Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ognisty koszmar

/SzS/
Pożar pojawił się na pierwszym piętrze radomskiej kamienicy.
Pożar pojawił się na pierwszym piętrze radomskiej kamienicy. P. Mazur

- Słyszałem jak ludzie stojący na balkonie błagali o pomoc. Sąsiadka wyszła przed klatkę i zemdlona upadła na ziemię. Ja też cudem uszedłem z życiem. To był koszmar - powiedział mieszkaniec kamienicy przy ul. Wałowej 31 w Radomiu, gdzie wczorajszej nocy wybuchł groźny pożar.

Strażacy otrzymali sygnał o zdarzeniu kilkanaście minut przed godziną pierwszą. Płonęło mieszkanie na pierwszym piętrze. W środku nikogo nie było.

 


Mieszkańcy kamienicy boją się mówić o okolicznościach pożaru. Niektórzy twierdzą, że widzieli jak wczorajszej nocy jacyś mężczyźni podjechali ciemnym wozem i wrzucili płonącą butelkę do mieszkania rodziny S.


- To był bardzo trudny pożar. Prawie wszystko w tym budynku jest drewniane. Istniało ogromne zagrożenie dla ludzi i ich dobytku - opowiada Krzysztof Styczeń, rzecznik radomskiej straży pożarnej.

Strażacy ewakuowali z kamienicy 45 osób. Niektórych wyprowadzili z zadymionego budynku w ostatniej chwili. Starszy mężczyzna i 48-letnia kobieta z podejrzeniem zatrucia tlenkiem węgla odwiezieni zostali do szpitala. Na szczęście ich obrażenia były niegroźne, bo oboje już wczoraj po południu opuścili szpital.

- To cud, że nie spałem. Szybko obudziłem dwoje czteroletnich wnucząt, żonę i udało nam się w pośpiechu opuścić budynek. Gdybym spał, wszyscy byśmy spalili się żywcem - opowiada jeden z mieszkańców.

Według strażaków przypuszczalną przyczyną pożaru było podpalenie. Lokal, w którym zaczęło się palić należy do kobiety mieszkającej z trzema dorosłymi synami. Rodzina S. nie cieszyła się dobrą opinią wśród sąsiadów. Trzy lata temu zostali eksmitowani z mieszkania na osiedlu Michałów, właśnie do kamienicy na ul. Wałową.

- Ciągle były tu jakieś bójki, awantury. Zjeżdżali się tutaj jacyś groźnie wyglądający mężczyźni. Policję bardzo często musieliśmy wzywać, bo spokoju nie było - niechętnie opowiada jedna z sąsiadek.

Mieszkańcy kamienicy boją się mówić o okolicznościach pożaru. Niektórzy twierdzą, że widzieli jak wczorajszej nocy jacyś mężczyźni podjechali ciemnym wozem i wrzucili płonącą butelkę do mieszkania rodziny S. Nam nie udało się na razie tego potwierdzić. Bracia S. mają od 18 do 23 lat. Są dobrze znani radomskiej policji. W momencie pożaru nie było ich w domu. Nie było również ich matki.

- Byli kilkakrotnie notowani za drobne włamania i kradzieże. Jeden z nich kilka dni temu opuścił trzymiesięczny areszt. Przypuszczamy, że było to podpalenie, ale na dalsze szczegóły trzeba jeszcze poczekać - mówi Magdalena Siczek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.

Mieszkanie rodziny S. oprócz kuchni, spłonęło doszczętnie. Poza tym zniszczeniu uległy jeszcze trzy sąsiednie lokale. Nadają się do remontu. Niemal wszyscy ewakuowani mieszkańcy wrócili do swych lokali. Wczoraj na miejscu byli pracownicy socjalni Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, przedstawiciele RTBS "Administrator", jako zarządcy kamienicy.

- Remont rozpoczniemy najszybciej jak się da. Najpierw ekspertyzę musi przeprowadzić rzeczoznawca. Od jej wyników zależą nasze dalsze działania. Oczywiście jesteśmy przygotowani na to, że najbardziej poszkodowanym trzeba będzie poszukać zastępczego mieszkania - powiedziała Hanna Jacobi, rzecznik "Administratora".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie