Będzie to drugi pokaz indywidualny malarstwa Julity Malinowskiej w Radomiu. W 2015 roku w galerii "Galerii 58" artystka zaprezentowała niewielki wybór prac pod wspólnym tytułem "Dream". Teraz w salach Galerii Łaźnia Malinowska powraca po 7 latach z całkiem nową opowieścią, choć skomponowaną nie tylko z najnowszych prac.
Tak sama artystka mówi o radomskiej ekspozycji:
- Każda wystawa jest dla mnie szansą na stworzenie osobnej całości. Komponowanie wystawy jest jak komponowanie obrazu. Zależy mi na czystej przestrzeni tła galerii, gdzie widz (w tym ja) będzie mógł się skupić nie tylko na każdym obrazie z osobna, ale i na szczególnej atmosferze, którą prace tworzą razem. Różnicę w recepcji wystawy mam nadzieję, uda mi się uzyskać w dwóch salach Galerii Łaźnia, które zakomponowałam w odmienny sposób.
W pierwszej każdy obraz dostał sporo miejsca, by prace można było oglądać każdą z osobna. Małe formaty tworzą kontrapunkty dla dużych powierzchni płócien. W drugiej sali prace są zawieszone w sposób, zwracający uwagę na kompozycję samego obrazu.
Niekiedy zawieszenie obrazu nisko nad podłogą jest spójne z ciężarem umiejscowionym w dolnej części kompozycji samego obrazu. Innym razem powieszenie go wysoko- zdaje się nadawać mu znaczenia, jak w przypadku „Tęczy". Niektóre jasne prace wydają się lewitować. Inne, ciemne ciążą ku podłodze. Czasem sposób powieszenia wymusza podejście blisko do płótna, jak w przypadku obrazu „Skok". Jest i element humorystyczny- obraz, którego jedynym bohaterem jest uciekająca z płótna noga... Podoba mi się to jak w inny sposób można spojrzeć na te obrazy wieszając je w różnej perspektywie, jak inne wrażenia zmysłowe i emocjonalne wywołuje ta sala, w porównaniu do pierwszej.
Najważniejsze pozostaje jednak pytanie: co pokazać na wystawie? Spośród setek prac wybrać jeden zestaw 16 obrazów. O radomskiej wystawie myślałam od początku 2022 roku. Czas nasilonych zachorowań, „nowego ładu", Blue Monday, stalowego, ciemnego nieba nawet w południe. Pomimo mojego na ogół optymistycznego charakteru ogarnęła mnie „Tęsknica".
Tęsknica - nie tylko jako słowiański demon nawiedzający kobiety (na tego demona na szczęście mam swoje sposoby), ale jako tęsknota za czasami sprzed covid, za bliskością, normalnością, poczuciem bezpieczeństwa, przewidywalnością jutra, kontaktami społecznymi- pisze artystka.
Julita Malinowska, rocznik 1979. Mieszka i pracuje w Warszawie. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 2012 roku obroniła tytuł doktora na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Studiowała również na Uniwersytecie w Wolverhampton w Wielkiej Brytanii i na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Prezentowała prace na ponad 200 wystawach indywidualnych, zbiorowych i targach sztuki w Polsce i za granicą, w Austrii, Belgii, Francji, Holandii, Hiszpanii, Korei, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii.
Obecnie jej prace można zobaczyć na wystawie „Nowe spojrzenie” w Muzeum Narodowym w Gdańsku i w nowej odsłonie stałej ekspozycji Polskiej Sztuki Współczesnej w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
Radomska wystawa będzie czynna do 18 marca.
l
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?