Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najgorszy był strach - o przeżyciach wojennych opowiada pani Janina. Kiedy wybuchł koszmar miała zaledwie 9 lat

Michał Kolera
Pani Janina Florkiewicz dziś.
Pani Janina Florkiewicz dziś. Michał Kolera
1 września minie 70 lat od wybuchu II wojny światowej. Oto wyjątkowe wspomnienia tamtych czasów widziane oczami 9-letniej dziewczynki.

Latem 1939 roku pani Janina Florkiewicz mieszkała w Zgórsku. Była jedną z sześciorga dzieci państwa Zarychtów. 9-letnia, wówczas, dziewczynka nie spodziewała się, że już wkrótce spokojne życie jej rodziny przemieni się w koszmar.

- Pamiętam, że jakoś pod koniec sierpnia przyjechały do wsi wozy z kilkoma mundurowymi. Tata zajęty był pracą w polu. Dostał od mundurowych kartę powołania i jeszcze tego samego dnia pojechał do Kielc - wspomina pani Janina. Wtedy jeszcze nie przypuszczała, że swojego ojca ujrzy ponownie dopiero po dwóch latach.

WYBUCH WOJNY

1 września 1939 roku hitlerowcy najechali na Polskę. W owym czasie Zgórsko, przez które przebiegała szosa krakowska, jak i wiele innych miejscowości zapełniło się uciekinierami zachodnich województw. - Na nasze podwórko przyszedł jeden mężczyzna, nie pamiętam już skąd pochodził. Siedział pod drzewem i wtedy nadleciały samoloty. Razem z mamą i rodzeństwem co sił zaczęliśmy uciekać w stronę lasu. Wtedy na naszą zagrodę spadły bomby. Pierwsza uderzyła daleko za domem, ale druga trafiła koło studni. Jak wybuchła, to tego mężczyznę, co siedział u nas przerzuciło przez płot i spadł na drogę. Zginął na miejscu. Od podmuchu zawaliła się cześć naszego domu - mówi pani Janina.

Kiedy rozpoczęło się bombardowanie, cała rodzina uciekła w popłochu do lasu razem z innymi mieszkańcami wsi. Przestraszeni, siedzieli w ukryciu kilka dni. - Na drugi dzień Henryk, najstarszy z rodzeństwa, odważył się pójść do zniszczonej zagrody po krowy i jedzenie, ponieważ wszyscy byliśmy już bardzo głodni. Mnie najbardziej szkoda było białych bucików od pierwszej komunii. Bałam się, że zniszczą je bomby. Na szczęście, gdy po trzech dniach wróciliśmy do domu buciki stały na swoim miejscu, tam gdzie je zostawiłam - śmieje się pani Janina. My, maluchy jeszcze mało rozumieliśmy z tego, co się wokół nas dzieje. Najbardziej bałam się więc o tatusia i o moje komunijne buciki.

- Mijały miesiące, a tata wciąż nie wracał z wojny. Nie mieliśmy od niego żadnej wiadomości. Nie wiedzieliśmy nawet, czy przeżył. Wreszcie, jakoś na początku 1941 roku ktoś zapukał do naszych drzwi. To był tatuś. Kiedy go zobaczyłam, serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi. Choć on wcale nie przypominał tego mężczyzny, którego żegnaliśmy dwa lata wcześniej. Wyniszczony, obdarty i głodny, ale przecież żywy. Naszej radości nie było końca. A ile on miał opowieści! Całymi wieczorami słuchaliśmy wraz z rodzeństwem, o niewoli, o ucieczce o ukrywaniu się u obcych ludzi - wspomina pani Janina - to było takie ciekawe, że schodziły się do nas dzieci z innych domów i pochłanialiśmy przygody taty z zapartym tchem.

OKUPACYJNE ŻYCIE

Po powrocie ojciec pani Janiny musiał natychmiast zająć się podupadłym gospodarstwem. Jednak uprawa roli nie przypominała już wcale tego, co było na wsi przed wojną.
- Każdy rolnik musiał oddawać Niemcom określoną ilość zboża na tak zwany kontyngent. A tu przyszła zima 1942 roku, zaspy prawie tak wysokie jak płot, mróz, a my nie mieliśmy prawie nic do jedzenia, gdyż większą część zabrali Niemcy. Tata przekradał się aż pod Jędrzejów, żeby tam kupić trochę ziarna. Z tego ziarna potem razem z siostrami robiliśmy w żarnach mąkę, a później z mamą piekliśmy chleb.

Po pewnym czasie w Zgórsku został zakwaterowany niemiecki oddział. Pani Janina zapytana o postępowanie Niemców z ludnością cywilną, mówi.
- Różni to oni byli. Niektórzy dzielili się z nami czekoladą i uśmiechali się do nas. Jednak wszyscy żyliśmy w wielkim strachu. Najgorsi byli Ukraińcy w służbie niemieckiej. Dziewczyny bały się ich, ciągle dochodziło do gwałtów. Kradli kury, konie i inwentarz. To właśnie Ukraińcy spalili pobliskie Gałęzice - mówi Pani Janina.

Wspólnie opowiadamy wojenną historię

Wspólnie opowiadamy wojenną historię

Wspaniale odpowiedzieliście Państwo na nasz apel i dzielicie się z nami osobistymi wspomnieniami z lat wojny i okupacji. Serdecznie dziękujemy. Codziennie otrzymujemy niezwykle ciekawe opisy. To są niezwykle dramatyczne i interesujące historie. Jest w nich zawarta cała bolesna nieraz prawda o wojnie, opisana z pozycji mieszkańców naszego regionu. Wspomnienia będziemy publikować na łamach "Echa Dnia" i na antenie Radia Kielce. Dziś kolejny odcinek. W piątek i potem przez kolejny tydzień następne. Jeżeli chcesz podzielić się swoimi wspomnieniami z trudnych lat II wojny światowej, opowiedzieć o okupacji - zadzwoń pod numer 041-36-36-115, 041-34-95-351 lub 0801-164-279. Twojej historii wysłucha reporter "Echa Dnia", a najciekawsze materiały opublikujemy. Wspomnienia i zdjęcia, opatrzone adresem - wskazany też kontaktowy numer telefonu - można również przesyłać na adres redakcji: "Echo Dnia", 25-520 Kielce 12,ulica Targowa 18; z dopiskiem "II wojna światowa" lub pocztą elektroniczną na adres [email protected].
Marek MACIĄGOWSKI

WIELKA BITWA

W czasie wojny, w rejonie Gór Świętokrzyskich walczyły z hitlerowcami liczne grupy partyzanckie. Skutki tych działań mieszkańcy Zgórska odczuli 18 września 1944 roku. Właśnie wtedy, w pobliskim lesie przebywał oddział Antoniego Hedy, sławnego "Szarego". Kiedy Niemcy dowiedzieli się o tym, postanowili wysłać duży patrol, aby spenetrować pobliskie zarośla. Partyzanci otworzyli ogień i zadali napastnikom wielkie straty.

- Ukryliśmy się wszyscy w polu, nieopodal miejsca gdzie teraz stoi kościół w Nowinach - relacjonuje pani Janina - Na stacji w Sitkówce stał wtedy pociąg pancerny i ostrzeliwał las z działa. Bardzo baliśmy się tego huku. W dodatku, ponad nami ze świstem przelatywały kule karabinowe. Po skończonej bitwie wszystkich zabitych Niemców położono na podwórku u sąsiada. Było ich ponad pięćdziesięciu, to był straszny widok. Żołnierze chcieli za to spalić całą wieś, obwiniali nas o współpracę z partyzantami. Od pacyfikacji uchronił mieszkańców Zgórska niemiecki kapelan, który był przy stacjonującej tu jednostce. To on przekonał dowódcę, że mieszkańcy są niewinni.

Pod koniec wojny, kiedy do Kielc zbliżał się front, Niemcy urządzili w Zgórsku łapankę. - Byłam przerażona - mówi pani Janina - Zapakowali nas na wóz i zaczęli wieźć w stronę Jędrzejowa. W ogóle nie wiedzieliśmy co nas czeka. Wóz zatrzymał się w Brzegach, tam nas wysadzili. Dostałam do ręki łopatę i kazali mi kopać okopy. Było bardzo gorąco, chciało nam się pić. Jedynym naszym posiłkiem była cienka zupa z brukwi. Miałam wtedy 14 lat.

- Po kilku dniach uciekliśmy stamtąd i lasami przekradliśmy się do domu. Nikt nas nie szukał, Niemcy mieli chyba wtedy ważniejsze rzeczy na głowie. Pewnie po prostu pojechali do innej wsi i wyłapali potrzebnych im robotników.

KONIEC

Najlepiej pani Janina pamięta wyzwolenie. - Kiedy wzmagał się łomot armat, mężczyźni spędzili rodziny do piwnic dworu, tam gdzie stoi teraz dom opieki. Starsi mieli kilofy i łopaty, w razie gdyby wybuch jakiejś bomby zatarasował gruzem wejście. Siedzieliśmy tam bardzo długo, dzieci płakały. Wreszcie ktoś zaczął walić do drzwi. Kiedy tata otworzył, naszym oczom ukazał żołnierz w rosyjskim mundurze. "Zdrastwuj" - powiedział do taty. To "zdrastwuj" pamiętam jak dziś. Nigdy tego nie zapomnę - mówi z rozrzewnieniem mieszkanka Zgórska.

Najgorszy z całej wojny jest strach - mówi pani Janina - nigdy nie wiedzieliśmy, co nas czeka jutro. Młodzież była łapana i wywożona do Niemiec na roboty, do obozów koncentracyjnych. Ludzi znikali nagle, ciągle rozstrzeliwania, kontyngenty, głód i bieda. Nie chciałabym, aby moje wnuki dotrwały takich czasów, jakie my przeżyliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Najgorszy był strach - o przeżyciach wojennych opowiada pani Janina. Kiedy wybuchł koszmar miała zaledwie 9 lat - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie