Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duch Hendrixa nad Elektrownią

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
Na scenie królowali Karen Edward i Śmietana.
Na scenie królowali Karen Edward i Śmietana. Piotr Kutkowski
Jeżeli zaprasza się na plenerowy koncert kogoś takiego jak Karen Edward i Jarosław Śmietana to z góry ma się gwarancję znakomitego występu i martwić się można tylko o pogodę. W Radomiu pogoda też dopisała.
W koncercie poświęconym Jimmiemu Hendrixowi nie mogło zabraknąć płonącej gitary
W koncercie poświęconym Jimmiemu Hendrixowi nie mogło zabraknąć płonącej gitary

W koncercie poświęconym Jimmiemu Hendrixowi nie mogło zabraknąć płonącej gitary

Karen Edward to amerykańska pianistka i wokalistka. Jarosław Śmietana jest uznawany przez wielu krytyków muzycznych za najwybitniejszego gitarzystę jazzowego Polsce. Współpracują ze sobą od kilku lat. W tym roku Jarosław Śmietana nagrał płytę "Psychedelic" inspirowaną twórczością Jimmi Hendrixa.

Pretekstem do skorzystania z zaproszenia Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia i przyjazdu do Radomia była 40 rocznica festiwalu w Woodstock. W piątek w plenerze na zapleczu Elektrowni stawili się i ci, którzy pamiętali czasy "dzieci kwiatów" i ci, dla których festiwal jest tylko legendą.

MIĘDZYNARODOWY SKŁAD

Występ głównych gwiazd poprzedziła gra tria Stanisława Sroki, które już samo w sobie mogło być jedynym koncertem. Tego dnia jednak wszyscy przyszli oglądać przede wszystkim Karin Edward i Jarosława Śmietanę oraz towarzyszących im muzyków - Wojciecha Karolaka na organach Hammonda, Jarosława Korohodę na gitarach, Tomasza Grzegorskiego na saksofonach, Adama Czerwińskiego na bębnach oraz angielskiego basistę Yarona Stavi.

To co działo się później na scenie było mieszanka jazzu, jazz rocka, rocka, bluesa oprawioną szczyptą soul i funky. Mieszanką w najwyższym gatunku, z improwizacjami i pełnym ekspresji a niekiedy liryzmu wokalem Karen Edwards. Śpiewał też - ku zaskoczeniu swoich fanów Jarosław Śmietana i to śpiewał naprawdę dobrze. O tym, że gra wspaniale na gitarze i to daje mu prawo do zmierzenia się z legendą Hendrixa przekonywać nikogo nie musiał.
HEY JOE

Najważniejsze jednak, że niezależnie do prezentowanego stylu zawsze nad sceną unosił się duch Hendrixa, co doskonale wyczuwała radomska publiczność. Występom towarzyszyły brawa, gorące komentarze, nawoływania o konkretne utwory.
W piosence "Fire", która miała być finałowym akcentem koncertu nie obyło się bez tak charakterystycznego dla Hendrixa niszczenia gitary a potem jej podpalenia. A potem - na bis - zabrzmiał jeszcze jeden utwór, choć wcześniej Jarosław Śmietana zapewniał, że na pewno go nie zagra, bo nie jest to własna genialnego gitarzysty. Ale czy na takim koncercie mogłoby zabraknąć "Hey Joe"?
Muzyce grali i śpiewali ten utwór, publiczność mogła tylko śpiewać.

- Wspaniały, niesamowity koncert - to były najczęściej słyszane glosy komentarzy. Był też głos: "Aż mi się wierzyć nie chce, że artyści takiego formatu przyjechali do Radomia…"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie