Sentymentalna podróż w czasie Małgorzaty Potockiej, dyrektor teatru w Radomiu
- Chciałabym, aby zawsze każdy był wyróżniony osobiście w tym miejscu przeze mnie. Chciałabym, aby każdy był witany serdecznie, aby ludzie mnie tutaj widzieli – mówiła Małgorzata Potocka już na początku reportażu witając ekipę realizatorów na progu Teatru Powszechnego w Radomiu.
Dla popularnej aktorki, producentki i obecnie szefa radomskiego teatru prawdziwą przyjemnością był zorganizowany na potrzeby reportażu sentymentalny wyjazd do jej rodzinnej Łodzi. W mieście tym urodziła się, studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej. Ukończyła dwa kierunki: aktorstwo i reżyserię. W filmówce zrobiła także doktorat oraz poznała swojego pierwszego męża, Józefa Robakowskiego – wykładowcę i awangardowego artystę. Razem współtworzyli Galerię Wymiany, która w latach osiemdziesiątych była jednym z najważniejszych miejsc działających poza oficjalnym obiegiem.
Ojciec Małgorzaty Potockiej był scenografem, a mama dokumentalistką. Stąd znajomość Małgorzaty Potockiej od najmłodszych lat z gwiazdami i najważniejszymi postaciami polskiego filmu.
Debiutowała, będąc jeszcze dzieckiem, w filmie „Awantura o Basię”, jako nastolatka zagrała u Andrzeja Wajdy we „Wszystko na sprzedaż”. - Mój tata był w wielkiej przyjaźni z Beatą Tyszkiewicz. Pamiętam, że któregoś razu wszyscy razem poszliśmy na obiad. I Beata zapytała mnie, kim chcę być. Nie odpowiedziałam kim chcę być, tylko kim jestem. Powiedziałam: „Jestem aktorką”. Miałam chyba 13 lat – opowiada w reportażu stacji TVN artystka.
Najbardziej rozpoznawalna jest w Polsce z roli Tereski w filmie Hubal. - A z „Hubalem” do dzisiaj jest taka sytuacja, że jak przekraczam granicę, czy jestem na lotnisku, to młodzi chłopcy, którzy są w służbie ochrony pogranicza, czy są pilotami, natychmiast mnie poznają. Pytam: „Jak wy to robicie, że po tylu latach mnie poznajecie, mówicie Teresko?”. A oni mówią, że oglądają „Hubala” trzy razy w roku. To zabawne, że poznają mnie do tej pory – mówi w reportażu Potocka.
Dyrektorka radomskiego teatru po swojej sentymentalnym wyjeździe do Łodzi opowiadała nam jaką frajdę sprawił jej ten wyjazd. Mówiła też o swoich wspominkach dawnych czasów, historiach i anegdotkach, które nie zmieściły się w reportażu.
- Pokazywałam ekipie w Łodzi budynek rektoratu, wydziału reżyserii, a potem przeszliśmy korytarzem wydziału aktorskiego. Tam się nic nie zmieniło. Jak szłam korytarzem miałam łzy w oczach – opowiadała nam Małgorzata Potocka.
Najbardziej zapamiętała ze słynnego korytarza swoje rozmowy z nieżyjącą już aktorką Ewą Sałacką, która w tamtych czasach była najserdeczniejszą, najbliższą i właściwie jedyną przyjaciółką młodości Potockiej. Co było głównym, a właściwie jedynym tematem niekończących się debat przyszłych słynnych aktorek ? Wcale nie kino moralnego niepokoju tylko ...wahacze, pompy, zawory, wtryski i paski klinowe.
- Tata Sałackiej pomalował jej renault 4 i moje renault 4 na ten sam jabłkowy kolor. Niewiele osób wówczas miało w ogóle samochód, a posiadacz renault to już było naprawdę coś. Chłopcy się z nas śmieli, że nie da się z nami pogadać o Szekspirze i żadna z nas nie powtarza monologów - wspominała Potocka.
Po latach z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej dowiedziała się, że kamienica, w którym mieszkała ona z rodziną, a także cała plejada najwybitniejszych postaci polskiego kina, cała opleciona była kablami urządzeń podsłuchowych.
Zobaczcie galerię prywatnych zdjęć Małgorzaty Potockiej
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?