Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruzja. Kachetia - kraina winem i czaczą płynąca

Piotr KUTKOWSKI
Piotr Kutkowski
Wjeżdżając do gruzińskiego regionu Kachetia trzeba się liczyć z tym, że dostaniemy zawrotów głowy. Raz od widoków, dwa od wina, które leje się tu strumieniami i którego nie sposób tu nie spożywać. Dziś pierwsza część opowieści o tej krainie…
Gruzja. Kachetia

Kachetia - malowniczy region Gruzji

Naszym przewodnikiem i kierowcą jest Lasza, 40-letni Gruzin. Wozi nas kilkunastoletnią ladą niwą z napędem na cztery koła, ciągle gasnącym silnikiem, potłuczoną szybą, łysymi oponami, nie działającym hamulcem ręcznym i dziurawym układem wydechowym. Spaliny mieszają się kabinie z papierosowym dymem, zestaw naprawczy to drut i kombinerki. Ale przed wyjazdem z Tbilisi do wschodniej części Gruzji, regionu Kachetia Lasza decyduje się na krótki postój w warsztacie, gdzie mechanicy skutecznie mocują dziurawe tłumiki i rury do podwozia.

W ŁADZIE I NA KONIACH

Wkrótce rozumiemy dlaczego - jadąc w kierunku południowej granicy Gruzji z Azerbejdżanem droga asfaltowa zmienia się w szutrówkę pełną dziur i wybojów. Lasza się cieszy, mogąc z dużą szybkością pomiędzy nimi slalomować, my obijamy się albo o sufit albo o ściany. Trudy podróży wynagradzają krajobrazy, przemierzając półstepowy teren, czujemy się niemal jak na Dzikim Zachodzie.

Widząc ogromne stado owiec i pilnujących je na koniach pasterzy prosimy o krótki postój.
Gdy pasterze słyszą, że jesteśmy z Polski na ich twarzach pojawia się uśmiech a ustach słowo "przyjaciele". Na naszą prośbę pokazują różne sztuczki na koniach potem sami proponują, byśmy na nich pojeździli. Nie sposób nie skorzystać, rumaki są wspaniale ułożone, doskonale reagują na polecenia i choć daleko nam do mistrzostwa pasterzy to czujemy się na nich w pełni bezpiecznie.

- Jest nas trzech, mamy też dwa psy, które pomagają nam się opiekować się wielkim stadem owiec - mówi jeden z nich, po czym częstuje nas czaczą, mocnym destylatem z winogron. Leje go w zwierzęcy róg. Sprytne, bo rogu bez jego opróżnienia nie odstawi się, trzeba pić do dna.

KLASZTORY WYKUTE W SKAŁACH

Po krótkim postoju jeszcze około godzina jazdy w dużo lepszym nastroju i coraz bardziej górzystym terenie. Do wykutego w skałach i wybudowanego na nich klasztornego kompleksu Dawid Garedża, na granicy z Azerbejdżanem docieramy w samo południe. Nazwa pochodzi od żyjącego w VI wieku Dawida, jednego z 13 ojców syryjskich - misjonarzy, którzy w I tysiącleciu działali w Gruzji oraz góry Garedża. To w położnej na jej zboczu jaskini Dawid zamieszkał, później w tym miejscu zaczęły powstawać klasztory i świątynie, tworząc duży kompleks, z wykutymi w skałach kanałami i zbiornikami wody. Łzy Dawida, jedyne źródło które tu płynęło stało się relikwią, Dawid Garedża - ważnym centrum religijnym, kulturowym i edukacyjnym. I choć klasztory były wielokrotnie najeżdżane, rabowane i ogałacane, to zawsze się odradzały. Teraz zachwycają położeniem, oryginalną, wtopioną w skały architekturą, ciszą, która miesza się ze śpiewem w zdobionym ikonami i przepełnionym zapachem świec i kadzideł monastyrze. Mistyka, egzotyka - to mało powiedziane. Czują to turyści, czują pielgrzymi przybywający w to miejsce z duchowymi przewodnikami.

Wracając do samochodu zostajemy zaczepieni przez jednego z czekających na turystów kierowców. O Laszy dowiedział się wcześniej, że jesteśmy Polakami, stąd bez zbędnych słów wyciąga z bagażnika auta… puste, baranie rogi i coś, co za chwilę je wypełnia. Wskazując na auto przeprasza, że z nami się nie napije, ale my i owszem - musimy - To Polacy i prezydent Kaczyński wspierali nas w najtrudniejszych dniach rosyjskiej agresji - mówi - Wypijcie za naszą przyjaźń.
Pytamy, czy to czacza.
- Tak - odpowiada z dumą.
"Gaumardżos" to gruziński odpowiednik naszego "na zdrowie". A więc gaumardżos.

Z WIZYTĄ U ŚWIĘTEJ NINO

Nie wracamy do Tbilisi. Naszym kolejnym celem podroży jest monaster Bodbe, w którym znajduje się grób świętej Nino, apostołki i patronki Gruzji, czczonej w kościołach katolickim, ormiańskim i prawosławnym. Według biografa, Rufina, była chrześcijanką i niewolnicą z Kapadocji sprzedaną władcy gruzińskiemu. Uzdrowiła chorą żonę króla Iwerii, władca Mirian III dostrzegł w tym rękę Bożą i znak, że należy przyjąć w kraju chrześcijaństwo. Król wysłał poselstwo do cesarza Konstantyna Wielkiego, a kapłani ochrzcili rodzinę królewską. W ten sposób, Gruzja w 337 roku miała się stać drugim po Armenii krajem chrześcijańskim na świecie.

A złożony z dwóch gałązek winogron krzyż - religijnym symbolem.
O świętej Nino przypomina także płynące kilkaset metrów poniżej klasztoru źródełko z wodą o uzdrawiającej ponoć mocy. Można ją pić, można też przebrać się w białą płachtę i w pełni zanurzyć w wypełnionym nią, wydrążonym w skale zbiorniku. Im więcej grzechów ma się na sumieniu, tym więcej razy trzeba zanurkować. Dobrze, że jest ciemno i słychać tylko plusk…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gruzja. Kachetia - kraina winem i czaczą płynąca - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie