Przydrożne krzyże wspominają tych, których nagle zabrakło

To wspomnienie o tych, którzy zakończyli swoje życie w drodze. Przydrożne krzyże, a nawet niewielkie kapliczki to symboliczne wspomnienie tragedii i bólu, ale i pamięci o tych, którzy odeszli tak nagle. To również przestroga dla żyjących na każdy dzień. Nie tylko Zaduszny…

Na trasie numer 12 z Radomia do Zwolenia odcinek pomiędzy Miodnem a Podgórą jest prosty, biegnie przez las, nie ma zabudowań i teoretycznie nie powinno dochodzić tu do wypadków. To tylko pozory, bo wielu kierowców właśnie tam odreagowuje obowiązujące wcześniej ograniczenia prędkości. O smutnych efektach dla niektórych z nich świadczą krzyże. Pojedyncze, podwójne...

Sześć białych krzyży

Tuż przy trasie jest też miejsce, gdzie obok siebie stoi aż sześć krzyży. Są imiona wyryte na kamiennej tablicy: Szymon, Łukasz, Anna, Sylwia, Waldemar, Tomasz. 16, 17, 23 lata. Mieszkali niedaleko. 24 stycznia 2002 roku jechali jednym samochodem. Czołowe zderzenie z ciężarówką odebrało im życia. Zginęli na miejscu. Kierowca cysterny nie był winny. Winna była brawura kierowcy osobowego auta. Mówiono, że lubił zabawę w zjeżdżanie na drugi pas ruchu i grę nerwów z tymi, co nadjeżdżali z drugiej strony. Czy tak było i wtedy? Od tamtej tragedii minęło 10 lat. Przy krzyżach wciąż nowe kwiaty, nadal płoną znicze. Ból nie przeminął.

Żyją w pamięci żywych

"Pamiętajmy, że nie umiera tylko ten, kto żyje w pamięci żywych" - tablica tej treści znajduje się przy drodze ze Zwolenia do Kozienic. Uzupełnia krzyż, w którego ramiona jest wpleciony motocyklowy resor. To stało się 10 kwietnia 2009 roku. Mieszkaniec Kozienic jechał motocyklem trasą numer 79. Za Strykowicami Górnymi przy skrzyżowaniu z drogą na Helenówke uderzył w jadący w tym samym kierunku dostawczak wiozący butle z gazem. Kozieniczanin zginął na miejscu. Tabliczka mówi, że był nazywany Robsonem. Mówi także, że w bólu pozostawił rodzinę, narzeczoną, przyjaciół.

Biały kask z imieniem Dawid, data urodzin i śmierci, wyrastający z niego krzyż z części silnikowych i mnóstwo zniczy - tak wygląda dziś trawnik, tuż obok krawędzi jezdni na skrzyżowaniu ulic Struga i Szklanej w Radomiu. Całkiem niedawno, bo 3 września 21-letni motocyklista, jadący od ulicy Zbrowskiego uderzył w tylny bok skręcającego citroena. Motocykl sunął się jeszcze około 130 metrów aż do przystanku przy domu dziecka. Motocyklista zmarł, pomimo reanimacji.

Oby jak najmniej

Ile jest takich przydrożnych krzyży w naszym regionie? Nie sposób policzyć, bo nikt nie występuje o zgodę na ich ustawienie. Teoretycznie powinna być zgoda zarządcy drogi, jeśli mają one stanąć w pasie drogowym. - To delikatna sprawa i pewien dylemat - przyznaje Dariusz Dębski, rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu, pytany o krzyż i kask na ulicy Struga. - Chcielibyśmy uszanować uczucia rodziny i znajomych tragicznie zmarłego motocyklisty. Uważamy, że krzyż i znicze ustawione w pobliżu krawędzi jezdni nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu.

Andrzej Lewicki, policjant z radomskiej "drogówki" nie ukrywa, że ma mieszane odczucia co do takiego upamiętniania ofiar wypadków. - Z jednej strony te symbole mogą stanowić przestrogę, ale z drugiej odwracają uwagę innych kierujących od tego, co dzieje się na drodze, mogą też stanowić realne zagrożenie w przypadku kolejnego wypadku - podkreśla i dodaje: - Symbole blisko jezdni są narażone na to, że będą ochlapywane przez samochody lub brudzone. Czy to było intencją stawiających je?

Dzień Zaduszny i przydrożne krzyże. Nie przy wszystkim zapłoną znicze, nie wszystkie zostaną otulone kwiatami. Niektóre z nich spróchnieją ze starości, niektóre same się rozpadną. Pewne jest to, że pojawią się następne. Oby było ich jak najmniej…