- Ciągle odświeżamy ściany, a grzyb i tak wyłazi - pokazuje lokatorka.
Kiedyś w parterowym budynku na zapleczu tak zwanej "weterynarii" mieściła się pralnia. Potem gmina zaadaptowała go na dwa mieszkania socjalne. Dorota Wrześniewska i jej liczna rodzina dostała do niego przydział przed 6 laty. Mieszka tu do dzisiaj wraz z pięciorgiem dzieci, z których dwoje są nieletni. - Gdy się sprowadziliśmy wszystko był odmalowane i czyste, wyglądało porządnie - przyznaje - Ale kłopoty pojawiły się zaraz potem.
LISZAJ
Do mieszkania wchodzi się wprost z podwórka - nie ma przedpokoju, czy ganka, a na betonowej posadzce leży popękana, wykładzina z PCV, liszaje na ścianach mieszają się z grzybem. Opanował on zarówno kuchnię, jaki i łazienkę oraz główne pomieszczenie.
- Śpimy tu w sześć osób, na noc rozkładamy materace - pokazuje Dorota Wrześniewska - Ale zarówno materace, jak też pościel czy ubrania dosłownie gniją. Wszystko po pewnym czasie trzeba wyrzucać, bo nie nadaje się do używania. Nawet meble wytrzymują co najwyżej rok - od tej wilgoci puchną i rozpadają się. Co roku zmieniamy je, co roku malujemy ściany i potem wszystko wygląda znowu tak, jak wyglądało.
Według Doroty Wrześniewskiej zimą po drzwiach, ścianach i oknach spływa woda, a bywało, że drzwi zamarzały i musieli wychodzić z domu oknem. - Zmieniło się to dopiero po tym, jak gmina wymieniła nam drzwi z drewnianych na metalowe - zauważa.
Ta wymiana - jak twierdzi - to jedyna zmiana dokonana przed gminę w jej mieszkaniu, choć wnioskowała też o wybudowanie ganku.
Bezskutecznie, podobnie jak też nie uwzględniono jej prośby o zamianę mieszkania na inne, które się zwolniło. - Była komisja, obejrzała w jakich warunkach żyjemy i przyznała tamten lokal komu innemu - podkreśla.
Do mieszkania wchodzi się prosto podwórka.
SZANSE NA REMONT
Dorota Wrześniewska utrzymuje, że na wynajęcie mieszkania jej nie stać, bo cała rodzina utrzymuje się z pomocy społecznej oraz niespełna 600 złotych alimentów.
Ma zaległości czynszowe, ale gmina pozwala je odpracowywać. Gorzej z prądem - choć zapłacili tyle, ile mogli, czyli połowę zaległości, to i tak odcięto im dostawy energii.
- Jestem schorowana, dorosłe dzieci nie mają pracy, a kolejnej zimy w tym lokalu już nie przetrwamy. Co mamy robić? - płacze.
Jolanta Zdrzalik, kierownik referatu geodezji, gospodarki gruntami, rolnictwa i mienia komunalnego Urzędu Miasta w Zwoleniu potwierdza, że rodzina Doroty Wrześniewskiej nie dostała przydziału do mieszkania socjalnego na ulicy Bogusza.
- Sprawą zajmowała się Społeczna Komisja Mieszkaniowa, która oglądała też mieszkanie pani Wrześniewskiej. Ostatecznie lokal na ulicy Bogusza przyznano innej rodzinie - mówi Jolanta Zdrzalik.
Jej zdaniem nie oznacza to jednak, że rodzina pani Wrześniewskiej zostanie pozostawiona bez pomocy - jej lokal zostanie wyremontowany na koszt gminy, postawiony także będzie duży ganek. Ma to nastąpić jeszcze w tym roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?