Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasożyci żyją z naszych pieniędzy!

Ewelina Witkowska
Mają węgiel na zimę, dodatek do czynszu, ubrania dla dzieci i żywność. Tylko pracy nie ma, ale kto z nich chciałby pracować za marne 1,5 tysiąca złotych?

Temat opieki społecznej, a raczej ludzi, które z niej korzystają od zawsze budził kontrowersje. Wiele osób uważa ich za darmozjadów i nierobów. Nie ma się, co dziwić, jak popatrzy się na niektórych z nich.

DO PRACY? NIE OPŁACA SIĘ

- Ci ludzie przyzwyczaili się żyć na cudzy koszt - uważa jeden z naszych czytelników. - Wystarczy, że im się wypłata świadczeń opóźni i awanturę robią, a zwykły człowiek boi się czasem o własną ciężko zarobioną pensję upomnieć, z obawy przed utratą pracy.

- Niedawno słyszałem, jak sąsiadka rozmawiała z matką - opowiada inny nasz rozmówca. - Matka kazała jej znaleźć pracę, a ta na to, że jej się nie opłaca, bo za marne dwa tysiące to ona pracować jak inne idiotki nie będzie, bo tyle to ma z opieki. Ręce opadają, bo my takich darmozjadów utrzymujemy.

RÓŻNIE KOMBINUJĄ

Ludzie coraz bardziej kombinują, jak wyłudzić od państwa jak najwięcej pieniędzy i nie zmęczyć się pracą. Niektórzy wiedzą, że konkubinat bardziej się opłaca i specjalnie nie biorą ślubu, żeby mieć zasiłki dla samotnie wychowującej matki.

- Inni narobią dzieci na potęgę i żyją z rodzinnego, im więcej dzieci, tym więcej kasy - denerwują się uczciwie pracujący.

PRAWDZIWEJ BIEDY NIE WIDAĆ

Oczywiście nie wszyscy korzystający z pomocy opieki społecznej są nieuczciwi. Ale ci ostatni są najbardziej widoczni.

- Ci naprawdę biedni nie chwalą się biedą i nie krzyczą, są ukryci - mów pani Maria, jedna z naszych czytelniczek. - Ci z postawą roszczeniową nic nie robią, tylko wyciągają łapy po więcej i najgłośniej krzyczą, że im źle. To nie biedni, to cwaniacy.

Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej dopłacają biednym do czynszu, zapewniają węgiel na zimę.
- I jeszcze im mało, a za nas kto zapłaci? - denerwują się niektórzy. - Płacimy podatki i czasem ostatnie pieniądze przeznaczamy na opłaty - często kosztem jedzenia, nam nikt nic za darmo nie daje.

SPORADYCZNE PRZYPADKI

Ewa Mazur, kierownik działu świadczeń rodzinnych w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Radomiu przyznaje, że ludzie kombinują, żeby wyciągnąć od państwa jak najwięcej.

- Są czasem sytuacje, zazwyczaj przy alimentach, że możemy mieć moralną wątpliwość. Nie jesteśmy jednak w stanie tego sprawdzić, zresztą to jest nie do udowodnienia - rozkłada ręce kierownik. - Przyznajemy pomoc tylko na podstawie kryteriów określonych w ustawie, działamy na podstawie przedstawionych nam dokumentów, nie chodzimy po domach i nie sprawdzamy, jak ludzie żyją. Jeśli ustawodawca zmieni zasady, będziemy to sprawdzać, teraz nie mamy prawa, zresztą za mało mamy pracowników.

Jak dodaje kierownik, przypadki łamania prawa w zakresie pobierania świadczeń zdarzają się sporadycznie.

- Zazwyczaj wynika to z tego, że ludzie nie czytają dokładnie decyzji i nie informują nas o wszelkich zmianach w sytuacji materialnej w rodzinie - tłumaczy. - Zdarzały się tez przypadki, że zmarła osoba pobierająca świadczenie i rodzina nie poinformowała nas o tym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie