Protest w stolicy miał mieć dwie formy – pieszą i mobilną. Część demonstrantów przeszła w stronę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ale ciągniki zostały zatrzymane przy zbiegu ulic Kasprzaka i Ordona. Największe skrzyżowania patrolowane były przez funkcjonariuszy policji. W akcji protestacyjnej wzięło udział około 50 sadowników z powiatu grójeckiego i okolicznych gmin spoza powiatu. Tylko nieliczni z nich przetransportowali swoje ciągniki na miejsce zbiórki - do Sochaczewa, pozostali udali się do Warszawy bez swoich maszyn.
Skąd takie ceny?
- Nie damy już rady z sytuacją, w której znaleźli się rolnicy. Na półkach sklepowych mamy niekontrolowaną drożyznę, a jednocześnie my dostajemy coraz mniej za naszą pracę. W naszej branży wszystko zakrawa na jakiś absurd. My sprzedajemy pośrednikom jabłka po 60-70 groszy za kilogram, a potem widzimy te same jabłka na półce po 4 złotych za kilogram - powiedział uczestnik protestu Łukasz Sosnowski, jeden z liderów Agrounii w rejonie Warki i Góry Kalwarii. Zwrócił uwagę też na inne zjawiska, które prowadzą gospodarstwa sadownicze do fatalnej kondycji. Należą do nich drastycznie drożejące nawozy i energia elektryczna.
- Wielu sadowników zbudowało za ciężkie pieniądze nowoczesne przechowalnie owoców, bo tylko w ten sposób można przechować przez dłuższy czas w dobrej kondycji jabłka. Teraz z kolei płacimy ciężkie pieniądze za prąd, a otrzymujemy zapłatę niewiele wyższą niż wynosi cena za jabłka przemysłowe - powiedział Łukasz Sosnowski.
Piechotą i ciągnikami
Przemarsz w Warszawie rozpoczął się z opóźnieniem. Kierowcy ciągników mieli problem z przedostaniem się do centrum. Większość została zatrzymana na Woli. Grupa, która uformowała się pod Pałacem Kultury i Nauki około godziny 11 wyruszyła w kierunku Kancelarii Premiera. Do rolników dołączyli przedsiębiorcy i górnicy.
- Cały nasz tłum płonie, dymi się, gotuje. Dlaczego tak jest? Ludzie są zdeterminowani, nie chcą umierać w biedzie. Przywieźliśmy tutaj 250 traktorów, które wjechały do miasta, symbolizują nasze zaangażowanie, naszą determinację - przekonywał lider Agrounii Michał Kołodziejczak.
Około godziny 13 manifestujący dotarli pod Kancelarię Premiera. Pod siedzibą domagali się spotkania z szefem rządu. Kołodziejczak zaniósł petycję z postulatami rolników, którą odebrał pracownik KPRM. Dodatkowo wręczył mu karton rosyjskich ogórków i jabłek, które, jego zdaniem, wciąż są importowane od wschodniego sąsiada. W sumie ponad 200 traktorów wyjechało na ulice, a tysiące demonstrantów przemaszerowało z placu Defilad pod Kancelarię Premiera.
Większość ciągników zostało zatrzymanych przez policję. Teraz nie wiadomo, czy protest nie będzie kontynuowany w dość nietypowej formie, bo część rolników zastanawiała się czy nie zostawić maszyn po prostu tam, gdzie zatrzymała je policja. Zaplanowano jednak kolejny protest ogólnopolski 7 marca. Być może będą protesty lokalne. - Zastanawiamy się nad akcją protestacyjną na naszym terenie, ale jeszcze nic nie jest przesądzone - powiedział Łukasz Sosnowski.
W poprzedniej akcji protestacyjnej zainicjowanej przez Agrounię, która odbyła się przed dwoma tygodniami, jako jedyni w naszym regionie protestowali rolnicy na ulicach Kozienic. Zablokowali też drogę krajową numer 79.
Ciągniki na ulicach Kozienic. Blokada dróg krajowych 48 i 79. Wielki protest rolników
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?