Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radom. Nie będzie kary dla dyrektora Tyczyńskiego. Decyduje prezydent, nie miejscy radni

ik
Joanna Gołębek
Radomska Rada przegłosowała stanowisko w sprawie kary dla Mateusza Tyczyńskiego, ale nie ma ono mocy sprawczej. Radni mogą się obrażać między sobą, urzędnikom nie wybaczą.

Za list do internautów w sprawie budżetu obywatelskiego i nazwanie ich „podpalaczami miasta” chcieli ukarać dyrektora kancelarii prezydenta Radomia miejscy radni. Przy okazji na sesji wypominali sobie na wzajem, kto kogo obrażał, czy oczerniał.

List z podpisem

Zaczęło się od listu, który kancelaria prezydenta rozesłała w grudniu do radomian biorących udział w konsultacjach w sprawie budżetu obywatelskiego. Były tam informacje o tym, że wybrane w głosowaniu inwestycje są zagrożone przez radnych, którzy byli przeciw budżetowi miasta na 2018 rok. Podano też numery telefonów do rajców, którzy uchwale powiedzieli „nie”. Pod treścią podpisany był dyrektor Kancelarii Mateusz Tyczyński. Później dyrektor w jednej z audycji radiowych tych samych radnych miał nazwać „podpalaczami miasta”.

Radni się oburzyli, jak tłumaczyli po rozesłaniu listy dostawali dziesiątki obraźliwych sms-ów. Dotknęło ich także określenie „podpalacze”.

Stanowisko o karę

Przygotowali więc stanowisko, w którym domagali się, aby prezydent ukarał szefa swojej kancelarii, bo czują się przez Tyczyńskiego „zastraszani, szykanowani i nękani”.

- Nie wynajęliśmy pana Tyczyńskiego, żeby uprawiał politykę, tylko żeby pracował, jako urzędnik prezydenta - grzmiał z mównicy Jakub Kowalski z PiS. - Mnie wybrało 1,5 tysiąca mieszkańców, pan Tyczyński miał głos prezydenta.

Mirosław Rejczak, także z PiS przywołał nawet 1976 rok, kiedy to radomian nazywano „warchołami”. Andrzej Sobieraj z klubu PiS stwierdził, że wypowiedzi Mateusza Tyczyńskiego są „mową nienawiści”.

Najbardziej oburzony był Jan Pszczoła z SLD. On mówił o szykanowaniu nie tylko radnych, ale także ich rodzin „w miejscach pracy”. - Pracownicy najemni nie mogą pouczać radnych - mówił Jan Pszczoła.

Diabeł w ornacie?

- Słucham tego i mam wrażenie, że diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni - komentował Andrzej Łuczycki z Platformy. - Pamiętam, jak Jan Pszczoła, przed wyborami rozsyłał ulotki, w których pisał, że spółdzielnia Ustronie „nas okrada”. Zapowiedziałem, że pójdę z tym do sądu i pan Pszczoła przeprosił i się wycofał.

Radny Ryszard Fałek ze Wspólnoty Samorządowej przypomniał z kolei, jako to radny Marek Szary z PiS podczas sesji powiedział do innego radnego „zamknij mordę”.

- Jak do stanowiska dopiszemy ukaranie także radnego Szarego, to będzie ono sprawiedliwe - mówił Ryszard Fałek.

Radny Fałek zwracał też uwagę, że Rada nie ma kompetencji, aby zobowiązywać prezydenta miasta do karania urzędnika.

- I mnie zdarzało się przekroczyć pewne granice. Czym innym jest jednak, jak radni używają ostrych słów między sobą - odpowiadał Dariusz Wójcik, przewodniczący Rady Miejskiej. - Ale urzędnik radnych obrażać nie może. Ten list miał na nas wywrzeć presję. Nie chodziło o informację, czy wywołanie dyskusji.

O „hejcie” w internecie mówiła z kolei Marta Michalska-Wilk. - Jestem obrażana, ja, moja córka i rodzice. I jakoś nikt nas nie broni, a mam podstawy twierdzić, że autorami tych wpisów są ludzie z PiS - informowała Marta Michalska-Wilk. - Skończmy z tym hejtem.

Kary nie będzie

Ostatecznie radni stanowisko przyjęli, za głosowało 15 osób, 12 było przeciw, jeden radny wstrzymał się od głosu. Kary dla dyrektora kancelarii jednak nie będzie.

- W polityce pojawiają się i ostre słowa i emocje. Stanowisko Rady Miejskiej jest jedynie źródłem pogłębionej refleksji. Jestem za tym, aby wszyscy urzędnicy zachowywali się profesjonalnie. Do tanga trzeba dwojga, apelowałbym więc do radnych, aby też profesjonalnie prowadzili projekty na rzecz miasta - mówił po głosowaniu prezydent Radomia Radosław Witkowski.

Dyrektor odpowiada

Mateusz Tyczyński, dyrektor kancelarii prezydenta: List wyjaśniał mieszkańcom, jakie konsekwencje dla budżetu obywatelskiego będzie miało nie przyjęcie budżetu miasta. Nie było w nim słowa emocji, ani obrażania, tylko suche fakty. A moje późniejsze wypowiedzi? Cóż, nie ukrywam, że jestem członkiem partii politycznej. Stanowisko wymaga zaangażowania medialnego. A tam czasem trzeba powiedzieć coś mocno, żeby dotarło do opinii publicznej. Taka była potrzeba chwili, temat był bardzo ważny, ale nie uważam, żebym kogoś obraził. Na tej sali niejednokrotnie padały mocniejsze słowa i radni przechodzili nad nimi do porządku dziennego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie