Tym razem widownia teatru była nie wypełniona a przepełniona. Nazwiska aktorów: Daniela Olbrychskiego w roli Króla Ignacego i Barbary Wrzesińskiej jako Królowej Małgorzaty przyciągnęły tłum widzów. W pozostałych rolach wystąpili studenci Akademii Teatralnej w Warszawie i to różnych nacji albowiem spektakl jest międzynarodowym projektem edukacyjnym.
Projekt zakłada, że przedstawienie kierowane jest do młodego widza, który wyłącza komórkę minutę po zgaszeniu światła a włącza i przystawia do ucha zanim jeszcze opadną oklaski. Te niecałe półtorej godziny musi być zatem doprawione tak, aby widz wytrzymał bez komórkowego narkotyku. Ale spoko. Na tej wersji „Iwony księżniczki Burgunda” - wytrzyma.
Jest to bowiem „Iwona” w pigułce, przez którą to jeszcze pigułkę reżyser galopuje niczym Hufnagiel ( „Operetka”). Lecz wyciąga z „Iwony” to, co najważniejsze: obsesyjny brak tolerancji na odmienność i inność drugiego człowieka prowadzi do zguby.
Czy jednak finał dramatu jest czytelny? Mam wątpliwości, czy słynne „klęknij Filipie, nie możesz przecież stać gdy inni klęczą” został odpowiednio wyakcentowany w sztuce i odebrany przez widzów.
„Princess Iwona” nie jest smutna a miejscami przeradza się nawet w komedię. Dochodzi do tego seria mrugnięć do widowni, że o, jesteśmy wciąż w komitywie – Daniel Olbrychski wołając do syna Gombrowiczem „Przeklnę cię” momentalnie nuci „Kabaret Starszych Panów” „przeklnę cię i twoje wiarołomstwo, przeklnę cię i twoje z nią potomstwo”, w innym zaś miejscy Dwór nuci :”Domino, Domino, cały Paryż powtarza te słowa…”. Jest także wędrowanie aktorów wśród widzów.
W sumie jednak spektakl jest sympatyczny i dobrze zagrany. Barbara Wrzesińska i Olbrychski dają przykład studentom jak trzeba grać, a studenci w lot chwytają nauki i są wspaniali. Scenografię stanowi neonowe oświetlanie, a uroku nadaje oprawa muzyczna.
Nowością jest postać Iwony grana przemiennie jako kobieta i jako mężczyzna. Pląsanie Filipa z Iwoną - młodzieńcem jest w pełni zrozumiałe, bo reżyser tłumaczy, iż ma to być Gombrowicz „ w świetle jego prywatnych zapisków zebranych w publikacji „Kronos”. Co jednak powiedzieli by na te harce purytanie? „Oboje Iwony” są jednak tak subtelne i tak pełne wdzięku, że purytanie też otworzą oczy z zachwytu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?