Do Zawiercia AZS Uniwersytet pojechał bez swojego podstawowego rozgrywającego Grzegorza Mroczka. Na jednym z ostatnich treningów przed meczem "podkręcił" staw skokowy. - Widoczny był brak Grześka, szczególnie w ataku. On umie wygrać pojedynek jeden na jeden i co najważniejsze zdobywa sporo bramek - mówi Michał Kalita, kapitan radomskiej drużyny.
Na 30 sekund przed zakończeniem meczu, przy prowadzeniu 31:30, radomianie trochę przekombinowali i Damian Cupryś stracił piłkę. Viret wyprowadził kontrę i zdobył wyrównującego gola. AZS zostało pięć sekund na zdobycie bramki. Nie zrobili tego radomianie i do domu wrócili z jednym punktem. Od początku meczu ton grze nadawali podopieczni trenera Romana Trzmiela, szczypiorniści radomscy. Po kwadransie gry było 10:6. Po zmianie stron przewaga AZS Uniwersytet wzrosła do sześciu bramek (21:15). Gospodarze nie dawali za wygraną. W 42 min. było już było tylko 24:22, a dziesięć minut później było 28:27. Dramatyczne były ostatnie minuty. Ostatecznie ambitnie grający Viret doprowadził do remisu.
Radomianie meczem z Viretem zakończyli pierwszą rundę. "Akademicy" zdobyli 14 punktów. - Osiągnęliśmy dobry wynik i będziemy go chcieli powtórzyć w drugiej rundzie. Jesteśmy w stanie to zrobić, chociaż początek mamy trudny, bo na cztery mecze, trzy rozegramy na wyjeździe z pierwszą trójką w tabeli, Gwardią Opole, Śląskiem Wrocław i Nielbą Wągrowiec - dodaje kapitan radomskiej drużyny.
Więcej czytaj w poniedziałkowym "Echu Sportowym".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?