Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elektrownia Kozienice i kawałek Polski sprzedane za śmieszne pieniądze? Ujawniamy kulisy przyszłej transakcji!

Janusz PETZ Marcin GENCA
Francuski koncern EDF chce przejąć Grupę ENEA, a wraz z nią Elektrownię Kozienice. Tyle, że nikt nie chce aby tak się stało. Nikt, poza rządem.

Droga do prywatyzacji

Droga do prywatyzacji

1996 - przekształcenie Elektrowni Kozienice w jednoosobową spółkę skarbu państwa. 2007 - zapada decyzja o wcieleniu Elektrowni Kozienice do poznańskiej grupy kapitałowej Enea, zajmującej się do tej pory jedynie sprzedażą energii elektrycznej. 2008 - powołanie nowej spółki Elektrownia Kozienice II, która ma wybudować bloki energetyczne o mocy 1000 MW. 70 procent udziałów ma w niej Enea, a 30 procent Elektrownia Kozienice. Listopad 2008 - Enea debiutuje na giełdzie papierów wartościowych. Grudzień 2009 - związkowcy z Elektrowni Kozienice domagają się jej wyłączenia z Grupy Enea, ministerstwo odpowiada, że nie jest to możliwe. Luty 2010 - Skarb Państwa sprzedaje na giełdzie 16 procent akcji Enei. Otwiera to drogę do wprowadzenia na rynek kapitałowy akcji pracowniczych. Sierpień 2010 - pięć międzynarodowych koncernów wyraża chęć kupienia pakietu 51 procent akcji Enea. Październik 2010 - do Ministerstwa Skarbu wpłynęły cztery wiążące oferty na zakup akcji Enea. To: francuskie koncerny EDF i GdF Suez, czeski holding EPH oraz spółka Elektron z Kulczyk Holding. Na podstawie analiz wyłoniono trzech, a następnie dwóch inwestorów dopuszczonych do negocjacji. Listopad 2010 - negocjacje w sprawie zakupu pakietu akcji Enea prowadzi firma Jana Kulczyka, jednego z najbogatszych Polaków. Ministerstwo wycofuje się, gdy wychodzi na jaw, że pieniądze na transakcję mają pochodzić z jednego z arabskich funduszy państwowych. Grudzień 2010 - francuski koncern Electricité de France (EDF) został jedynym oferentem dopuszczonym do wyłącznych negocjacji. Styczeń 2011 - trwają negocjacje z EDF. Mają się zakończyć do końca marca 2011 roku.

Czym jest prywatyzacja? Według oficjalnej definicji, przekazaniem udziałów w przedsiębiorstwie lub jego sprzedażą inwestorowi prywatnemu. Zwolennicy takiego działania tłumaczą, że wielkimi firmami państwowymi nie da się już zarządzać z poziomu ministerstwa, a ich szanse na rozwój i konkurowanie na rynkach europejskich są znikome. Dla każdego rządu prywatyzacja to kura znosząca złote jajka: zdejmujemy sobie z głowy kłopot z prowadzeniem zza biurka dużej firmy, a w zamian za to dostajemy dodatkową kasę do budżetu.

Takie są założenia teoretyczne. O tym, że jest to "wyprzedawanie majątku narodowego" i "oddawanie za bezcen dóbr wypracowanych przez pokolenia" mówią z kolei przeciwnicy prywatyzacji. Czy mają rację?

Weźmy pod lupę sztandarową tegoroczną prywatyzację rządu Donalda Tuska, czyli sprzedaż udziałów w polskim koncernie energetycznym Enea, do którego należy Elektrownia Kozienice.

ŁAKOMY KĄSEK

Enea to jeden z krajowych gigantów w produkcji energii elektrycznej. Wartość koncernu, skupiającego kilka elektrowni, w tym największą w Polsce opalaną węglem kozienicką oraz część krajowej sieci przesyłowej, to według lekkich szacunków około 20 - 30 miliardów złotych. Wartość samej Elektrowni Kozienice to około 10 miliardów złotych.

Gdy Enea weszła na giełdę, kontrolny pakiet akcji, czyli ponad 51 procent zachował dla siebie Skarb Państwa. Wkrótce potem okazało się, że Enea będzie jedną ze spółek państwowych przeznaczonych do prywatyzacji. Zainteresowanie ofertą było olbrzymie, światowe giganty energetyczne z miejsca zadeklarowały swój udział w negocjacjach z ministerstwem skarbu.

NIECH ŻYJE FRANCJA!

Po kilku miesiącach rozmów, podczas których wydawało się już, że Eneę przejmie rodzimy Koncern Jana Kulczyka, wyłączność na negocjacje i największe szanse na sfinalizowanie transakcji dostał tylko jeden oferent. Nazywa się Electricite de France (EDF). To francuski koncern o zasięgu globalnym, w którym większościowe udziały ma… francuski skarb państwa.

Prywatyzacja Enei w wykonaniu ministerstwa okazała się zatem chęcią sprzedaży sporego fragmentu polskiej energetyki obcemu państwu! To wprawdzie zaprzyjaźniona Francja, a nie Niemcy czy Rosja, ale niesmak pozostaje. Pytania kierowane do ministerstwa o sens takiej "prywatyzacji" zadawane przez związkowców, czy polityków natrafiają na mur obojętności.

PROSTA MATEMATYKA

Czy jest jakikolwiek sens ekonomiczny dla sprzedaży Enei? Byłoby to zrozumiałe, gdyby spodziewany zysk z tej transakcji przekraczał lub był równy obecnej wartości spółki. Wyklucza to jednak najprostszy rachunek z użyciem domowego kalkulatora.

