Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Opętani Literaturą 2018 w Radomiu. Wyjątkowe spotkanie z Ritą Gombrowicz, koncert Lecha Janerki, genialny monodram Ireny Jun

Barbara Koś
Dyskusje literackie, koncert, spotkanie z Ritą Gombrowicz i znakomity monodram Ireny Jun, wypełniły piątek i sobotę Festiwalu „Opętani Literaturą. Swoi Obcy”, który towarzyszy III edycji Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza.

W piątek wydarzenia miały miejsce w Muzeum Gombrowicza we Wsoli a dano im tytuł gombrowiczowski: „Spełnienie czyli nocnik w muzeum”. Wieczór rozpoczęła rozmowa jurorów i nominowanych do Nagrody pisarzy. Przypomnijmy, że są nimi: Grzegorz Bogdał, Aleksandra Lipczak, Adam Robiński, Paweł Sołtys i Marcin Wicha. Rozmawiano o debiutach, o współczesnej prozie, jakie warunki autor musi spełniać aby powstaje dobra proza i i o tym, co decyduje o powodzeniu książki na rynku.

Następnie odbył się koncert plenerowy Lecha Janerki. Jeden z czołowych polskich muzyków rockowych, kompozytor, basista i autor tekstów zaśpiewał dla kilkuset widzów,

Pierwszym punktem festiwalowej soboty było spotkanie z Ritą Gombrowicz zatytułowane „Rzeczy pamiętanie”. Rozmowa Tomasza Tyczyńskiego z gościem Festiwalu odbyła się na Scenie Kotłownia Teatru Powszechnego, a tematyka spotkanie dotyczyła rzeczy najbliższych Gombrowiczowi.

Tomasz Tyczyński pytał wdowę po pisarzu, z jakimi rzeczami kojarzy się jej Witold i jaki los je spotkał po jego śmierci.

- To bardzo bolesne patrzeć na rzeczy osoby, którą się kochało – mówiła Rita Gombrowicz. - Trudno rozstać się z pozostałymi po niej rzeczami materialnym. Kiedy się je widzi, wyrywa się serce...

Ale nie wszystkie mogą pozostać. Na przykłada ubrania.

- Witold garniturów miał bardzo dużo, bo był pod tym względem próżny – opowiadała Rita. - Kokiet… Miał ubrań na pewno więcej niż ja… Te ubrania chciałam więc dać jego bratankowi. Nic z tego, był wyższy od wuja. Dałam wreszcie Charlotcie, która opiekowała się wraz ze mną Witoldem, kiedy już był bardzo chory. Miał nosić je jej syn. Ale zanim je założył, ktoś je matce ukradł.

Albo walizki. Pisarz kochał te tradycyjne, starego typu. Jedna z nich jest zresztą w Muzeum we Wsoli.

- Tak, miał je dwie i bardzo długo były przez niego używane- mówiła Rita Gombrowicz.- .Dopiero w Berlinie kupił dwie nowe: czerwoną i czarną. Po jego śmierci Januszem Odrowąż – Pieniążek, dyrektor Muzeum Literatury, powiedział, że je przyjmie. Pojechałyśmy z przyjaciółką do Warszawy z tymi walizkami. Na lotnisku wsiadamy w taksówkę a kierowca mówi - takie eleganckie panie i z takimi starymi walizkami?

Była jeszcze mowa o maszynie do pisania Witolda, który wolał jednak pisać ręcznie swoje utwory. Ale kiedy już zostały ostatecznie zredagowane, osobiście je przepisywał na maszynie.

O fajkach, na które przerzucił się, kiedy papierosy zaczęły mu szkodzić przy astmie, potem palił tylko eukaliptusowe, bo ktoś przekonał go, że są mniej szkodliwe i o telewizji.

- Telewizor kupiliśmy z mojej z mojej inicjatywy kiedy Witold nie mógł już często wychodzić na spacery po schodach i potem całymi dniami oglądał telewizję. Kiedyś, pamiętam, była rozmowa z Aragonem, która bardzo go zdenerwowała i wyszedł z pokoju. Mógł przecież po prostu zamknąć telewizor. Ale on, dobrze wychowany, uważał, że Aragon jest jego gościem i uważał, że grzeczniej będzie, jak po prostu opuści jego towarzystwo- wspominała Rita Gombrowicz.

Było jeszcze o słownikach.

- Miał bardzo dużo słowników i kiedyś kupił jeszcze słownik języka niemieckiego. Powinieneś mieć także słownik języka polskiego – powiedziałam. Obraził się.- Ja miałbym mieć słownik języka polskiego?

Potem było jeszcze wiele pytań od słuchaczy a także duża kolejka po autografy pani Rity.

Po spotkaniu na scenie kameralnej wystąpiła Irena Jun z monodramem „Matka Makryna” według tekstów Juliusza Słowackiego i Jacka Dehnela.

Był to mistrzowski występ. Wybitna artystka połączyła fragmenty poematu Juliusza Słowackiego „Rozmowa z Matką Makryną Mieczysławską i książki Jacka Dehnela Matka Makryna.

Matka Makryna, fałszywa zakonnica katolicka, w 1845 roku przybyła do Paryża, gdzie podała się za przełożoną klasztoru bazylianek w Mińsku, zlikwidowanego na rozkaz prawosławnego biskupa Józefa (Siemaszki). Twierdziła, że razem z innymi zakonnicami została przez niego poddana torturom, zmuszana do ciężkich pracy, zesłana na Syberię, odmówiła jednak przejścia na prawosławie i zdołała zbiec do Poznania.

W XIX wieku, kilkanaście lat po upadku powstania listopadowego, siostrę Makrynę Mieczysławską uznano za uosobienie męczeńskich losów Polski. Czcili ją wszyscy. Bohaterką poematu uczynił ją Juliusz Słowacki, a jej historię, jako przykład prześladowania unitów w Imperium Rosyjskim, podawali do lat 20. XX wieku wszyscy polscy autorzy piszący o historii unii brzeskiej. Pierwszym badaczem, który w oparciu o dokumenty dowiódł fałszywości historii Mieczysławskiej, był ksiąsz Jan Urban, autor wydanego w 1923 roku opracowania „Makryna Mieczysławska w świetle prawdy”.

Aktorka przepięknie łączy te dwa spojrzenia na postać Makryny: świętej i oszustki.

- To niewątpliwie opowieść o tym, jak jako społeczeństwo dajemy się wodzić za nos, zwłaszcza gdy w grę wchodzi zbitka pojęciowa „Polak-katolik”. Ale jest to też opowieść o osobie, która doświadczała wykluczenia” – tak o swojej książę mówił Jacek Dehnel.

ZOBACZ TEŻ: Rita Gombrowicz gościła w Radomiu

IDĘ NA WYBORY SAMORZĄDOWE 2018 – REGION RADOMSKI – DOŁĄCZ DO WYDARZENIA NA FACEBOOKU I BĄDŹ NA BIEŻĄCO!

MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected] lub Facebook.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie