Pionki nie chcą spalarni: "Będziemy konsekwentnie mówić stop"

- Już dwukrotnie wydawaliśmy decyzje odmowne tej firmie, ale za każdym razem uchylało je Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Będziemy konsekwentnie mówić stop takim inwestycjom, bo takie są oczekiwania społeczne - zapewnia Jolanta Sarnecka-Buczek, zastępca burmistrza miasta Pionki.

O planach inwestycyjnych firmy NatEko głośno zrobiło się w połowie ubiegłego roku. Spółka z Puław miała w planach kupno działki od pionkowskiego oddziału MESKO, na której chciała postawić instalację do przekształcania odpadów medycznych i innych niebezpiecznych.

Zdecydowanie zaprotestowali przeciwko temu mieszkańcy, którzy zebrali ponad 700 podpisów.

Czerwone światło dla planów inwestora postawiło również miasto Pionki, ale jak się okazuje sprawa do dzisiaj nie została ostatecznie wyjaśniona. Dlaczego?

- Dwukrotnie wydaliśmy decyzje odmowne dla tej inwestycji korzystając ze stanowiska Miejskiej Komisji Urbanistycznej i prywatnej kancelarii urbanistyczno-architektonicznej. Niestety, za każdym razem Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło nasze decyzje sugerując, że źle interpretujemy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a firma nie chce budować instalacji tylko zakład służący do produkcji energii - tłumaczy Jolanta Sarnecka-Buczek.

Jak się dowiedzieliśmy Samorządowe Kolegium Odwoławcze w uzasadnieniu powołuje się na to, że miasto w przeszłości zgadzało się na lokalizację na tych terenach firm zajmujących się podobną działalnością. Chodzi o Bomax, Olmmer i EZO. Mimo odmowy ze strony miasta, spółka z Puław nadal walczy o to, żeby dostać zgodę na inwestycję.