Maja Gozdek spod Grójca dramatycznie walczy o życie. Kończy się termin zbiórki pieniędzy na jej leczenie. Rozpaczliwy apel rodziców

Pięcioletnia Maja Gozdek choruje na neuroblastomę nadnercza i przestrzeni zaotrzewnowej IV stopnia z przerzutami do szpiku oraz kości.

- Nie mamy czasu! Terapię zaplanowano na maj, ale jeśli nie zbierzemy środków, nie mamy na nią szans. Bez leczenia Maja nie pokona choroby, która próbuje ją zabić. Jesteśmy zrozpaczeni... - apelują rodzice dziewczynki. Zbiórka na rzecz ich córki trwa na stronie internetowej siepomaga.pl. Liczy się każda złotówka.

Na przełomie 2019 i 2020 roku w powiecie grójeckim odbywało się wiele imprez na rzecz Mai - zarówno w jego stolicy, rodzinnej miejscowości dziewczynki jak również w innych pobliskich stronach. Epidemia koronawirusa sprawiła jednak, że tempo akcji akcji charytatywnych znacznie spadło. Nie można bowiem organizować imprez, połączonych ze zbiórką pieniędzy. Wszystko przeniosło się do „sieci”. Właśnie za pośrednictwem internetu rodzice Mai apelują o każdą złotówkę.

- Leczenie musi rozpocząć się w maju. To jedyna szansa na ratunek dla naszej córeczki! Może ją uratować tylko terapia za setki tysięcy złotych… Pomocy! - dramatycznie apelują najbliżsi dziewczynki.

- Zaczęło się niewinne, spadek odporności, bóle nóżek, ogólne osłabienie. Dla każdego początkującego przedszkolaka to podobno etap, który trzeba przejść. A jednak w naszym przypadku to budziło obawy, bo Maja z dziecka radosnego, pełnego energii stała się apatyczna i wycofana. Zabawy z bratem przestały jej dawać radość, a my mieliśmy wrażenie, że patrzymy na cień małego człowieka, który potrafił postawić cały dom na głowie - relacjonują rodzice dziewczynki.

Życie rodziny zmieniło się od tamtej pory w dramatyczny wyścig z czasem. Maja wraz z rodzicami odwiedzała kolejnych lekarzy, szpitale, ale na diagnozę choroby przyszło im czekać wiele długich miesięcy. Jak wspominają rodzice małej błędowianki, pierwsze objawy jej choroby pojawiły się w grudniu 2018 roku, zaś lekarze postawili diagnozę dopiero w lipcu 2019.

- To wtedy nasz świat dosłownie runął. Kiedy przekazał tę wiadomość, mieliśmy ochotę krzyczeć, przecież to nie może dotyczyć naszej córeczki (...) Neuroblastoma IV stopnia: nieoperacyjny guz na nadnerczu z przerzutami do szpiku i kości. Zabójczy nowotwór zbierający ogromne żniwo wśród dzieci „dopadł” naszą małą, ukochaną córeczkę - wspominają.

U Mai wykryto 12-centymetrowego guza. Przechodziła chemioterapię, wreszcie w styczniu tego roku przeszła autoprzeszczep. Nie oznaczało to jednak finału leczenia. Dziewczynka musi przejść immunoterapię. To leczenie ma pomóc pozbyć się z organizmu Mai resztek nowotworu. Koszty całego leczenia wynoszą milion złotych. Od lutego udało się zebrać już 527 tysięcy złotych, ale brakuje jeszcze niespełna czterystu.

Pomóc można bezpośrednio wpłacając pieniądze za pośrednictwem strony internetowej Dzieciństwo Mai zamienione w piekło przez nowotwór! Trwa walka o życie!

Dodatkowe informację są też na facebookowym profilu „Maja Godek i Jej Armia Aniołów”.