Ograniczenia w możliwości przemieszczania się sprawiły, że na ważniejsze trasy całymi odcinkami świecą pustkami. Przypomnijmy, obecnie można podróżować jedynie z dobrze uzasadnionych ważnych przyczyn, na przykład do pracy i z pracy, w związku z wypełnianiem misji wolontariusza przy walce z koronawirusem, z powodu wypełniania obowiązków służbowych.
Funkcjonariusze za złamanie zakazu mogą karać mandatem do 500 złotych, albo skierować sprawę do inspektora sanitarnego, a ten może wymierzyć karę do 30 tysięcy złotych z rygorem natychmiastowej wykonalności. Pomimo tak restrykcyjnych przepisów, na trasie można spotkać niewiele radiowozów. Ci, którzy podróżowali z Radomia do Warszawy i w odwrotnym kierunku po południu w Wielki Piątek mogli spotkać jeden oznakowany radiowóz stojący na poboczu niedaleko Radomia. Nieobecność radiowozów w stolicy zapewne tłumaczą obrazki sprzed warszawskich marketów spożywczych, gdzie bardzo często tasiemcowej kolejki i wymaganych dwumetrowych odstępów między klientami na zewnątrz sklepów pilnowali właśnie funkcjonariusze policji.
Właściciele wszystkich restauracji i barów po drodze karnie dostosowali się zakazów i nikt nie próbuje prowadzić jakiejkolwiek działalności gastronomicznej. W niektórych miejscach nawet – zapewne trochę nadgorliwie – ogrodzono taśmą puste parkingi. Jedyny czynny przybytek kulinarne na siódemce na odcinku z Warszawy do Radomia to McDrive restauracji McDonalds niedaleko Grójca. Ruch na całej siódemce był znikomy, choć czasami zdarzało się, że w polu widzenia można było „falami” zobaczyć kilka - kilkanaście pojazdów, głównie ciężarowych.
Policję można natomiast spotkać w miejscach najgroźniejszych źródeł zarazy w naszym regionie. Funkcjonariusze pilnowali domów pomocy społecznej, gdzie doszło do masowych zakażeń. Nieoznakowane radiowozy można było spotkać w Domach Pomocy Społecznej w Niedabylu i w Starym Goździe i oznakowany radiowóz w Domu Pomocy Społecznej w Tomczycach. Wszędzie obowiązywały bardzo restrykcyjne zasady kontaktu ludzi przebywających wewnątrz z tymi, którzy chcieli coś zostawić lub porozmawiać. Ci, którzy chcieli coś przekazać, musieli to zostawiać przed bramą i odejść, dopiero wtedy przesyłka mogła być odebrana. Ludzie przebywający wewnątrz niechętnie chcieli rozmawiać z postronnymi osobami pojawiającymi się z zewnątrz, zamiast odpowiedzi na prośbę o rozmowę można było spotkać się ze zrezygnowanym machnięciem ręką.
Z naszym obserwacji wynika, że przestrzegane są raczej zakazy dotyczące uczestnictwa w nabożeństwach. W Wielki Piątek po południu kościoły były otwarte, ale w kościele w Stromcu zastaliśmy zaledwie dwie osoby, a w kościele w Białobrzegach cztery. Sporo osób postanowiło jednak zignorować zakaz odwiedzania cmentarzy. Na leśnych parkingach nie było żywego ducha, ale bardzo dużo ludzi postanowiło zająć się pracami w przydomowych ogródkach.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?