Rolnicy jadą do Senatu, bo sprzeciwiają się przeciwko tak zwanej Piątce Kaczyńskiego. W tym jest propozycja ustawy, która już została przegłosowana w Sejmie, ale teraz czeka na rozpatrzenie w Senacie. Politycy z PiS, wsparci głosami między innymi Lewicy i Koalicji Obywatelskiej chcą zakazać hodowli zwierząt futerkowych w Polsce. Przeciwko ustawie w Sejmie głosowała Konfederacja i PSL. Zakaz hodowli zwierząt na futra miałby wejść w życie już rok po jego uchwaleniu. Wyjątek uczyniono jedynie dla królików – ich hodowla na futro będzie nadal dozwolona. Ponadto ubój rytualny ma być możliwy tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych.
Uderzenie w rolników
- Dla wielu mieszkańców groźba likwidacji hodowli zwierząt futerkowych jest absolutnie nie do przyjęcia. Tylko na moich fermach zatrudnienie znajduje dziś niemal 200 osób w okolicach Radomia. Te osoby mają przecież rodziny – często wielodzietne – mówi Szczepan Wójcik, hodowca z regionu radomskiego.
W środę w Senacie Szczepan Wójcik chce przedstawić senatorom postulat przewrócenia uboju rytualnego. Dodajmy, że z tej gałęzi przemysłu mięsnego Polska czerpie ogromne zyski z eksportu głównie do krajów arabskich i do Izraela.
- Chcemy również zakazać wstępu na teren hodowli osobom przypadkowym, a takie prawo mieliby tylko lekarze weterynarii – dodaje Szczepan Wójcik.
Trzeba pamiętać, że wśród nowych przepisów znalazł się także zapis, że opiekę nad bezdomnymi zwierzętami realizują gminy oraz organizacje społeczne, „Animalsi”, zajmujące się statutowo ochroną zwierząt, działające nie dla zysku.
Już protestowali w Warszawie
Kolejnym postulatem, jaki przedstawia hodowcy w Senacie, jest przywrócenie rolnikom wcześniejszych emerytom. Dla siebie hodowcy chcą wydłużenie czasu na likwidację branży i odszkodowań za poniesione straty i nagłady na budowę hodowli, firm.
Tydzień wcześniej 16 września w Warszawie pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości demonstrowało kilka tysięcy hodowców zwierząt futerkowych, rolników, w obronie swych firm, gospodarstw. Wśród protestujących również był Szczepan Wójcik.
-. Nie mogę pojąć, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość tak bardzo chce upokorzyć tych ludzi i dlaczego chce zakazać w pełni legalnej działalności obwarowanej dodatkowo szeregiem przepisów. Jest to dla mnie sytuacja absolutnie nie do przyjęcia w państwie prawa. Dodatkowo pokazuje ona, że tak naprawdę żadna branża nie może być pewna swojej przyszłości – mówi hodowca
Wójcik wylicza straty, jakie może ponieść nie tylko on, czy podobni hodowcy w regionie, ale i cała branża w Polsce, która daje pokaźny dochód do budżetu państwa.
- Skutki likwidacji hodowli odczują też producenci drobiu. Sprzedają oni bowiem hodowcom norek amerykańskich uboczne produkty pochodzenia zwierzęcego, czyli to, czego z produkcji drobiu nie może zjeść człowiek. Ten surowiec przetwarzany jest na specjalistyczną, wysokobiałkową paszę, którą skarmia się zwierzęta w gospodarstwach utrzymujących zwierzęta futerkowe – wylicza.
Protestujący rolnicy w Warszawie wyliczali, że bezpośrednio na fermach zwierząt futerkowych w skali kraju zatrudnienie znajduje kilka tysięcy osób. Dodatkową i znacznie liczniejszą grupa są kooperanci, czyli weterynarze, producenci klatek, stolarze, kuśnierze, firmy transportowe, budowlane i tak dalej. Wiele z tych firm powadzi na tyle ścisłą kooperację z hodowcami, że zostanie z niczym.
- Rynek nie zna próżni. Coś, co zanika u nas, pojawia się tam, gdzie są ludzie chcący zarobić. Historia polskiej gospodarki zna już zbyt wiele takich przypadków – mówią rolnicy.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?