Obecna wartość giełdowa jednej akcji Enei to około 22 złotych (wartość 22,95 złotego akcje osiągnęły w środę), a Skarb Państwa chce sprzedać 225.135.940 udziałów. Z prostego wyliczenia wynika, że rząd zarobi na tej transakcji nieco ponad 5,1 miliarda złotych.

Czy nabywca dorzuci coś jeszcze? To zwykle tajemnica negocjacji, ale trudno spodziewać się rozrzutności od kogoś, kto kupuje cokolwiek za pół ceny.

TROCHĘ POLSKI GRATIS

Dla podupadłego budżetu państwa to niby dużo, ale jeśli weźmie się pod uwagę, że wartość samej Elektrowni Kozienice to około 10 miliardów złotych, cena okaże się tak śmiesznie niska, że wręcz niewiarygodna. Przypomnijmy, że zysk netto samej tylko Elektrowni Kozienice wyniósł w 2009 roku aż 168 milionów złotych!

Jest jeszcze jeden aspekt tej transakcji. Kiedy znani z pragmatycznego podejścia do biznesu Francuzi przejmą Eneę i wprowadzą swoje rządy w elektrowni, może być zagrożony nawet kontrakt dziesięciolecia. Elektrownia zawarła go z podlubelską kopalnią Bogdanka. Chodzi o dostawy węgla o wartości to ponad 10 milionów złotych.
W EDF Polska dostawami paliwa do elektrowni zajmuje się ich własna firma. Gdyby zrezygnowała z oferty Bogdanki, mogłoby to zagrozić kolejnej polskiej firmie.

Francuzi wiedzą co robią. Dziś jako EDF Polska, są jedynie producentem energii elektrycznej. Nigdy nie ukrywali, że ich celem jest stworzenie jeśli nie największej, to przynajmniej wiodącej grupy energetycznej na polskim rynku. Teraz okazja sama pcha im się w ręce.

Za owe śmieszne 5 miliardów złotych dostają nie tylko gigantyczny majątek w postaci kilku elektrowni i 2,3 miliona klientów detalicznych Enei. Dostają też spółkę Enea Operator, która ma 20 procent strategicznych sieci energetycznych w Polsce!

ZWIĄZKI CZUWAJĄ

Kwestia sprzedaży Francuzom udziałów w Enei napotkała na mur sprzeciwu wszystkich ośmiu związków zawodowych działających w grupie, w tym trzy w Elektrowni Kozienice.

- Działamy obecnie jak jeden związek zawodowy, na bieżąco monitorujemy sytuację, jesteśmy przygotowani na bardzo różne warianty rozwoju sytuacji - mówi Dariusz Szewc, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Zmianowych w Elektrowni Kozienice.

W przypadku prywatyzacji wielkich gigantów państwowych związki zawodowe zawsze chcą zapewnić sobie jak najlepsze gwarancje pracownicze. Nie inaczej jest w przypadku Enei i Elektrowni Kozienice. Gdy włączano elektrownię do Enei, pracownikom zakładu zapewniono na przykład w umowie społecznej gwarancje zatrudnienia do 2017 roku. Nic dziwnego, że teraz związki również chcą deklaracji, że nowy nabywca potwierdzi uzyskane przez nich przywileje.

Tymczasem Ministerstwo Skarbu Państwa, które chce sprzedać Eneę Francuzom, dało już do zrozumienia, że nabywca nie będzie zmuszany do podpisania umów dotyczących roszczeń pracowniczych. W tej kwestii związkowcy już interweniowali w ministerstwie, ale niewiele wskórali.

OSTRY LIST DO PREMIERA

W obronie Elektrowni Kozienice wystąpili w środę samorządowcy ziemi kozienickiej, chwytając się ostatniej deski ratunku, czyli listu adresowanego bezpośrednio do premiera Donalda Tuska.

Co napisali samorządowcy do premera? Pełna treść ich ostrego listu do Donalda Tuska - TUTAJ

CO Z "TYSIĄCZKAMI"?

Jeden postulat związkowców jest zdecydowanie ważniejszy od innych. Chodzi o zobowiązania inwestycyjne przyszłego nabywcy firmy. Elektrownia Kozienice II, spółka córka Elektrowni Kozienice i Enei przygotowuje się bowiem do budowy nowego bloku energetycznego o mocy 1000 megawatów.

- Inwestycje to "być albo nie być" dla naszej firmy. To jest elektrownia, która ma 40 lat. Tylko dzięki naszym nadzwyczajnym zabiegom, modernizacjom, rewitalizacjom bloki energetyczne funkcjonują jak należy. Musimy jednak budować nowe bloki. 1000 megawatów z nowego bloku pokryje tylko niedobór jaki powstanie z tytułu koniecznego złomowania najstarszych urządzeń - mówi Dariusz Szewc.

Jego zdaniem, można mieć poważne obawy, czy Francuzi będą skłonni i w jakim stopniu zainwestować w "tysiączki".

- Kto może zagwarantować, że francuski koncern nie pokryje swoich strat z naszych zysków i nie będzie mowy o żadnym rozwoju? Przecież były już takie sytuacje, że francuskie koncerny ratowały się przed bankructwem, transferując zyski z takich krajów jak Polska - twierdzi Dariusz Szewc.

Dlaczego ministerstwo i rząd zdają się nie dostrzegać tych oczywistych faktów? Czy chodzi o coś więcej, niż tylko sprzedaż Enei? Co takiego mogli zaoferować Polsce Francuzi, że zostali jedynymi kandydatami do promocyjnych zakupów w branży polskiej energetyki? - odpowiedzi na te pytania znajdziesz w piątkowym wydaniu "Echa Dnia" - do kupienia w punktach sprzedaży prasy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie