Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskar Przysucha wywalczył okręgowy Puchar Polski!

SzS, WŁ
Piłkarze Oskara odebrali puchar
Piłkarze Oskara odebrali puchar Sylwester Szymczak
W finałowym meczu Mirax Pucharu Polski, Oskar Przysucha pokonał Proch Pionki po rzutach karnych. W regulaminowym czasie gry był wynik 1:1.

Oskar Przysucha - Proch Pionki 1:1 (0:1) karne 4:3
0:1 Daniel Sekuła 34, 1:1 Paweł Kowalczyk 69.

Oskar: Awdziewicz - Włodarczyk, Moskwa (90' Płuciennik), Walasek, M.Gil - J.Sapieja (46' Obuch), Najdzik (73' Kobryń), Bouchniba (46' Madej), Maciejczak, P.Gil - P.Kowalczyk.

Proch: Majos - Kowalkowski, Kapusta, Denkiewicz, Śwital (90 Borzęcki), Jareoszek, M. Gromski, Kisiel, Bawor (78 Sobieraj), Cierzuch, Sekuła.

Przy stanie 3:3 do ostatniej serii rzutów karnych poszedł jako pierwszy Emil Kapusta, piłkarz Prochu Pionki. Posłał on jednak piłkę z jedenastu metrów nad bramką. Nadal nie był znany zwycięzca Pucharu Polski. Piątą jedenastkę dla Oskara wykonywał Paweł Kowalczyk. Futbolista Oskara wytrzymał próbę nerwów i bardzo precyzyjnym uderzeniem posłał piłkę tuż przy słupku. Co najważniejsze, ku radości około 500 kibiców na stadionie wpadła ona do siatki. Za moment cała drużyna cieszyła się ze zwycięstwa 4:3 z rzutach karnych. Po 90 minutach było 1:1.

Oskar zdobył piłkarski Puchar Polski na szczeblu okręgu radomskiego.

Mirax sponsorem strategicznym

Wielkie brawa dla bardzo dobrą organizację meczu finałowego. W pierwszej kolejności dla zarządu Oskara Przysucha na czele z prezesem Tadeuszem Rejmerem, dla Radomskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej na czele z prezesem Sławomirem Pietrzykiem. Szczególne brawa należą się Mirosławowi Hernikowi, właścicielowi firmy Mirax, która to firma była strategicznym sponsorem. Firma Mirax ufundowała nagrody finansowe, 5000 złotych dla zwycięzcy i 2500 złotych dla finalisty, oraz ufundowała komplet strojów dla obu drużyn. Oskar otrzymał także 1500 złotych nagrody od Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej.

Wielkie brawa za profesjonalnie zorganizowany finał Pucharu Polski. Brawa, brawa, jeszcze raz brawa dla wszystkich, który pracowali, przy organizacji tego meczu. Nad całością czuwał ksiądz kapelan Edward Mosioł.

Miłe zachowanie trenerów

- Gratuluję wygranej i zdobycia pucharu - powiedział kilka chwil po meczu, Mariusz Sztobryn, trener Prochu Pionki do Bolesława Strzemińskiego, szkoleniowca, Oskara Przysucha.

- Byliście lepsi, ale nam trochę dopisało szczęście. Dziękuję za gratulacje - powiedział z kolei trener Strzemiński do swojego kolegi po fachu z Prochu Pionki.

Jedna minuta, dwie okazje

Od pierwszych minut meczu finałowego mocniej zaatakował Oskar. Prochu jednak bardzo mądrze ustawiony taktycznie , szczególnie w obronie i pomocy, nie dał za wiele pograć przysuskiej drużynie. Z każdą minutą meczu, piłkarze Prochu coraz częściej gościli na polu karnym Oskara.

W 34 minucie, pomocnik Prochu Oskar Bawor przegrał pojedynek jeden na jednego z bramkarzem Oskara, Mateusz Awdziewiczem. Proch jednak ponowił akcję, Oskar Bawor dograł piłkę do Daniela Sekuły, który strzałem pod poprzeczkę nie dał żadnych szans golkiperowi Oskara.

Niespodzianka? Absolutnie nie, bo podopieczni trenera Mariusza Sztobryna na tego gola w pełni zasłużyli.

Oskar oszołomiony

Po stracie gola, Oskar wyglądał jak oszołomiony bokser po ciężkim nokaucie. Na nic zdały się też pobudzające do gry z ławki trenerskiej słowa Bolesława Strzemińskiego do swoich podopiecznych.

- Chłopcy, głowy do góry, gramy, jeszcze jest dużo czasu na odrobienie strat - krzyczał przysuski szkoleniowiec.

Dwie zmiany w Oskarze

Widząc słabą postawę swoich podopiecznych, trener Bolesław Strzemiński, od pierwszej minuty drugiej połowy zdecydował się na dwie zmiany. Za kompletnie niewidocznych w pierwszych 45 minutach, Jakuba Sapieję i Wajiha Bouchnibę pojawili się Grzegorz Obuch i Bartłomiej Madej.

Kuriozalna bramka

Oskar rzucił się do ataków, a Proch w porównaniu do pierwszej połowy nie zmienił swojej taktyki gry. Uważna gra w obronie. Oskar coraz bardziej naciskał i defensywa Prochu zaczęła popełniać błędy i ich bramkarz Michał Majos. Najpierw o mało golkipera Prochu nie zaskoczył wrzutem piłki z ... autu Bartłomiej Madej. Michał Majos wypuścił piłkę z rąk, ta odbiła się od słupka, ale na linii bramkowej złapał ją ponownie pionkowski bramkarz. Za moment z najwyższym trudem spod poprzeczki wybił piłkę Michał Majos po dośrodkowaniu Pawła Maciejczaka.

Aż w końcu przyszła 69 minuta. Na linii pola karnego Michał Majos zderzył się ze swoim obrońcą. W całej akcji brał udział także napastnik Oskara Paweł Kowalczyk. Piłka trafiła do tego ostatniego, który skierował ją do pustej bramki. Kolejne gole już nie padły i sędzia zarządził rzuty karne.

0:0 strzał Kacpra Jaroszka obronił Mateusz Awdziewicz
1:0 Paweł Maciejczak
1:1 Marcin Cierzuch
1:1 strzał Patryka Walaska obronił Michał Majos
1:2 Mateusz Gromski
2:2 Adam Płuciennik
2:3 Kamil Denkiewicz
3:3 Bartłomiej Madej
3:3 Emil Kapusta przestrzelił
4:3 Paweł Kowalczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie