Drożej za ryby
Drożej za ryby
Niestety, drożej w tym roku niż w ubiegłym zapłacimy za inne gatunki ryb. Ich cena wzrosła w ciągu 12 miesięcy przeciętnie o 9 procent.
Najbardziej bolesny jest wzrost cen śledzi matiasów. Ich cena dochodzi nawet do 18 złotych za kilogram. Mintaja w Radomiu można kupić w cenie od 8 złotych za kilogram, pangę od 9 złotych, dorsza od 20 złotych, łososia norweskiego od 27 złotych, tilapi od 14 złotych za kilogram.
Najtańszy jest karp, którego cena w zeszłe święta dochodziła do 20 złotych za kilogram. Dlaczego ceny spadły? Rozmawiamy z dostawcami, hurtownikami i marketami.
Właściciele gospodarstw rybackich twierdzą, że obecny rok był bardzo przeciętny w hodowli najpopularniejszej polskiej świątecznej ryby. Wbrew obawom karpiom niespecjalnie zaszkodziła letnia susza, hodowle nie były specjalnie przetrzebione chorobami.
Rynkowa niespodzianka: karpie w porównaniu z okresem przedświątecznym ubiegłego roku nie zdrożały i nie zdrożeją.
- Myślę nawet, że przed samymi świętami część hodowców na chwilę przed Wigilią spanikuje i zacznie sprzedawać karpia zupełnie tanio - mówi właściciel jednej z radomskich hurtowni ryb.
Póki co rozrzut cen karpi jest bardzo duży. W hipermarkecie E.Leclerc kilogram ryby można kupić po 9,99 złotych, w prywatnych sklepach rybnych do 17,5 złotego za kilogram. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku cena karpia dochodziła nawet do 20 złotych za kilogram.
- Cena hurtowa karpia z naszego gospodarstwa wynosi od 9,50 złotych do 11 złotych. Nie robimy interesów z supermarketami, bo presja cenowa z ich strony jest niemożliwa do zaakceptowania. Nasze ryby będzie można kupić na bazarach - mówi Adam Stachurski, właściciel gospodarstwa rybackiego w Modrzejowicach.
W Radomiu można już kupić ryby z bardzo różnych zakątków kraju. Wszyscy detaliści przekonują, że nie mają karpi z hodowli, czeskich, słowackich i litewskich, o których to rybach mówi się, że są karmione karmą nafaszerowaną chemią. W hipermarkecie E. Leclerc znaleziono dostawcę w odległym zakątku Lubelszczyzny - w Rejowcu koło Chełma.
- Obroniliśmy się przed wzrostem cen poprzez inny system zakupów. Kupujemy ryby wprost od rybaków - z pominięciem pośredników. Dzięki temu łososie, albo dorsze trafiają do Radomia dzień lub dwa po ich złowieniu - mówi Thomas Renard, dyrektor radomskiego hipermarketu E. Leclerc.
Przyznaje, że z roku na rok rośnie zainteresowanie klientów innymi gatunkami ryb niż tradycyjny wigilijny karp i śledź. Znacznie większym wzięciem cieszy się przede wszystkim łosoś.
- To prawda, że szukamy nowych smaków rybnych, ale nie przesadzajmy z tą różnorodnością. Na pewno coraz lepiej sprzedaje się tylko kilka gatunków jak mintaj, panga, dorsz i miruna - mówi Grzegorz Szczepkowski, właściciel hurtowni Magat w Radomiu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?