Rozprawy prowadzone są od kilku miesięcy, sąd odebrał już wyjaśnienia od oskarżonych, przesłuchał też kilku świadków. W czwartek na sali rozpraw stawili się Agnieszka Siwńska- Ziółkowska i Paweł Krajewski, biegli, który w 2007 roku podczas śledztwa wydali opinię na temat skutków zażycia leku furosemid. Według aktu oskarżenia właśnie ten lek miał być skrycie podany za pośrednictwem tajnego współpracownika o pseudonimie "Karol" działaczce NSZZ Solidarność Annie Walentynowicz podczas jej wizyty w październiku 1981 roku w Radomiu. Miała ona nocować u swojej znajomej Anny S., która jak się później okazało była agentką. Działaczka "Solidarności" zmieniła ostatecznie zdanie i wyjechała z Radomia jeszcze w tym samym dniu.
Na czwartkowej rozprawie biegli podtrzymali swoją opinię, a potem odpowiadali na pytania. Ich zdaniem furosemid jest lekiem wydawanym w postaci ampułek lub tabletek na receptę, powodującym zwiększone wydalanie moczu. Podkreślali, że to bezpieczny medykament i w swojej praktyce nie spotkali się, by spowodował on zagrożenie dla życia. Jednocześnie jednak przyznawali, że podanie od razu kilku dawek w łącznej ilości od 160 do 200 miligramów może powodować objawy zatrucia. Następstwem nadmiernego wydalania moczu może być odwodnienie i takie skutki jak spadek ciśnienia krwi, zaburzenia rytmu serca, zapaści. Określili także, że niebezpieczną dawką byłaby łyżka stołowa leku.
- Kawa czy zupa o wyrazistym smaku zamaskowałaby smak furosemidu - mówili.
Podczas czwartkowej rozprawy prokurator wnioskował o przesłuchanie świadków, którzy wcześniej nie stawili się. Termin kolejnej rozprawy sąd wyznaczył na 23 maja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?