Katarzyna Deszcz jest wierna treści dramatu. Król szkocki Dunkan wraz z synami walczy ze zbuntowaną szlachtą. Pomaga mu waleczny Makbet: wrogowie pokonani! Gdy Makbet wraz z przyjacielem, Bankiem, wracają w chwale, spotykają trzy wiedźmy. Przepowiedziana Makbetowi przyszłość zaczyna się sprawdzać. Ale Makbet - król utopi ją we krwi.
Przedstawienie zaczyna się w ciemnościach. Zgoda. Jest przecież w dramacie „nastrój tajemnicy, sceneria burzowa, ponure wrzosowisko…”. Ale ta ciemność dominuje i potem w spektaklu, co utrudnia odbiór. Gorzej, że w tym mroku giną też aktorzy, bo akcja rozgrywa się raczej w głębi sceny.
„Makbet” jest dramatem o żądzy władzy i zdradzie przyjaciół. Choć reżyserka zapowiada, że skupia się na zdradzie, jednakowo mocno brzmi tu pożądanie władzy, któremu aż do zatracenia ulega Makbet.
W duecie Makbet- Jarosław Rabenda i lady Makbet – Maria Gudejko, mocniej wybrzmiewa Rabenda. Ten dobry i waleczny wojownik ulega pokusie żony, co rodzi w nim zbrodniarza, a pierwsze morderstwo króla Duncana pociąga za sobą kolejne. To Makbet który nie chce, ale musi. Zagrzewa go do tego ciągu zabójstw żona, ale postać Lady Makbet ginie w klimacie sceny. Emocje, strach, potem rozpacz i ciężar sumienia Lady pozostają gdzieś na scenicznych antypodach.
Pozostali wykonawcy- Marek Braun - Banko, Piotr Kondrat – Duncan, Daniel Mosior –Malcolm, Mateusz Michnikowski - Donalbain, Mateusz Paluch - Macduff, Przemysław Bosek - Seyton, Mateusz Kocięcki- Rosse, Adam Majewski – Lenox, Wojciech Ługowski i Michał Węgrzyński- mordercy, tworzą tylko tło rozgrywających się zdarzeń. Trudno tu podkreślić jakąś indywidualność dającą się zapamiętać. Już bardziej wyraziste są Wiedźmy: Izabela Brejtko, Danuta Dolecka i Katarzyna Dorosińska.
Przedstawienie jest uwspółcześnione. Żołnierze chodzą w mundurach, na scenie stoi wersalka oraz kontener na śmieci, do którego król Makbet wrzuca swoja zmarłą śmiercią samobójczą Lady. Współczesne jest także selfie, które co pewien czas wykonują sobie bohaterowie. Ich twarze widać wtedy na ekranie, ku radości obecnych, bo wreszcie widzą je wyraźnie. Reżyserka nakazuje zapewne bohaterom spojrzeć na siebie z zewnątrz, potraktować siebie jak obcego. "Człowieku, popatrz kogoś ty z siebie zrobił. Morderczynię. Mordercę..."
Spektakl ma kilka udanych scen. Jak choćby ucztę, na której pojawia się duch Banka. Ale na krótko ożywiają one sztukę, która toczy się dość niemrawo, a momentami wręcz wieje nudą. Skromna, choć plastycznie ciekawa jest scenografia Andrzeja Sadowskiego, mocno brzmi muzyka Krzysztofa Suchodolskiego.
Choć zgodnie z zapowiedziami twórców przedstawienia „Makbet” ma być spektaklem poruszającym i brutalnym, bolesnym i kipiącym emocjami, to nie czuło się tego na premierze. Może dalej będzie lepiej.
MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected] lub Facebook.
Kordian w Explosion. Zobacz zdjęcia z imprezy!
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Zobacz też: FLESZ - więzienie za przekręcanie liczników
.
.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
