Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na grobach wielkich Polaków

Piotr Kutkowski
Łuk cmentarza Orląt Lwowskich
Łuk cmentarza Orląt Lwowskich P.Kutkowski
Choć cmentarze te nie leżą w obecnych granicach Polski, to spoczywają na nich najwybitniejsi Polacy. I Polacy coraz częściej przyjeżdżają tam, by pokłonić się ich prochom…
Zagraniczne cmentarze z polską historią

Zagraniczne cmentarze z polską historią

Wilno leży zaledwie 150 kilometrów od przejścia granicznego. Stolica Litwy, bliska wszystkim Polakom. Miasto z pięknymi zabytkami, wspaniałą starówką, pełne radości i życia.

Ale na trasie każdej polskiej wycieczki jest też miejsce szczególne, w którym dominuje powaga, nostalgia, spokój. To cmentarz na Rossie. I choć znajduje się blisko centrum, to znajdując się już tam na miejscu odnosi się wrażenie, że czas zatrzymał się dawno temu, w miejscu.

Nekropolię założono w 1801 roku, ale zanim się wejdzie do najstarszej części, każdy zatrzymuje się przed cmentarzem wojskowym. Spoczywają na nim żołnierze, którzy zginęli w walkach o Wilno w latach 1919-1920, w 1939 roku oraz latem 1944 roku podczas operacji Armii Krajowej "Ostra Brama".
Pośród grobów znajduje się mauzoleum Józefa Piłsudskiego. Złożono tam w srebrnej urnie serca Marszałka, w rok po jego śmierci. W uroczystości uczestniczył wtedy prezydent Polski, Ignacy Mościcki. W grobowcu spoczywa także matka Marszałka, Maria z Billewiczów Piłsudska, która zmarła w 1884 roku.
Na czarnej, granitowej płycie znajduje się wymowny napis "Matka i serce syna".

Honorowa warta

Przed II wojną przed mauzoleum polscy żołnierze stale pełnili wartę honorową. Gdy w 1939 roku do Wilna wkroczyli sowieci, wartownicy nie chcieli złożyć przed nimi broni. Woleli zginąć, a świadectwem tego są na grobowcu ślady strzałów oddanych w ich kierunku.

Pamiątek przeszłości jest na cmentarzu na Rossie dużo, dużo więcej. Znajdują się tu groby tak znamienitych postaci dla polskiej kultury i nauki jak Władysława Syrokomli, Joachima Lelewela czy Michała Romera. W starej części cmentarza można też odnaleźć nagrobek Euzebiusza Słowackiego, ojca Juliusza.

Zwracają uwagę rzeźby i fragmenty rzeźb, które pewnie kiedyś były piękne, ale teraz zasmucają swoim zniszczeniem.
To kolejne świadectwo czasów, tym razem sowieckich. Niszczono wtedy krzyże, dewastowano polskie symbole narodowe. Dzieła dopełniał czas i pospolici wandale.

- Istniał nawet zamysł, by poprowadzić przez teren cmentarza ulicę - opowiada sprzedający przed cmentarzem pamiątki starszy mężczyzna - Na szczęście na skutek protestów odstąpiono od tego barbarzyństwa.
Mężczyzna mówi po polsku, tak jak i tysiące innych mieszkańców Wilna. Mowa polska jest tu zresztą obecna na każdym kroku. Tak jak i kwiaty i znicze, które stale znajdują się na Mauzoleum Marszałka…

Cmentarz Łyczakowski

Na parkingu przed cmentarzem Łyczakowskim we Lwowie stoi kilka samochodów z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Co pewien czas podjeżdżają tu też polskie autokary. I trudno się temu dziwić: wszak to nekropolia równie ważna dla Polaków jak Powązki w Warszawie, czy cmentarz Rakowiecki w Krakowie.
Założono ją w 1786 roku. Trzy lat wcześniej dekretem austriackiego cesarza zamknięte zostały ze wglądów sanitarnych małe cmentarze przykościelne. Cmentarz Łyczakowski rozrastając się, stawał się miejscem pochówku ludzi z wyższych sfer.

Przez ponad 200 lat spoczęło tu około pół miliona ludzi. Polaków, Ukraińców, Żydów, Niemców, Rosjan. Nadal znaleźć tu można około 20 tysięcy nagrobków i 23 kaplice. Wśród nich rodu Baczewskich, Dunin - Borkowskich czy najbardziej okazałą - Barczewskich. Polskie wycieczki rozpoczynają zwykle zwiedzanie cmentarza od złożenia kwiatów na grobie Marii Konopnickiej. Nie omijają też miejsc spoczynku Seweryna Goszczyńskiego, Gabrieli Zapolskiej czy znakomitego matematyka, Stefana Banacha.

Jednym z bardziej okazałych jest pomnik na grobie Juliana Konstantego Ordona. Bohatera, który w czasie powstania listopadowego w 1831 dowodził baterią artylerii. Jego rzekomą śmierć opisał Adam Mickiewicz w swoim wierszu Reduta Ordona. W rzeczywistości od 1833 przebywał roku w Dreźnie, następnie osiadł w Szkocji. Po samobójczej śmierci we Florencji, Lwów sprowadził jego zwłoki i uroczyście pochował na Łyczakowie, wystawiając piękny pomnik w Alei Zasłużonych.

Na cmentarzu znajdują się mogiły uczestników insurekcji kościuszkowskiej, wojen napoleońskich, powstań narodowych. Żołnierzy, biskupów, malarzy, pisarzy, poetów. Spacer zacienionymi alejkami to lekcja nie tylko historii, ale i sztuki, bo rzeźby na wielu nagrobkach to prawdziwe dzieła. A obok pokrytych patyną aniołów i starych krzyży widać bliskie socrealizmowi tablice poświęcone pamięci spoczywających tu sowieckich dygnitarzy. Bo i dla nich pochówek na cmentarzu Łyczakowskim był nobilitacją.

Lwowskie Orlęta

Polskie wycieczki odwiedzając cmentarz Łyczakowski przechodzą też zawsze do leżącego na jego skraju Cmentarza Orląt Lwowskich. Wybudowano go w okresie międzywojennym, według projektu Rudolfa Indrucha, jako miejsce pochówku Polaków, którzy polegli w 1918 roku i później. Walczyli o to, by Lwów był polskim miastem. Również amerykańskim lotnikom i francuskim żołnierzom. Na całość składały się kwatery, a także kolumnady, katakumby i Łuk Chwały z łacińskim napisem "Polegli, abyśmy żyli wolnymi".

Znalazła się tam także marmurowa płyta z inskrypcją: "Nieznanym bohaterom poległym w obronie Lwowa i Ziem Południowo-Wschodnich". Na blisko 3 tysiące pochowanych tu żołnierzy około 600 w chwili śmierci nie miało skończonych jeszcze 18 lat.

Po wkroczeniu do Lwowa sowietów zaczął się okres permanentnego niszczenia cmentarza. Pozwalano, by kradziono z niego rzeźby, płyty, by dewastowano architektoniczne detale. W końcu urządzono tu wysypisko śmieci. Ostatecznie cmentarz postanowiono zlikwidować w 1971 roku. Wjechały wtedy czołgi, rozjeżdżając gąsienicami groby, spychacze obalały kolumnadę. Największy kłopot sprawił Łuk, który oparł się stalowym liniom, którymi próbowano go przewrócić. Gdy to nie pomogło, użyto pocisków. W 1975 roku, jakby tego było jeszcze mało, przez część cmentarza poprowadzono drogę.

Dziś, staraniem polskiego rządu i firm, cmentarz prawie już odzyskał dawną świetność. Ale stało się to po długich sporach z ukraińskim i władzami i zawieraniu kompromisów co do napisów, symboli. To też historia, tyle że najnowsza…

**Tam gdzie spoczywa Fryderyk Chopin

Pere- Lachaise jest dla Paryża tym, czy dla Warszawy są Powązki. Największy i najsławniejszy cmentarz paryski założono w 1804, spoczywają na nim szczątki około miliona osób. Wśród prawie 100 tysięcy grobów znajdują się również miejsca pochówku sławnych Polaków: Jarosława Dąbrowskiego, Walerego Wróblewskiego, Klementyny Hoffmanowej, Józefa Wysockiego.

Ale grobem, który odwiedza najwięcej osób jest grób Fryderyka Chopina. Znajduje się on przy dużej alei, wyróżniając dużą ilością kwiatów i palących się zniczy. Co chwilę ktoś podchodzi, by podumać przy pomniku wielkiego kompozytora i uczcić jego pamięć. I w tym gronie są ludzie rożnych kolorów skóry, nacji.

Zapomniane nagrobki

Kamaje to niewielka miejscowość. Przed II wojną polska, teraz białoruska. Góruje nad nią wspaniały kościół pod wezwaniem Jana Chrzciciela, ufundowany w 1606 roku. Jedyna na tych terenach świątynia o charakterze obronnym.

Proboszcz, ksiądz Jacek Hutman, przyjechał tu z Polski przed kilkoma laty. Na miejscu zastał zabytkowy budynek, który wymagał remontu, a pod nim - krypty grobowe pod kościołem. By do nich zejść, trzeba pokonać kilka schodków. Nisze grobowe są puste - ciała już dawno temu z nich zniknęły. Pozostały tablice i zagadka, bo jak głoszą ustne przekazy, z kościoła prowadziło podziemne przejście do oddalonego o około kilometr, starego cmentarza. Ksiądz nie wyklucza, że może być to prawda, ale na prowadzenie takich badań nie ma ani czasu ani pieniędzy. Na razie pochłania go ratowanie tego, co widać i co jeszcze da się uratować.

Na starym, założonym jeszcze w XVIII wieku cmentarzu, na połamanych, zarośniętych roślinnością płytach z trudem można odczytać inskrypcje z polskim nazwiskami. Ku ziemi chylą się pordzewiałe krzyże, z drewnianych pozostały już tylko fragmenty. Nowy cmentarz znajduje się na wzgórzu, zaledwie sto, dwieście metrów od starego. Tu również na każdym kroku spoczywają ludzie o polskich nazwiskach. Na jednym z pomników przeczytać można wzruszające błędami napisy. Ktoś, kto je wykuwał, kierował się bardziej sercem, niż ortografią. Cztery strony pomnika, cztery napisy. I wiersz, który na zawsze pozostanie w pamięci:
"To co was spotkało, nas też nie ominie, wy jósz jesteście w domu, a my w gościnie"...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na grobach wielkich Polaków - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie