Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Radosław Witkowski: - Dzielę się władzą z radomianami i jestem otwarty na dobre pomysły

Izabela Kozakiewicz, Janusz Petz [email protected], [email protected]
Radosław Witkowski, od czterech miesięcy prezydent Radomia, rozpoczął urzędowanie od zaskakujących nominacji na najważniejsze funkcje w Urzędzie Miejskim.
Radosław Witkowski, od czterech miesięcy prezydent Radomia, rozpoczął urzędowanie od zaskakujących nominacji na najważniejsze funkcje w Urzędzie Miejskim. Łukasz Wójcik
Gdy wygrał wybory mówiono, że rzadko kto ma w Polsce tak komfortowe warunki rządzenia. Radosław Witkowski może bezpośrednio interweniować u dwóch radomianek, z których jedna - Ewa Kopacz ma władzę, a druga - Maria Wasiak niebotyczne unijne pieniądze. Na razie jednak prezydent Radomia boryka się z przyziemnymi sprawami miasta.

Prezydent mniej oficjalnie

Przed drugą turą wyborów prezydenckich Radosław Witkowski odpowiadał na naszą ankietę. Z dyscyplin sportowych najlepiej się czuje w piłce nożnej, bieganiu, siatkówce. Hobby - historia. Ulubione danie - wszystko co związane z tradycyjną kuchnią polską. Marka zegarka - Tissot. Ulubiony kolor - niebieski. Ulubione miejsce - dom, a poza tym w Polsce od wielu lat Krynica, za granicą - Wenecja. Najlepszy obejrzany film to "Leon Zawodowiec" oraz "Skazani na Shawshank". Najlepsza przeczytana książka to "Historia świata od roku 1917 Paula Johnsona. Preferowana muzyka - rock w różnych odmianach. Najfajniejsza muzyka to dyskografia zespołu U2. Kibic radomskich klubów.

Radosław Witkowski

Radosław Witkowski

Ma 40 lat, urodził się w Radomiu, tutaj też się wychował. Ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim na Wydziale Filozoficzno-Pedagogicznym, na kierunku resocjalizacja. Jest również absolwentem Podyplomowego Studium Ogólnomenedżerskiego w Instytucie Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Przez wiele lat prowadził własną firmę. Żonaty, dwóch synów. Żona Sylwia jest nauczycielką w jednej z radomskich szkół. W Platformie Obywatelskiej od 2003 roku. Już w 2006 roku został radnym Rady Miejskiej. Rok później zdobył mandat poselski, a w 2011 z powodzeniem ubiegał się o reelekcję. Członek sejmowej komisji samorządu i polityki regionalnej oraz komisji do spraw Unii Europejskiej. Przewodniczący sejmowej podkomisji ds. ustroju samorządu terytorialnego. Przewodniczył też podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju - aktu prawnego fundamentalnego dla wdrożenia w Polsce nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Autor poprawki, która umożliwiła przekazanie miastu gruntów na lotnisku Radom - Sadków. W tej kadencji Sejmu interpelował między innymi w sprawie reformy urzędów pracy, kredytu "Rodzina na swoim", organizacji praktyk zawodowych dla dorosłych.

Czy po czterech miesiącach sprawowania swojej funkcji prezydent Radomia wie, co zrobić z radomskim lotniskiem? Cała Polska jest raczej zgodna co do ekonomicznej bezzasadności całego przedsięwzięcia.

- Kiedy zaczynałem karierę biznesową jeden z moich mentorów powiedział, żebym wybrał najważniejsze zadania, bo wszystkiego do razu nie zrealizuję. Dla mnie teraz trzy najważniejsze zagadnienia prezydentury to lotnisko, budowa Radomskiej Strefy Gospodarczej i znalezienie rozwiązania dla zlokalizowania hali sportowo-widowiskowej. To też trzy elementy, które stanowią kontynuację z kampanii wyborczej. Lotnisko, jako problem pojawiło się bardzo szybko ze względów praktycznych i funkcjonalnych. Już kilka dni po objęciu władzy dostałem od zarządu spółki wniosek o pożyczkę i informację, że na koncie nie ma pieniędzy. Nie ma też oczywiście samolotów, które by do nas przylatywały, jest za to blisko 150 pracowników. Na utrzymanie spółki zaś miesięcznie potrzeba jeden milion złotych. Ktoś może powiedzieć, że ten projekt to szaleństwo. Przyznam, mnie też taka myśl przyszła do głowy, kiedy zapoznałem się z faktami. Ale rozpoczęliśmy ciężką pracę poprzez nawiązywanie kontaktów z instytucjami, które w moim modelu funkcjonowania lotniska wydają się niezbędne, żeby projekt nie upadł, nie został niezrealizowanym marzeniem. Bardzo szybko, bo już na początku stycznia nawiązałem współpracę z LOT-em, Polskimi Portami Lotniczymi zarządzającymi lotniskiem na Okęciu i Polską Agencją Żeglugi Powietrznej. To instytucje, które mogą nam pomóc. Odbyłem dziesiątki spotkań z ich przedstawicielami i upewniłem się, że mamy szansę przy współpracy z nimi.

Czy przedstawiciele tych instytucji nie mówili panu, żeby zamknąć lotnisko i nie tracić kolejnych pieniędzy?

- Ależ oczywiście, że tak. Taką tezę stawiają ludzie spoza Radomia. Nie tylko wojewoda mówi, że radomskie lotnisko to absurd ekonomiczny. Ale też w czasie moich rozmów przekonuję się, że sami radomianie też zaczynają powątpiewać w powodzenie tego projektu. Stąd na sesji jednoznacznie powiedziałem, że oczekuję, abyśmy rozpoczęli działalność operacyjną na przełomie roku 2015 i 2016. Takie zadanie postawiłem zarządowi spółki. Nie pozwolę na to, żeby lotnisko wciąż było w fazie tworzenia, żeby mówiono o budowie płyty postojowej i kolejnych elementów infrastruktury. Specjaliści twierdzą, że nasza infrastruktura techniczna, czyli na przykład pas startowy, pozostawia wiele do życzenia. Poza terminalem, jego wyposażeniem, wozem strażackim i kilkoma innymi elementami oczywiście. Ale jeśli jest, to musimy to wykorzystywać.

Ale czy prezydent Radomia jeszcze wierzy, że w listopadzie czy grudniu z Sadkowa wystartuje samolot pasażerski?

- Mamy tu dwie rzeczy. Jedna to sens ekonomiczny. Widząc, jakie problemy mają inne lotniska można mieć wątpliwości, czy ten projekt się domknie finansowo. Ale jako osoba sprawująca władzę i podatnik muszę walczyć o to, żeby wydane już pieniądze Radomia zaczęły pracować. Zaangażowano tych pieniędzy już bardzo dużo. Nie mogę teraz zamknąć lotniska i zapomnieć, że ono w ogóle było. Musimy doprowadzić do rozpoczęcia działalności operacyjnej. To nie ma nic wspólnego z wiarą czy jej brakiem. Nie chcemy już słuchać, że teraz nie ma samolotów, ale będzie inaczej. To już słyszeliśmy przez ostatnie lata. Teraz działamy. W tej sprawie mam ogromne wsparcie ze strony premier Ewy Kopacz i całego środowiska PO.

Spółka wciąż potrzebuje jednak pieniędzy. Co będzie z inwestorem zastępczym i pożyczką, jaką weźmie dla spółki? Pozostaje jeszcze kwestia rozliczeń z wojewodą za budowę przejścia granicznego na Sadkowie. Odzyskamy wydane pieniądze?

- Wojewoda stoi na stanowisku, że zacznie oddawać pieniądze, kiedy rozpoczną się loty. Z ekspertyz, którymi dysponuję wynika, że prawo jest po stronie wojewody. Oczekuję więc, że w momencie rozpoczęcia operacji cywilnych i korzystania z granicy, wojewoda będzie ponosił koszty, które wynikają z polskiego prawa. Nie zamykajmy się teraz tylko do kosztów obsługi przejścia, nie zapominajmy o kosztach jego utworzenia.

Kto w takim razie poniesie konsekwencje wydania blisko czterech milionów złotych na przejście bez uzgodnienia z wojewodą?

- Musimy poczekać. Spółka zamknęła bilans za ubiegły rok. Będziemy oceniać sprawozdanie finansowe, które jest gotowe. Wtedy porozmawiamy o zasadności poniesionych kosztów.

Radom jako lider Regionalnego Instrumentu Terytorialnego przygotował wraz z innymi powiatami w regionie projekt inwestycji w ochronie zdrowia. Mieliśmy dostać na to 230 milionów złotych. Teraz wiemy, że będzie 90 milionów na całe Mazowsze. Radom nie jest liderem, bo o pieniądze trzeba będzie walczyć w konkursach. Czy to nie pora, aby pokłócić się z koalicyjną władzą na Mazowszu o pieniądze należne naszemu miastu?

- RIT jest tylko jednym z elementów ubiegania się o pieniądze unijne. Województwo mazowieckie ma ich wciąż najwięcej, bo dwa miliardy euro z Regionalnego Programu Operacyjnego. Tu upatruję naszej szansy. Jesteśmy przygotowani do sięgania po pieniądze. Nie powiemy teraz o konkretach, bo perspektywa wystartowała kilkanaście dni temu. Ale my już pracujemy nad tym, żeby zrealizować dla Radomia jak najwięcej projektów z pieniędzy unijnych. RIT będzie podlegał trybowi konkursowemu, ale spokojnie podchodzę do tego tematu, bo jeszcze nie znamy szczegółów.

W nowej perspektywie unijnej jest dużo pieniędzy na innowacje, rozwój, badania techniczne. Platforma Obywatelska zabiegała o Park Technologiczny w Radomiu i duże pieniądze na rozwój. Jakie z tych pomysłów uda się szybko zrealizować?

- To zadanie dla Agencji Rozwoju Przemysłu. Wiem, że będą o te pieniądze zabiegać. Ja jako prezydent wszystkie te projekty będę wspierał i na tyle, na ile mogę, będę się angażował.

Pański najważniejszy postulat wyborczy mówił o doprowadzeniu do 12,5-procentowego bezrobocia w mieście. Co do tej pory udało się zrobić w tej kwestii?

- Nie koncentruję się na wskaźnikach, które będą napływały do nas raz w miesiącu. Nie o to chodzi. Moja wizja, to tworzenie nowych miejsc pracy. Moje zapowiedzi z kampanii wynikały wprost z diagnozy, że w Radomiu odpływ mieszkańców jest znaczny, bo nie mogą tu znaleźć pracy. Dlaczego więc nie stworzyć Radomskiej Strefy Gospodarczej, dedykowanej małym i średnim przedsiębiorcom z Radomia, którzy tu chcą rozwijać działalność? Ale może uda się pozyskać też inwestorów z zewnątrz? Korzystając z zachęt, które chcemy zaproponować za chwilę, będą tu rozwijać swoje biznesy i tworzyć miejsca pracy. Magnesem jest posadowienie w Radomiu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. To była decyzja rządu i efekt zabiegów premier Ewy Kopacz, ale Pegaz może pokazać drogę innym. Może udowodnić, że w Radomiu warto inwestować, że są tu kadry i warunki ku temu. Chcemy wykorzystać tę kadencję na wszelkie działania ukierunkowane na rozwój gospodarczy, tworzenie zachęt dla radomskich przedsiębiorców i ściąganie firm inwestorów z zewnątrz. Temu ma służyć Radomska Strefa Gospodarcza.

Ale czy możemy podać już jakieś konkretne efekty?

- Budujemy Radomską Strefę Gospodarczą. To nie jest wyścig z czasem, ale ściganie się o jakość. Wskazaliśmy drogę podpisując list intencyjny z Agencją Rozwoju Przemysłu i Polską Agencją Informacji Inwestycji Zagranicznych. Pokazaliśmy, że mamy do dyspozycji dwóch najpoważniejszych rządowych partnerów, jacy są i mogą nam pomóc. Dziś pracujemy nad systemem i narzędziami, które muszą być i dobrze skrojone, i zgodne z prawem. Jeśli będziemy gotowi to rozpoczniemy rozmowy z inwestorami. Zakładam, że w ciągu najbliższych kilkunastu tygodni uda się powołać strefę. Będzie ona rzutowała na radomską gospodarkę przez najbliższe lata. Musimy mieć dobry rynek pracy. Chcemy zbliżyć się do wskaźnika 12,5 procenta bezrobocia. Traktuję to jako azymut.

Od początku pana prezydentury jesteśmy świadkami dymisjonowania kolejnych wiceprezesów spółek miejskich, bądź jednostek budżetowych miasta. Czy to zawsze musi być tak, że nowa władza "wymiata starych" i wprowadza "swoich", najczęściej z posiadających odpowiednie namaszczenie partyjne?

- Wszystkie zmiany, jakich dokonuję i będę dokonywał, mają na celu wzmacnianie instytucji i firm, które reprezentują te osoby. Jestem w stanie rozmawiać o każdej nominacji i bronić każdej z tych osób. Powołania wynikały na przykład z próby zmiany charakteru instytucji. Stawiam sobie ambitne cele, nie możemy dreptać w miejscu i tracić czasu. Po drugie realizujemy ważne zadanie odbudowy zaufania i współpracy z samorządem województwa i agendami rządowymi, ministrami i panią premier. Jeśli mam pracować dla Radomia, to muszę mieć prawo weryfikowania zatrudnienia w miejskich instytucjach i dobierania sobie współpracowników i budowania zaplecza, które pozwoli mi na to i pomoże w pracy. Muszę mieć ostre, ale niezawodne zaplecze. Weźmy chociaż ostatnią nominację na dyrektora Wydziału Kultury. Sebastian Równy przez ostatnie lata swojej pracy dziennikarskiej napisał wiele artykułów, w których to poseł Witkowski i Platforma Obywatelska dostawały duże baty. Ale dziś przed kulturą są duże zadania. Chcemy, aby promowała miasto poprzez ważne imprezy, których mamy bez liku. Ale ich potencjał nie jest wykorzystywany. Trzeba wykorzystać teatralny festiwal gombrowiczowski czy filozoficzne "Okna". Redaktor Sebastian Równy wygrywa konkurs, bo wie, jak to zrobić. Akurat jego o sympatię do Platformy nie można posądzić.

Czy w Radomiu będzie tworzony miejski urząd pracy? W poprzedniej kadencji były spory i kłótnie ze starostą radomskim w sprawie finansowania pośredniaka. Część trafiła nawet do sądu.

- Te sprawy akurat przez cały czas się toczą. Ale uważam, że nie powinno się mnożyć bytów ponad miarę. Dziś, jako samorząd stoimy na stanowisku, żeby wykorzystać coś, co zostało stworzone, czyli Powiatowy Urząd Pracy. Ale nie ukrywam, że to, co zostało zaprogramowane kilkanaście lat temu, w bilansie Radomiowi nie daje nic. Więc w pierwszej kolejności poprzez rozmowy ze starostą radomskim będziemy próbowali odzyskać wpływ na urząd pracy. Ja w swojej kampanii mówiłem, że jeśli się nie uda, w ramach strefy gospodarczej możemy utworzyć radomski urząd pracy. Ale to nie jest proste zadanie, potrzeba wielu formalności, dokumentów i czasu. Jeśli byśmy jednak do tego doprowadzili, to na pierwsze efekty i tak trzeba będzie czekać. Dziś stawiamy więc na współpracę. Miałem okazję powiedzieć panu staroście, że rynek pracy w Radomiu, to korzyść nie tylko dla miasta, ale dla całego subregionu. Liczę, że ten argument w rozmowach ze starostą będzie miał istotne znaczenie.

Tegoroczny budżet został przygotowany przez poprzedniego prezydenta. Ale pan i radni zapowiadaliście, że w ciągu roku będzie on modyfikowany. Stać nas teraz na wprowadzanie do planu nowych, autorskich projektów?

- Zarządzanie to proces ciągły, nie mogę skreślić rozpoczętych przez poprzednika inwestycji. Mam nadzieję, że kiedyś mój następca będzie myślał podobnie. Budżet jest aktualizowany na bieżąco. Ale będą też nowe zadania. Największe, to pierwszy etap radomskiego centrum sportu, czyli hala widowiskowo-sportowa i trybuna stadionu przy ulicy Struga. Zakładam też, że w połowie roku na Borkach trzeba będzie budować korty tenisowe, bo te przy ulicy Struga przestaną funkcjonować. Staramy się o zewnętrzne dofinansowania na radomskie centrum sportu, o 50 procent kosztów budowy hali. Liczę, że uda się pozyskać pieniądze. Kiedy podpiszemy umowę na finansowanie to rozpoczynamy budowę, jestem przekonany, że w tym roku.

Nie ma pan większości w Radzie Miejskiej. Na razie nie doszło do zablokowania uchwał, ale jak wyobraża pan sobie dalszą współpracę z radnymi?

- Po trzech miesiącach od wyborów kluby Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości liczą po 12 radnych. Mamy jeszcze czterech radnych niezależnych. To prawda, żaden z klubów nie ma większości, ale proszę zauważyć, że zawsze przed każdym posiedzeniem przekonuję wszystkich, że dobre projekty należy wspierać. Póki co nie wyszła z urzędu żadna kontrowersyjna uchwała, ale zdaję sobie sprawę, że prędzej czy później taka się pojawi. Na razie buduję większość w oparciu o względy merytoryczne. Zakładam, że wszyscy radni, jak i prezydent zostali wybrani, żeby pracować dla Radomia. I dobro miasta będzie najważniejsze.

Zapowiadał pan możliwość podzielenia się władzą, żeby stworzyć stabilną koalicję?

- Władzą dzielę się z radomianami. Jestem otwarty na pomysły. Rozmawiam i goszczę u siebie radnych wszystkich opcji, rozmawialiśmy o problemach miasta. Stawiam na zgodę i współpracę. Analizując wyniki wyborów w Radomiu mam wrażenie, że mieszkańcy wybierając prezydenta z Platformy i radnych z PiS powiedzieli: dość kłótni, musicie pracować razem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie