Kumulacja napadów

Jeden z napastników obrabował kasę.
(fot. Tadeusz Klocek)

Radom, dwa dni, dwa napady rabunkowe. Oba na kolektury Lotto. Przestępców nie złapano.

W środę odbywało się losowanie totalizatora, główna nagroda wynosiła 20 milionów złotych. Perspektywa wygranej była tak kusząca, że wiele osób obstawiało w tym dniu zakłady. Najprawdopodobniej właśnie na wysokie wpływy do kasy liczyli rabusie, którzy w środę o godzinie 12.15 wtargnęli do kolektury przy ulicy Wałowej w Radomiu. Było ich dwóch, jeden psikał gazem obezwładniającym na sprzedawczynię, trzymając pojemnik ponad szybą oddzielającą ją klientów, drugi w tym czasie próbował ręką sięgnąć do kasy. Spłoszył ich krzyk kobiety, uciekli, nie zabierając pieniędzy. Pomimo że świadkami zajścia było kilka osób, nikt bezpośrednio nie zareagował. Gdy policja przyjechała na miejsce zdarzenia, po rabusiach nie było już śladu.

Ślad pojawił się natomiast następnego dnia, w punkcie Lotto, który umieszczony jest w pawilonie handlowym na ulicy Osiedlowej. Schemat działania był identyczny.

- Jeden z dwóch napastników psikał mamie gazem w oczy i robił to tak długo, aż drugi wyjął z kasy pieniądze. Potem uciekli. Pomocy mamie musiał udzielać lekarz. Powiedział, że na szczęście w czasie napadu miała na twarzy okulary, inaczej mogłoby dojść do uszkodzenia rogówki oczu - mówił nam wczoraj syn sprzedawczyni.

Sprawcy zrabowali z kasy na ulicy Osiedlowej pewną kwotę, według policji nie było to jednak dużo pieniędzy.

- W jednym i w drugim przypadku należy wiązać te przestępstwa z kumulacją wygranej. Przestępcy zapewne liczyli na to, że zdobędą dużo pieniędzy, ale się pomylili. W tego typu punktach pieniądze są odprowadzane z kasy do banków bardzo często. Na pewno jednak sygnały są niepokojące i zrobimy wszystko, by ująć sprawców - stwierdził w rozmowie z nami Tadeusz Kaczmarek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu.