Koronawirus. Radomski Szpital Specjalistyczny tworzy dodatkowe łóżka "covidowe". Dla pacjentów z innymi chorobami zabraknie miejsc

Więcej ciekawych i ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej ECHODNIA.EU/RADOMSKIE

Przypomnijmy, decyzję wojewody o utworzeniu 200 miejsc dla zakażonych koronawirusem Radomski Szpital Specjalistyczny dostał w piątek 16 października. Ma ją wdrożyć natychmiast i to już zaczęło się dziać. Lecznica odwołała się co prawda do ministra zdrowia, ale nie można czekać z założonymi rękoma. Już w poniedziałek w lecznicy przy ulicy Tochtermana było dostępnych 50 łózek "covidowych", wcześniej było ich 26. - Spodziewamy się niestety, że to odwołanie nic nie da - przyznaje Jerzy Zawodnik.

Od kwietnia do końcówki września radomski szpital był placówką jednoimienną, lecząca wyłącznie pacjentów z COVID-19. Wtedy było tam około 280 łóżek. W sumie w lecznicy jest 500 miejsc.

- Musieliśmy w części sal dla pacjentów przygotować śluzy, wydzielić izolatki. Te 280 łóżek to była maksymalna liczba, którą mogliśmy zapewnić. Jeśli teraz mamy mieć 200 miejsc covidowych to trzeba zająć cały budynek główny i oddział zakaźny - mówi Jerzy Zawodnik - wyjaśnia wiceprezydent.

To oznacza, że po trzech tygodniach trzeba wyłączyć z działalności większość oddziałów szpitalnych. Dalej będą działać te, które są poza budynkiem głównym, a więc: ginekologia i położnictwo, pediatria, nefrologia i stacja dializ oraz dermatologia.

- W przypadku dermatologii mogą być jeszcze zmiany, jeśli będzie potrzeba to i tam będziemy szykowali łóżka zakaźne - przyznaje Jerzy Zawodnik. - Nie da się inaczej. Praktycznie będziemy mieć szpital jednoimienny. Mówienie, że będzie inaczej jest fikcją. Nie da się tego połączyć.

W poniedziałek na oddziałach, które mają stać się zakaźnymi było ponad 120 pacjentów, leczonych specjalistycznie, bez zakażenia koronawirusem. Co będzie z nimi?

- Jeśli to możliwe będą wypisywani do domów. Ale są też pacjenci, którzy muszą kontynuować leczenie. Szukamy miejsc w innych szpitalach, ale teraz to jest bardzo trudne - mówi Jerzy Zawdodnik. - Chorzy zostaną u nas, a przekształcanie będzie się odbywało stopniowo - dodaje.

Niestety, radomski szpital nie przyjmuje już nowych pacjentów na wskazane oddziały. Nie są realizowane przyjęcia planowe, ale to dotyczy też osób przywożonych karetkami. I tu zaczyna się problem, dla chorych na przykład kardiologicznie, neurologicznie, wymagających opieki internistycznej trzeba szukać miejsc w innych placówkach.

- Teoretycznie powinniśmy przyjmować, bo nie jesteśmy szpitalem jednoimiennym, ale praktycznie nie ma takiej możliwości. Bo, gdzie? Skoro mamy tworzyć miejsca covidowe to musimy zwalniać łóżka, a nie przyjmować kolejnych pacjentów - wyjaśnia Jerzy Zawodnik.

- Nie ukrywam, że to wywołuje napięcia między szpitalami, są awantury. Dlatego od początku mówiliśmy, że zakażonych pacjentów powinno się w placówkach, których wyłączenie z systemu opieki wielospecjalistycznej nie zachwieje systemem. W takim mieście, jak Radom są potrzebne dwa szpitale specjalistyczne. Ale skoro już my mamy mieć aż 200 miejsc covidowych to dlaczego nie jesteśmy placówką jednoimienną. To jest fikcja, jej likwidacja uporządkowałaby też system ratownictwa.