Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowieści podróżnicze Piotra Kutkowskiego w Łaźni w Radomiu. Tym razem była to podróż na Karaiby

Barbara Koś
Opowieści podróżnicze Piotra Kutkowskiego w Łaźni w Radomiu.
Opowieści podróżnicze Piotra Kutkowskiego w Łaźni w Radomiu. Barbara Koś
„Trzy łyki Ameryki” to tytuł kolejnego spotkania z cyklu "Piotra Kutkowskiego opowieści podróżnicze" na które w czwartek zaprosiła Łaźnia.

Nasz redakcyjny kolega, Piotr Kutkowski wciąż zadziwia swoim dalekimi wojażami. Niedawno opowiadał w Łaźni o najdzikszej Turcji. Tym razem wraz ze swoją skromną, acz wierną ekipą przyjaciół dotarł aż na Karaiby.

Była to, jak sam mówi, jedna podróż ale dwa oceany i trzy kraje: Salvador, Gwatemala i Honduras, uznawane za najciekawsze w Ameryce Środkowej i zaliczane do najbardziej niebezpiecznych na świecie.

Podróż trwała 16 dni, a kosztowała około 3 tysiące złotych od łebka, co przy cenach biur podróży oferujących objazd tych stron brzmi wprost nieprawdopodobnie. Ale od czegoż są wytrawni podróżnicy! Teraz Piotr opowiadał o swej wyprawie, ilustrując opowieść jak zwykle fotografiami i filmami.

Jak podkreślił Piotr, wyprawa miała kilka celów: poszukać śladów Majów, wejść na wulkan Pacaya w Gwatemali a także poczuć czar Karaibów i egzotycznej przyrody.

To wszystko widać było doskonale na fotografiach ukazujących najpierw uroki, ale także i ciemne zakątki Salwadoru, potem Gwatemali i Hondurasu.

Panowie podróżowali czym się dało. Najpierw samolotem via Amsterdam - Bogota w Kolumbii, a potem już czym się dało. Autobusami, chicken busami, łodziami oraz motorowymi rikszami napotykając wszędzie niesamowite miejsca i ludzi. W tym pochodzącego z Polski „świętego” Mikołaja i szamana, który strzegł bożka Maximo.

Prelegent pokazał zebranym wspinaczkę na wulkan Pacaya i ślady Majów w Gwatemali ale także karaibską plażę pod palmami, do której dotarcie zależy jednak wyłącznie od sprawności łodzi.

Mocno dawały wszystkim znać upały, ale na nogi stawiała kawa pita w jej wytwórni, pochodzące prosto z plantacji kakao, a także procentowe cocoloco. Cocoloco jak objaśnił Piotr, to mleko kokosowe z rumem a pije się je przez słomkę wprost z orzecha.

Mimo ponurej opinii co do bezpieczeństwa, w podroży przez trzy kraje nie spotkali żadnych ciemnych typów, a tylko życzliwość i zainteresowanie.

Owszem, kilka razy nacięto ich finansowo, a nawet w Salwadorze okradziono! Przez te wszystkie kłopoty z utraconą kasą podróż powrotna do Polski trwała 40 godzin.

Ale Piotr dostał niedawno informację na Facebooku, że udało się odzyskać od winnych utraconą kwotę, która zostanie im przesłana. I wszystko załatwiono w klanie rodzinnym a nie przez policję. Jak w serialu. Opowieści o tym wszystkim naprawdę warto było posłuchać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie