Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O mały włos nie zabił ich gaz z ogórków (nowe fakty)

/inia/
- Nigdy u nas nic takiego się nie wydarzyło – mówi Krzysztof Kaczmarczyk, mieszkaniec Kuźm, który próbował ratować poszkodowanych. – Cała noc nieprzespana, w najgorszym stanie znajdował się mój brat Marek.
- Nigdy u nas nic takiego się nie wydarzyło – mówi Krzysztof Kaczmarczyk, mieszkaniec Kuźm, który próbował ratować poszkodowanych. – Cała noc nieprzespana, w najgorszym stanie znajdował się mój brat Marek. Tadeusz Klocek
Pięć osób trafiło do szpitala po zatruciu gazami powstałymi w wyniku fermentacji ogórków

Waldemar Krakowiak, rzecznik straży pożarnej w Kozienicach:

Waldemar Krakowiak, rzecznik straży pożarnej w Kozienicach:

- Podobne zdarzenia już miały miejsce w naszym powiecie. Nie zasłabło jednak tyle osób. Silosy to betonowe podziemne i niewentylowane pomieszczenia, a gazy powstałe podczas fermentacji są groźne. Dlatego należy pamiętać, żeby nie wchodzić tam w pojedynkę. W tym wypadku na szczęście właściciel nie był sam i nie doszło do tragedii.

Wszystko działo się w środę po godzinie 18 w miejscowości Kuźmy w gminie Kozienice, które znane są jako zagłębie ogórkowe. Najpierw zasłabła jedna osoba, potem trzy kolejne. Na końcu przytomność stracił ratownik medyczny, który próbował ich ratować. Wszyscy zatruli się gazami z ogórków kiszonych i nieprzytomni trafili do szpitala.

- Najpierw usłyszeliśmy karetkę, potem sąsiadka zaczęła krzyczeć "biegnij i wyciągnij ich" - mówi Krzysztof Kaczmarczyk, mieszkaniec Kuźm. - Domyśliliśmy się, że cos stało się na kwaszarni. Był tam mój brat.

PRÓBOWALI RATOWAĆ

Każdego roku na wiosnę odbywa się tam czyszczenie silosów do kwaszenia ogórków i kapusty kiszonej. To podziemne, betonowe zbiorniki przykryte włazami przypominające te na stacjach paliw. Do jednego z nich weszły dwie osoby i zasłabły.

- Kolejne dwie osoby próbowały wydostać stamtąd poszkodowanych, jednak też zasłabły - relacjonuje Waldemar Krakowiak, rzecznik prasowy kozienickiej straży pożarnej.
Na miejsce została wezwana karetka pogotowia, jednak ratownik również stracił przytomność. Zdołał jednak wyjść z silosu o własnych siłach.
Na ratunek rzucili się sąsiedzi.

- Próbowałem wstrzymywać oddech, ale okropnie dusiło i kręciło się w głowie - mówi Krzysztof Kaczmarczyk, którego brat znajdował się w silosie. - Też bym upadł, ale przytrzymałem się drabiny i jakoś wyszedłem. Niestety nie zdołałem nikogo wyciągnąć.
Oprócz niego nieprzytomnych ratowało też kilka innych osób. Oni również nie dali rady.

SZYBKA POMOC

Na miejsce zostali wezwani strażacy, którzy w maskach tlenowych wydobyli poszkodowanych. Stamtąd do szpitala zabrały ich cztery karetki pogotowia. Obecnie przebywają na oddziale intensywnej opieki medycznej szpitala w Kozienicach.

- Dzięki sprawnej akcji ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo, wybudzili się już i odzyskują siły - tłumaczy rzecznik. - Gdyby poleżeli tam kilkanaście minut dłużej, mogłoby się to skończyć tragicznie.
Pomiar jaki na miejscu zrobili strażacy wykazał silne stężenie siarkowodoru i tlenku węgla, gazów powstałych w wyniku fermentacji ogórków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie