Spójnia Stargard - Hydrotruck Radom 84:71 (21:17, 17:21, 18:20, 28:13)
Spójnia: Tarrant 16, Matczak 13, Steele 12 (1), Młynarski 11, Gudul 9, Cowels 8 (2), Kostrzewski 8, Śnieg 7, Walczak 0, Siewruk 0, Szmit 0, Potap 0.
Hydrotruck: Zegzuła 15 (4), Prahl 12, Ostojić 10, Griffin 9 (2), Piechowicz 8 (1), Wall 8 (2), Neal 7 (1), Lewandowski 2, Kurpisz 0.
Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu u ośmiu osób, zawodników i członków sztabu szkoleniowego radomskiej drużyny wykryto koronawirusa. Dla drużyny to nie był łatwy czas, bo zespół nie mógł normalnie trenować i dopiero w tym tygodniu od czwartu "Truckersi" mogli w komplecie trenować. Spójnia, która miała taki sam bilans, też chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Doszło do zmiany trenera i pierwszy raz tą ekipę poprowadził Maciej Raczyński, który zmienił Jacka Winnickiego.
Pierwsza kwarta była dobra w wykonaniu radomskiej drużyny. Doświadczony Tomasz Śnieg zdobył sześć punktów dla gospodarzy. Spójnia prowadziła już 11:4, ale już kolejnych siedem punktów zdobyli goście i doprowadzili do remisu. Kolejne minuty były bardzo wyrównane.
Lepiej drugą kwartę zaczęli stargardzianie, którzy prowadzili już 28:21, ale ważne trafienie z dystansu zaliczył Daniel Wall. Bardzo dobre wejście w tej kwarcie miał Filip Zegzuła, który zdobył dziewięć punktów i zrobiło się 32:30, a za chwilę było już tylko 34:33. Dayon Griffin dwukrotnie trafił z dystansu i dał pierwsze prowadzenie radomskiej drużynie! Ostatecznie drużyny schodziły na przerwę przy stanie remisowym 38:38.
Hydrotruck bardzo dobrze zaczął drugą połowę. Szczególnie skutecznie w ataku i w bloku grał Bratt Prahl. Radomski team szybko wypracował sobie przewagę pięciu "oczek". Nasz zespół grał jednak falami i po dobrych fragmentach przychodziły również te słabsze. Spójnia potrafiła zdobyć dziesięć punktów z rzędu. Hydrotruck gonił i między innymi po dwóch "trójkach" Zegzuły i jednej Walla, ponownie odrobili straty i wyszli na prowadzenie.
Mocno dał się we znaki naszej drużynie Filip Matczak przez co gospodarze znowu wyszli na prowadzenie. Celną "trójką" odpowiedział Marcin Piechowicz. Przy stanie 68:61 na siedem minut przed końcem, trener Robert Witka musiał wziąć czas, bo gospodarze uciekali. Sześć minut przed końcem było już 72:61. Kolejne rzuty nie dochodziły do celu, a zawodnicy z Radomia popełniali coraz więcej strat. Z biegiem czasu Hydrotruck grał już bez wiary w końcowy wynik. Widać było ogromne zmęczenie na twarzach naszych zawodników. Ta kwarantanna i koronawirus dały się drużynie mocno we znaki, bo zabrakło sił na ostatnią kwartę.
Już we wtorek o godz. 17.30 radomska drużyna zagra we własnej hali ze Śląskiem Wrocław.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?