Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kioskarze mają dość niskich zarobków na biletach

Ewelina WITKOWSKA
Na takim bloczku 100 sztuk biletów mam zarobek 5 złotych - mówi Barbara Krawiec, która prowadzi osiedlowy kiosk.
Na takim bloczku 100 sztuk biletów mam zarobek 5 złotych - mówi Barbara Krawiec, która prowadzi osiedlowy kiosk. Ł. Wójcik
Bilet proszę - to zdanie najczęściej słyszą kioskarze od klientów. A gdyby nie można było dostać ich w żadnym kiosku? Kioskarze właśnie zastanawiają się nad strajkiem biletowym. Na sprzedaży 100 normalnych biletów zarabiają zaledwie 5 złotych.

- Sprzedaż biletów to tak naprawdę bardzo mały zarobek, a duży kłopot - mówi Barbara Krawiec, która prowadzi osiedlowy kiosk. - To, jaki mamy zarobek to jest naprawdę śmieszne.

Każdy z nas przyzwyczaił się, że w każdym kiosku można kupić bilet. Nikt jednak nie zastanawia się nad tym ile sprzedawca ma na nim zarobku.

- 9 groszy na bilecie, z czego 4 grosze to podatek, więc zostaje 5 groszy - mówi Paweł Krawiec, mąż kioskarki. - Już nie mówię o kosztach transportu, bo po bilety trzeba jechać do hurtowni. Tak naprawdę to my robimy przysługę Miejskiemu Za-rządowi Dróg i Komunikacji w Radomiu, bo to żaden zarobek, a bilety sprzedajemy przy okazji, bo pieniędzy z tego nie ma.

Na każdy bilet musi być paragon, dochodzi więc koszt wy-drukowania paragonu. - To się naprawdę całkowicie się nie opłaca - dodaje mężczyzna.

BILETY NIE W KAŻDYM KIOSKU?

Sprzedaż biletów generuje 25 procent obrotu danego kiosku. - Łatwo więc obliczyć jak mało zarabiamy - mówi Barbara Krawiec.

Przykładowo jeśli kioskarz ma 30 tysięcy obrotu miesięcznie, to ze sprzedaży biletów ma 750 złotych.

- 5 procent zarobku z biletów to wychodzi miesięcznie 37 złotych i 50 groszy - wylicza pani Barbara. - Od tego podatek, ZUS, dzierżawa 700 złotych, o ile kiosk nie stoi w centrum. Na-bijamy kasę tylko niestety nie sobie.
Dużo osób tylko po bilety przychodzi - mówi mąż kobiety. - Co będzie jak się kioskarze zmówią i przestaną kupować w hurtowni bilety? Myślimy o tym, bo ludzie mają już dość.

NIE JEST TAK ŹLE

Zdania klientów są podzielone. Jedni uważają, że bilety nie są zasadniczym towarem sprzedawanym w kioskach, inni wykazują się zrozumieniem.

- Popieram tych ludzi, po co sprzedawać towar, na którym się nie zarabia? - przyznaje jeden z klientów. - Urzędnicy chcieliby nawet zarabiać na zwykłych kioskarzach, trzeba dać ludziom zarobić.

Kamil Tkaczyk, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu wyjaśnia, że marża sprzedawców biletów nie jest najniższa w kraju.

- Jeśli chodzi o marżę za sprzedaż biletów to mieścimy się raczej w średnim pułapie, to jest od 4 do 7 procent. W Radomiu mamy podpisane umowy z siedmioma punktami, które biorą od nas bilety. To ile zarobią kioskarze to jest kwestia pomiędzy tymi hurtownikami a sprzedawcami.

Jednak ceny, po której hurtownicy nabywają bilety dyrektor nie chciał zdradzić.
- To już tajemnica handlowa- mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie