Siatkarze KKS Armat Kozienice zagrają w środę we własnej hali decydujące o utrzymaniu w drugiej lidze spotkanie ze Stoczniowcem Gdańsk. Początek meczu o godzinie 18.30. Trener i zawodnicy liczą na gorący doping kibiców.
W rywalizacji do dwóch zwycięstw pomiędzy Kozienicami i Stoczniowcem jest remis 1:1. Dlatego dziś rozegrane zostanie decydujące, trzecie spotkanie. Zwycięzca pierwszej rundy play out zapewni sobie utrzymanie. Przegrany będzie grał w drugiej rundzie z przegranym rywalizacji Legia Warszawa - Czarni Pruszcz Gdański. Tam również jest remis 1:1.
TRZY MECZE, TRZECH LIBERO
Kozieniczanie przystąpią do decydującego meczu z gdańskim zespołem w osłabionym, eksperymentalnym składzie. W trzecim spotkaniu w barwach Armatu zagra trzeci libero. W poprzednich grali zmiennicy. W pierwszym spotkaniu zagrał na tej pozycji Wojciech Pietralski, w drugim Adam Czekaj. Dziś wystąpi nominalny libero Paweł Kowal.
- Wiedzieliśmy, że w dwóch meczach nie zagra Kowal, który w tym czasie był zajęty na studiach, dlatego wystawiłem Pietralskiego - wyjaśnia Marcin Zmitrowicz, trener Kozienic. - Niestety Pietralskiemu odnowiła się kontuzja kręgosłupa i w drugim spotkaniu musiał zastąpić go Czekaj.
Pietralski to nie jedyny kontuzjowany zawodnik. W czasie spotkania w Gdańsku kontuzji barku nabawił się kapitan kozieniczan Marek Grzelczak. Dodatkowo w spotkaniu nie będą mogli zagrać Marcin Budziński i leczący kontuzję Tomasz Rodakowski, dlatego trener Zmitrowicz zapowiada grę w eksperymentalnym ustawieniu.
- Płacimy cenę za ambitną postawę w końcówce sezonu zasadniczego - przyznał trener. - Zacięte mecze kosztowały nas wiele zdrowia, którego teraz brakuje.
REZERWA W ZAGRYWCE
Szkoleniowiec kozieniczan zna przyczyny porażki w drugim meczu. To efekt nie tylko słabszej postawy jego zdziesiątkowanych kontuzjami podopiecznych, ale także lepszej gry rywali.
- Widać, że gdańszczanie solidnie przygotowali się do spotkań. Grali bardzo dobrze w obronie. Odkąd w drugiej partii z boiska zszedł Grzelczak, podbijali wszystkie piłki. Dodatkowo praktycznie nie mylili się w ataku, mądrze wykorzystując sytuacyjne piłki - ocenia Zmitrowicz.
Trener Armatu przyznaje jednak, że jego zespół nie zamierza się poddać. Liczy, że siatkarze zagrają w decydującym meczu najlepiej jak potrafią. - Chcemy wyjść i walczyć - mówi. - Liczę, że we własnej hali zagramy dobrze, szczególnie zagrywką. Tu mamy spore rezerwy. Wierzę również, że nie zawiodą nasi kibice, w komplecie stawią się w środę i wspólnie będziemy cieszyć się z utrzymania w II lidze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?