Grozi mi nawet 12 lat odsiadki za kratkami.
Ma 26 lat, mieszka w Radomiu, ukończył sześć klas szkoły podstawowej, za sobą ma też dwa lata "edukacji" w "poprawczaku". Nie ma stałego zatrudnienia, mówi, że pracuje dorywczo, zarabiając miesięcznie 70 złotych.
21 października 2008 roku jadł posiłek w jadłodajni "Caritasu" na ulicy Zbrowskiego. Tak - jak twierdzi - poznał nieznanego mu wcześniej młodzieńca narodowości romskiej. To on miał go namówić do napadu. Jako ofiarę upatrzyli idącego właśnie ulicą Zbrowskiego na zajęcia studenta I roku jednej z radomskich uczelni. Zaatakowali go w parku "Leśniczówka". Domagali się telefonu komórkowego, szukali go w kieszeniach kurtki i torbie. Gdy chłopak zaczął wzywać pomocy - zaczęli bić. Po twarzy, po całym ciele. Gdy upadł, kopali go. W użyciu był też nóż, którym jeden z napastników atakował.
Bandyci zostali spłoszeni przez przechodniów. Uciekli, niczego nie zabierając. Student dopiero po dojściu do uczelni zorientował się, że krwawi. Jak się okazało nóż zranił go w okolicach żebra. Konieczna była interwencja lekarzy.
Policji nie udało się wytropić, kim był napastnik narodowości romskiej. Drugiego ze sprawców zatrzymali w listopadzie. Przyznał się do napadu i używania "malutkiego scyzoryka", ale jak mówił: "noża używał tylko na postrach". Trafił do aresztu, stamtąd napisał list z prośbą o wypuszczenie go na wolność. Oprócz argumentu o "najpiękniejszych latach życia" pojawiły się też słowa o pracy, którą podejmie, by wspomóc finansowo matkę i rodzeństwo.
Sąd odrzucił jego prośby, proces już wkrótce ma się rozpocząć. Mężczyźnie grozi kara nawet 12 lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?