Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PlusLiga. Wypowiedzi po meczu Cerrad Czarni Radom - Trefl Gdańsk. Trener Robert Prygiel i atakujący Michał Filip

Michał Nowak
Michał Nowak
Od lewej: Robert Prygiel, trener Cerradu Czarnych Radom i atakujący Michał Filip.
Od lewej: Robert Prygiel, trener Cerradu Czarnych Radom i atakujący Michał Filip. Tadeusz Klocek
Siatkarze Cerradu Czarnych Radom mogą być zadowoleni ze swojej dyspozycji w sobotnim spotkaniu z ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów. Radomianie pokonali Trefla Gdańsk we własnej hali 3:0 i zapewnili sobie co najmniej piąte miejsce na zakończenie fazy zasadniczej PlusLigi. Zobaczcie co po zakończeniu spotkania powiedzieli trener Robert Prygiel oraz atakujący Michał Filip.

ZOBACZ TEŻ: PlusLiga. Cerrad Czarni pewnie pokonali ćwierćfinalistę Ligi Mistrzów! Radomianie wygrali u siebie z Treflem Gdańsk bez straty seta

Trzy sety. Tylko tyle trwał sobotni mecz 25. kolejki PlusLigi pomiędzy Cerradem Czarnymi Radom a Treflem Gdańsk. Radomianie zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i zasłużenie i pewnie zgarnęli trzy punkty.

- Ćwierćfinalista Ligi Mistrzów, który w środę toczy wyrównaną walkę z jedną z najlepszych drużyn na świecie (Zenit Kazań w Lidze Mistrzów - przyp.red.) i przegrywa z nią 2:3, przyjeżdża do Radomia i pokonujemy ich 3:0. Możemy być z tego bardzo dumni, ale nie tylko z tego, bo również z poziomu naszej gry. Chyba wszyscy śmiało możemy powiedzieć, że ta nasza dyspozycja jest coraz lepsza. Jeśli jeszcze dołożylibyśmy może więcej asów i mniej zepsutych zagrywek, to myślę, że każdy w Polsce się nas może obawiać. Nie wybiegajmy jednak tak daleko - powiedział po zakończeniu tego spotkania Robert Prygiel, trener Cerradu Czarnych.

Statuetkę dla najlepszego zawodnika tego pojedynku otrzymał atakujący Michał Filip, który zdobył w tym spotkaniu 18 punktów.

- Rzeczywiście bardzo dobra nasza gra. Momentami graliśmy dosłownie bezbłędnie, nie licząc zagrywki, bo grając we własnej hali popełniliśmy zdecydowanie zbyt wiele błędów w tym elemencie. Cieszą jednak trzy punkty. Mecz pod kontrolą. Na taką naszą grę czekaliśmy - powiedział zawodnik po meczu.

Obecnie Filip jest jedynym nominalnym atakującym w kadrze. Maksim Żygałow złamał bowiem palec i czeka go przerwa w grze.

- Nie mam jakiejś większej presji z tego powodu, że nie mam zmiennika na swojej pozycji. Czekałem dosyć długo żeby otrzymać swoją szansę. W końcu gdy ją wywalczyłem, to Maksowi przydarzyła się kontuzja i zostałem sam jeśli chodzi o atakujących. Cały sezon pracuje się na to, aby jak najwięcej grać. Myślę, że mam już tyle za sobą, że taka presja grania normalnego meczu mnie nie przerasta - zaznaczył atakujący.

Do kadry meczowej wrócił natomiast Dejan Vincić. Rozgrywający w ostatnim czasie pauzował ze względu na kontuzję łydki. W wyjściowym składzie znalazł się jednak Reto Giger, który rozegrał bardzo dobry mecz. Vincić natomiast wchodził na zmiany, a przez dłuższy czas wspierał swoich kolegów z kwadratu dla rezerwowych.

- Dejan tak naprawdę jest liderem tej drużyny, też mentalnym. Nie ma się co oszukiwać, ma ku temu charakter, aby dowodzić i ma duży autorytet i posłuch w drużynie. Trenował już z nami cały tydzień, ale muszę przyznać, że Reto Giger zagrał dziś bardzo dobry mecz i czapki z głów przed nim - powiedział szkoleniowiec radomskiej ekipy.

Dzięki sobotniemu zwycięstwu, radomianie zapewnili sobie co najmniej piątą lokatę na zakończenie fazy zasadniczej. Tymczasem bardzo realne jest, że uda im się zachować zajmowaną obecnie czwartą pozycję, która da przewagę własnego parkietu w ćwierćfinale.

- Powiedziałem chłopakom w szatni przed meczem, że to wbrew pozorom nie jest wcale mecz bez znaczenia, bo zwycięstwo gwarantowało nam minimum piąte miejsce i daje duże szanse na utrzymanie czwartego. Widać, że to do zespołu dotarło, bo choć jesteśmy w trochę innym cięższym treningu, to grali naprawdę z zębem. Ta wygrana daje nam bardzo dużo możliwości na przyszłość i możliwość realną grania o coś więcej, ale nie wybiegajmy jeszcze tak daleko do przodu - wyjaśnił Robert Prygiel.

Cerradowi Czarnym Radom pozostał do rozegrania w fazie zasadniczej już tylko jeden mecz. Już we wtorek radomianie zagrają na wyjeździe z Asseco Resovią Rzeszów. To spotkanie może zadecydować o tym, które miejsce na koniec sezonu zajmie radomski zespół. Może się jednak okazać, że będzie to już wiadome w niedzielę, jeżeli Aluron Virtu Warta Zawiercie straci punkty w meczu z Indykpolem AZS Olsztyn. W fazie play-off podopieczni trenera Roberta Prygla trafią albo na wspomniany zespół z Zawiercia, albo na mistrza Polski, PGE Skrę Bełchatów.

- Rzeszów to w tym sezonie drużyna, która może zagrać bardzo dobrze, ale też bardzo źle. Myślę, że pewności siebie nam nie brakuje. Wychodzimy na każde spotkanie tak samo zmotywowani. Próbujemy walczyć z każdym zespołem. Pokazaliśmy to między innymi ostatnio w Kędzierzynie i choć przegraliśmy tam w czterech setach i nie zdobyliśmy punktu, to uważam, że graliśmy całkiem nieźle. Po prostu byli lepszą drużyną. Czwarta pozycja byłaby dla nas całkiem wygodna, bo będziemy mieć przewagę własnego parkietu. Wydaje mi się, że uda nam się utrzymać tę czwartą lokatę na koniec fazy zasadniczej. Myślę, że nie będziemy kalkulować na kogo lepiej trafić. Kogo dostaniemy, z tym będziemy walczyć. Teoretycznie Bełchatów jest mocniejszą drużyną personalnie, ale mają swoje problemy zdrowotne. Zawiercie natomiast ma bardzo mocną ławkę i każdy zawodnik może odmienić losy spotkania - zaznaczył Michał Filip.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie