koszt w tych samych serwisach.

- W ocenie sądu wnioski Konrada Frysztaka zasługiwały na uwzględnienie, ponieważ zgodnie z Kodeksem Wyborczym, gdy informacje są nieprawdziwe, osoba, która je rozpowszechnia musi liczyć się z tym, że będzie musiała je sprostować po orzeczeniu sądu. Pan Frysztak i pan Gutkowicz są kandydatami na radnych w tym samym okręgu, zaś Marek Szary jest radnym, biorącym udział w konferencji, która miała w sobie element kampanii wyborczej. Ich wypowiedzi stanowiły formę agitacji wyborczej i miały formę wywierania wpływu na wyborców. To jest bezsporne. Nie jest rolą sądu badanie prawidłowości i legalności umowy, przedmiotem oceny było to, czy cytowana wypowiedź jest prawdziwa. Tu należy podzielić zarzuty wnioskodawcy - uzasadniał sędzia Marek Gralec.

W ocenie sądu nie było też podstaw, aby nazywać spółkę „miejską”, bo struktura własnościowa firmy jest podana w Krajowym Rejestrze Sądowym i jej współwłaścicielem nie jest Gmina Miasta Radomia. Sąd nie podzielił też twierdzenia, że mówiąc "spółka miejska" kandydat miał na myśli podmiot działający na terenie miasta Radomia.

Wiceprezydent niczego nie podpisywał

Mówiono również o braku dowodów na to, że wiceprezydent zajmował się sprawą udzielenia bonifikaty spółce, w której pracuje jego szwagier.

- Już z samej treści umowy wynika, że to nie Konrad Frysztak udzielił bonifikaty. Umowę zawarł ze spółką prezydent Radosław Witkowski. Z dokumentów nie wynika również, że wiceprezydent Frysztak brał udział w podpisywaniu umowy. Dekretacja na pismach urzędowych nie jest dowodem na wykonanie takich czynności, co potwierdziły również zeznania świadków. Należało więc uznać, że wypowiedź w tej sprawie była nieprawdziwa. Zasadne było również przeproszenie wnioskodawcy, bo to godziło w jego dobre imię i wizerunek - dodał sędzia.

- Kwestia możliwości weryfikacji tych informacji oraz to, że uczestnicy procesu nieświadomie podali nieprawdziwe informacje mają tutaj naprawdę charakter drugorzędny. Tu nie chodzi o wskazanie winy, tylko zweryfikowanie tego, co powiedzieli i czy było to prawdą. W ocenie sądu nie było - - podkreślał sędzia Gralec. - Być może wypowiedzi były niefortunne, ale z dokumentów wynika, że były przede wszystkim nieprawdziwe.

Od obu uczestników zasądzono też koszty procesu na rzecz wnioskodawcy, czyli wiceprezydenta Frysztaka - po 240 złotych, tytułem zwrotu kosztów pracy radcy prawnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie