Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na radomskiej scenie "Tartuffe, czyli Świętoszek" Moliera. Teatr Powszechny zaprosił na kolejną udaną premierę - zobacz zdjęcia

Barbara Koś
Katarzyna Dorosińska - Elmira i Jakub Kamieński - Tartuffe.
Katarzyna Dorosińska - Elmira i Jakub Kamieński - Tartuffe. Urząd Miejski Facebook
Teatr Powszechny zaprosił w sobotę, 21 maja, na premierę sztuki "Tartuffe, czyli świętoszek" Moliera. Dynamiczne i osadzone we współczesności przedstawienie przyjęto owacyjnie.

"Tartuffe, czyli Świętoszek" Moliera to premiera przedstawiona w Teatrze Powszechnym w Radomiu

Ohydnego, lubieżnego cwaniaka, podpierającego się bożym słowem, nie wymyślił Molier. On tylko utrwalił go na scenie. Tenże typ przechodzi z epoki na epokę i można pokazywać go pod dowolną szerokością geograficzną i w dowolnym czasie. Jarosław Tumidajski, reżyser radomskiego przedstawienia, wybiera nasze lata ubierając postaci w lekko tylko stylizowane kostiumy.

Na scenie mamy zatem współczesne mieszkanie klasy wyższej, ogród z grillem, wjeżdżającego mercedesa z właścicielem - Orgonem, a nieco dalej – stojącą figurkę papieża, Jana Pawła II. Co prawda to kicz, ale dowodzący, że wszyscy w domu żyją po bożemu.

Jednym słowem raj, choć rychło okaże się, że to raj nieco splugawiony. Pan domu, Orgon, zapatrzył się bowiem w osobnika świętego. I uległ tej świętości do tego stopnia, że gotów oddać mu wszystko łącznie z córką i domem, a pewnie i mercedesem. Tymczasem ten święty to...wstyd powiedzieć, kto.

I oto znana ze szkolnych lektur komedia ożywa. Ba! Toczy się lekko i swobodnie i mimo innowacji wskazuje, że siła tego tekstu nie zmalała – wciąż niezwykle trafnie punktuje on fałszywą religijność , hipokryzję i podłość, stając się lustrem, w którym odbija się rzeczywistość.

Ogłupiałym lecz znakomitym Orgonem jest Marek Braun. Aż szkoda, że dał się tak omamić! Jest tak szczerze zakochany w Tartuffie, że mu wierzymy, aczkolwiek znając sztukę, chcemy powiedzieć: "Ty idioto...!" Bo to nawet nie jest śmieszna ta miłość. Nie wyrzeknie się jej choćby pod wpływem bliskich, Kleanta, na przykład - energiczny Michał Węgrzyński.

Tym bardziej szkoda Orgona, kiedy - pod stołem - poznaje prawdę.

Drugi filar spektaklu Jakub Kamieński – Tartuffe, gra równie znamienicie, jakkolwiek miejscami zmierza do groteski. Nie było jej u Moliera. Ale w konwencji tego przedstawienia nie razi.

Cztery panie Aleksandra Bogulewska – Marianna, Katarzyna Dorosińska – Elmira, Maria Gudejko – Doryna i Iwona Pieniążek – Pani Pernelle są rewelacyjne. Co za dynamika, co za siła wyrazu! Każda rzecz jasna, to indywidualność w swoim stylu, lecz w sumie dają pokaz swego talentu.

Piotr Gawron – Jedlikowski - Walery, Mateusz Kocięcki – Damis i Piotr Kondrat – Pan Godzic, dopełniają ów koncert gry.

Są w przedstawieniu sceny świetne - jak choćby kłótnia Marianny z Walerym czy kuszenie Tartuffe'a przez bardzo seksowną Elmirę. No i wspomniana już sekwencja z podsłuchującym pod stołem Orgonem.

Złowieszczy jest finał. Świętoszek eksmitował całą rodzinę. U Moliera w domu zjawia się oficer gwardii, by aresztować Tartuffe'a , który okazał się znanym oszustem... U Tumidajskiego Tartuffe triumfuje. W swoistym kostiumie, mocno oświetlony na podium, przypomina, że zło jest wieczne.

Przepiękna jest oprawa plastyczna spektaklu. Scenograf Michał Dracz i autorzy kostiumów: Krystian Szymczak i Katarzyna Sobolewska, wyczarowali bajkową wprost scenerię. Czerwona, mieniąca się suknia Katarzyny Dorosińskiej zostaje w pamięci nawet po opuszczeniu widowni. Brawo!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto