Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel nękał ucznia? - wysyłał SMS-y o treści erotycznej

PO
W SMS-ach pojawiały się niedwuznaczne treści erotyczne, na przykład tekst „ładnego masz siusiaka”, nieznajomy deklarował też chęć poznania się, pisał, że „chce pomóc”, nie precyzując jednak o jaką pomoc miałoby chodzić. Długo ani Robert, ani jego rodzice nie podejrzewali, że SMS-y może wysyłać... nauczyciel z liceum.

Nie były to tylko SMS-y, nieznajomy także dzwonił - o każdej porze dnia i nocy, nieraz po kilkanaście razy z rzędu. Nigdy się jednak nie odezwał, w słuchawce słychać było jakieś trzaski, czasem w tle muzykę.

Robert, chcąc zdemaskować nieznajomego, oddzwaniał na te numery z telefonu brata. Bez skutku - nikt nie odbierał. Numery, bo było ich kilka, zmieniały się co jakiś czas. Robert powiedział o wszystkim rodzicom. Razem spróbowali zapobiec częstym SMS-om. Zmienili telefon, próbowali blokować przyjmowanie rozmów i wiadomości tekstowych z określonych numerów. Wszystko na nic - SMS-y i głuche telefony po jakimś czasie znów się powtarzały.

Kiedy sprawą w końcu zajęła się policja, Robert zeznając na komendzie, kilka miesięcy temu - po trzech latach od otrzymania pierwszych SMS-ów - nie miał już wątpliwości: „Teraz jestem na 100 procent pewny, że to pan X.” - powiedział podczas składania zeznań.

Do tej pewności doprowadziło go swoiste śledztwo. Robert, ale także jego rodzice, powoli kojarzyli pewne poszlaki. Na to, że nieznajomym nękającym chłopaka może być nauczyciel wskazywało choćby to, że z treści SMS-ów wynikało, że doskonale zna oceny Roberta, jego sytuację szkolną. Ale nie tylko to. Robert zorientował się, że pan X zwraca się na lekcjach albo do niego, albo do całej klasy, używając zdań czy zwrotów, których wcześniej używał w SMS-ach. Robert zeznał na policji, że za każdym razem w takiej sytuacji „znacząco patrzył na mnie” albo „uśmiechał się”. Na X wskazywać by mogło także jego z nauczycielskich powiedzeń.

Chłopak po jednej z kolejnych propozycji spotkania się, chcąc w końcu dowiedzieć się, kim jest nieznajomy - przystał na to. Umówił się o godzinie 21 przy jednym ze sklepów w Ostrołęce. O wyznaczonej godzinie nikt go nie zaczepił. Robert czekał cierpliwie i ok. 21.30 pod sklepem pojawił się pan X. Chłopak powiedział mu „dzień dobry”, nauczyciel odpowiedział i wszedł do sklepu. Na tym się skończyło. Czy spotkanie w miejscu i niemal o czasie umówionym w SMS-ie było przypadkiem? Nie można tego wykluczyć...

Wspomnianą „stuprocentową pewność, że to pan X”, o której zapewniał Robert na policji, potwierdziło śledztwo. Z analizy bilingów i lokalizacji telefonów sporządzonych przez ekspertów wynika jasno - to z telefonu X, choć przy użyciu różnych kart SIM wysyłano SMS-y i wykonywano połączenia do Roberta.

Policyjne śledztwo zaczęło się od zawiadomienie złożonego na policji przez matkę Roberta - w maju tego roku. Zawiadomiła ona policję korzystając z sugestii dyrektora szkoły, w której pracował pan X.

- Rodzice ucznia byli u mnie w maju, widziałem treści, które pokazali mi w telefonie - przyznaje dyrektor Zespołu Szkół nr 5. - Byłem przekonany, że to jest sprawka jakichś kolegów, radziłem jednak, żeby nie bagatelizować sprawy i zawiadomić o tym organa ścigania.

W sierpniu do szkoły wpłynęło zawiadomienie o toczącym się przeciwko X postępowaniu. W przypadku kiedy nauczycielowi stawiane są zarzuty, powinien on zostać zawieszony w obowiązkach. Dyrektor zrobił to, choć nie kryje, że miał wątpliwości. Ale tylko z powodów formalnych - X miał już wtedy przyznany urlop zdrowotny - od 1 września do maja przyszłego roku.

Cały tekst przeczytasz w papierowym wydaniu TO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki